Artykuły

Na Falubaz!

"Sen nocy letniej" w reż. Roberta Czechowskiego w Lubuskim Teatrze w Zielonej Górze. Pisze Zdzisław Haczek w Gazecie Lubuskiej.

Robertowi Czechowskiemu, reżyserowi "Snu nocy letniej" w Lubuskim Teatrze, przyśnił się Szekspir bardzo współczesny. - Na Falubaz! - woła nadużywający używek Demetriusz.

Historia par, których uczuciami igrają władcy elfów, Oberon i Tyrania, już w tytule prosi się o oniryczną wizję. Z całą jej alogicznością i popuszczeniem wodzów fantazji. Z czego reżyser Robert Czechowski skwapliwie skorzystał. Jego "Sen nocy letniej" to ciąg -zdawać się może rozsypanych bezładnie - scen, w których widz może się pogubić. Ale też odnaleźć. O ile trafi na klucz, któremu na imię "głód miłości".

Ów głód może być destrukcyjny. Odrzucana przez Demetriusza Helena (Karolina Honchera) wydaje taki krzyk, że ledwo wytrzymują to bębenki w uszach. Może też miłość "góry przenosić". Moc uczucia aż wyrzuca z inwalidzkiego wózka Tytanie (Hanna Klepacka - klasa sama w sobie). Zagubionym w lesie z puszek (świetna scenografia Jana Polivki) przygląda się Oberon. Rozparty wygodnie na kanapie Aleksander Podolak, w połyskliwej marynarce, z cygarem, to "władca dusz" - menadżer pragnień właściwy dla XXI wieku.

Senna koncepcja, zwalniająca z uporczywego trzymania się jakiejś wybranej konwencji, pozwala wyżyć się aktorom. "Łapiący muchę" czy bełkoczący z węgierska Marek Sitarski robi kabaretowe mikro-show. Piotr Lizak jako dosiadający po spożyciu osobliwego pojazdu Demetriusz, wołający "Na Falubaz!" - bawi, ale... naprawdę "rozwala", gdy Szekspira sztywno pseudo-rapuje. Ernest Nita (Lizander) już kolejny raz udowadnia, że efekt komiczny potrafi uzyskać kilkoma ruchami czy gestami. Na przykład gdy miota Hermią (nareszcie w pierwszym planie Anna Chabowska).

Punktują śpiewająco Łukasz Kucharzewski, Wojciech Brawer (oj, potrafi wysoko!) czy wzruszający w finale Przemysław Falej (gościnnie zaproszony do obsady tzw. osadzony).

"Sen nocy letniej", gdzie o atrakcyjną muzykę (czyż to nie najważniejsze spoiwo tej opowieści?) zadbał Damian Neogen Lindner, a choreograficznie rozruszał aktorów Alexandr Azarkevitch - to kolejny dowód na to, że ten zespół bardzo dobrze czuje się w tanecznym ruchu. I aż prosi się o musical, niekoniecznie dla dzieci.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji