Artykuły

"Nie-Boska" jako moralitet

"Nie-Boska Komedia" należy do dzieł szczególnie otwartych na bardzo różne możliwości interpretacyjne. Można utwór Zygmunta Krasińskiego odczytać jako dramat romantycznej świadomości Hrabiego Henryka, jako elegię dla jego ginącego świata, ostrzeżenie przed rewolucją i zarazem wizją jej nieuchronności.

W pamiętnym spektaklu Konrada Swinarskiego rzecz rozgrywała się w scenerii barokowego kościoła i nie był to tylko efektywny chwyt inscenizacyjny, ale coś więcej - zamysł syntezy i jednocześnie element świadomej prowokacji.

Bohdan Cybulski przygotowując premierę "Nie-Boskiej Komedii" w Teatrze im. J. Kochanowskiego w Opolu zamierzał wystawić ją w autentycznymi kościele, później z tego pomysłu zrezygnował, ale pozostał wiemy samej zasadzie interpretacji tekstu Z. Krasińskiego jako moralitetu, jako utworu refleksyjno-alegorycznego. Metafizyczna gra o duszę głównego bohatera, problematyka jego kolejnych autokreacji, pychy, egocentryzmu i "braku serca" - oto wątki "Nie-Boskiej", jakie najbardziej zainteresowały B. Cybulskiego.

W takiej wersji dzieło Krasińskiego traci w dużym stopniu swą perspektywę ideowo-historyczną, staje się przede wszystkim dramatem psychologiczno-rodzinnym, wypreparowanym z szerszych społecznych treści, które inscenizatorowi wydały się - jak wolno mniemać - już anachronizmem. Stąd nadmiernie wyeksponowane w przedstawieniu sekwencje osobistych perypetii Hrabiego Henryka, jego konfliktu z żoną, jego fascynacji poezjowaniem. Stąd zdecydowana eliminacja wszystkich scen zawierających obraz świata rewolucji. Cena takiej reżyserskiej decyzji okazuje się jednak niebezpiecznie wysoka.

W początkowych partiach spektaklu na plan pierwszy wysuwa się właściwie Żona, najbardziej wrażliwa w ekspresji i dojrzała warsztatowo (Elżbieta Skrętkowska). Jest to oczywiście komplement wobec aktorki, ale nie wobec reżysera. Główny bohater w ujęciu Dariusza Skowrońskiego to osobowość raczej pusta, rezonerska, pozbawiona siły wyrazu. Ideowy antagonista Hrabiego Henryka Pankracy, zagrany zresztą taktownie i z aktorską dyscypliną przez Tadeusza Morawskiego, miał zadanie dosyć niewdzięczne. Wyizolowany z obozu rewolucji, a więc osłabiony w swoich racjach zarówno pozytywnych, jak i negatywnych, nie uzyskał szansy na zbudowanie postaci w pełni dramatycznej. I Hrabia Henryk, i swoiście urzeczony nim Pankracy są niejako z góry skazani na klęskę - muszą przegrać ze światem wartości eschatologicznych. Do tak pomyślanego finału przedstawienie zmierza z całą konsekwencją.

Można by do tego jeszcze dodać, że opolska premiera "Nie-Boskiej Komedii" została przygotowana w sposób czysty reżysersko, scenograficznie (wysmakowane plastycznie dekoracje S. Dębosza i kostiumy I. Biegańskiego), muzycznie (J. Satanowski) i wykonawczo. Tylko to coraz mniej już znaczy. Problemem naszego teatru stały się przedstawienia może nawet sprawne formalnie, ale przy tym dość jałowe w sferze znaczeń, rozgrywające się obok treści zawartych w tekście dramatu.

Spektakl Cybulskiego - starannie, chłodno zrealizowane studium gry o duszę Hrabiego Henryka jest pod tym względem przykładem symptomatycznym. Trudno zaakceptować koszty takiego reżyserskiego wyboru.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji