Artykuły

Jeszcze o Nieboskiej

Więc jednak - tak jak pisałem w poprzedniej recenzji - wyda­rzenie. Sprawdziany? Codziennie nadkomplety, widownia wykupiona na ileś tam tygodni, liczne dyskusje dyskusje organizowane (m. in. z widownią młodzieżową) i nieorganizowane - po prostu: w kawiarniach, auto­busach, w zakładach pracy, na przystankach, w pociągu. Uczestniczy­łem w dwóch dyskusjach organizowanych: w Klubie Krytyki Teatral­nej z udziałem Adama Hanuszkiewicza oraz w redakcji "KIERUN­KÓW". Stolica od dwóch tygodni żyje "Nieboską".

SPRÓBUJĘ wyłączyć się - je­śli to w ogóle możliwe - z te­go bogatego kontekstu, jakim obrosła już Hanuszkiewicza insce­nizacja "Nieboskiej komedii" Kra­sińskiego w Teatrze Narodowym, by uzupełnić poprzednią recenzję pisaną bezpośrednio po premierze.

Tu - w nawiasie - truizm: przedsta­wienie żyje własnym, niekiedy nawet od jego twórcy niezależnym, autonomicz­nym życiem. Jest codziennie inne od poprzednich. Widziałem - poza premie­rowym - siódme: kulminacyjna scena rozmowy Henryka i Pankracego bardziej wyraziście niż na premierze, ujawniła reżyserską koncepcję tej sceny, rzutują­cej na ideową wymowę i ocenę całego spektaklu. W dyskusji z krytykami Ha­nuszkiewicz stwierdził, że jest to spot­kanie czy zderzenie dwóch retorów, nie należy więc szukać klucza do wyjaśnie­nia tej sceny w płaszczyźnie psycholo­gicznej. Tak było istotnie na siódmym przedstawieniu a chyba i na dalszych. Tylko mówiąc o "retorach" Hanuszkie­wicz nie wziął pod uwagę bardzo istot­nej okoliczności, na którą zwróciła uwa­gę BARBARA KAZIMIERCZYK we wspomnianej już dyskusji w "KIERUN­KACH": hrabia Henryk ma swą roman­tyczną biografię, podczas gdy o Pankra­cym nic nie wiemy, jest nam dany przes poetę w stanie "gotowym" już. Więc chociaż Pankracy góruje nad Henrykiem swymi racjami rozumowymi, społeczny­mi, historycznymi, a w jakiejś mierze perspektywicznie również moralnymi, to jednocześnie Henryk, jako postać sceniczna, jest znacznie bogatszy od swe­go przeciwnika: ma biografię, wiemy o nim sporo. Sprawa chyba ważna w ocenie kreacji Dmochowskiego.

Ale czy rzeczywiście nic nie wie­my o Pankracym? Wiemy tyle, by go - wbrew licznym pozorom - uważać, podobnie jak hrabiego Henryka, za bohatera romantyczne­go. Za bohatera romantycznego, który - podobnie jak Henryk - przegrywa i musi przegrać. Jeśli prześledzimy pod tym kątem obie postaci; nasuwa się równie frapu­jąca co szokująca hipoteza określenia "Nieboskiej" Krasińskiego jak i jej realizacji scenicznej w Te­atrze Narodowym, jako dzieła ro­mantycznego podejmującego pole­mikę z postawą romantyczną.

Stąd też u Hanuszkiewicza skonwencjonalizowana egzaltacja romantyczna Męża w pierwszej części przedstawie­nia, stąd - w części drugiej - jego romantyczny gest obrony, aż do samo-zagłady, rozpadającego się świata któ­rym pogardza i walka ze światem, któ­ry go jako poetę fascynuje a jako po­lityka i ideologa zmusza do akcepta­cji. Typowym romantycznym wodzem dokonującej się rewolucji - ukazanej przez Krasińskiego na miarę jego do­świadczenia historycznego, a więc nie rewolucji proletariackiej lecz miesz­czańskiej - jest też Pankracy.

Jest oczywiście kilka innych pła­szczyzn motywacji ich śmierci czy ich klęski, w tym również w nad­rzędnej płaszczyźnie winy i kary. Hanuszkiewicz w swym przedsta­wieniu nie sugeruje żadnej, pozostawiając widzom interpretację za­kończenia, zgodnego z tekstem Kra­sińskiego.

JESZCZE słów kilka o insceni­zacji. Hanuszkiewicz w każdym niemal przedstawieniu robio­nym przez siebie wymyśla jakiś mechanizm, który nierzadko utrud­nia mu potem precyzyjny przekaz treści spektaklu, powoduje zaciem­nienia i niezamierzone zderzenia.

Otóż w "Nieboskiej" wymyślił wiele sytuacji teatralnie urzekają­cych, ale na szczęście nie wymyślił żadnej "kataryny", żadnego mecha­nizmu, który by mu wiązał ręce, ograniczał swobodę inscenizacyjną. A wszystko co wymyślił w zakre­sie inscenizacji, jest służebne wobec tekstu Krasińskiego, posiłkuje sugestywność i nośność przekazu tego tekstu, zarówno jego zawartości treściowych, intelektualnych, jak i walorów poetyckich. Właśnie: poe­tyckich. Poezja jest nie tylko w mówionym tekście ale i w kompo­nowanych obrazach, w poetyckiej płynności następujących po sobie scen, w postaciach Orcia i Żony, pięknie "dowartościowanych" - jak to się obecnie mówi - przez Zofię Kucównę i Andrzeja Nardellego.

Jest więc "Nieboska komedia" zrobiona przez Hanuszkiewicza przedstawieniem godnym Teatru Narodowego. Przywraca mu zachwianą przejściowo rangę pierwszej polskiej sceny.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji