Artykuły

Strefa ciszy i śmiechu

"Autobus re//mix" w reż. Adama Ziajskiego w Teatrze Strefa Ciszy w Poznaniu. Pisze Magdalena Rewerenda w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Nerwowy śmiech towarzyszy temu spektaklowi od samego początku: widownię niepokoi pogrążenie w zupełnej ciemności i widok milczących długo aktorów.

"Cisza tak długo trwała aż za czarnymi prętami rozległ się śmiech" - jak w wierszu Różewicza, podczas najnowszej premiery Teatru Strefa Ciszy ("Autobus re//mix") przedłużająca się, niepokojąca, zakłócana chrząknięciami i nerwowym chichotem publiczności cisza na początku spektaklu przerwana zostaje w końcu śmiechem.

Wytrąca on widzów z równowagi na podobnej zasadzie jak żywy obraz z "Autobusu" Akademii Ruchu z 1975 r. Jak wynika ze szczątkowej dokumentacji, publiczność musiała wówczas zmierzyć się z zastygłymi przez godzinę pasażerami autobusu. Jedyny ruch, jaki się pojawiał, to drżące mięśnie i spływające po czołach krople potu, a cierpliwość oglądających została wystawiona na ciężką próbę.

Reakcje na tego typu zabieg mogą być różne: od irytacji i wyjścia z teatru, aż po... śmiech. Do tego rodzaju doświadczenia publiczności nawiązała Strefa Ciszy w spektaklu będącym częścią projektu re//mix, zainicjowanego przez Komunę Warszawa.

Nerwowy śmiech towarzyszy temu spektaklowi od samego początku: najpierw widownię niepokoi pogrążenie w zupełnej ciemności; następnie widok milczących długo aktorów ucharakteryzowanych na przeciętnych pasażerów miejskiej komunikacji, oczekujących nieruchomo na swój środek transportu na dworcowych ławeczkach wśród walających się papierków. Wiszący na ścianie zatrzymany zegar sprawia, że czas płynie inaczej. Trudno ocenić, ile właściwie już go minęło. Podobnie dzieje się w kolejnej, roześmianej części. Momenty uspokojenia zwiastują jedynie kolejne salwy śmiechu.

Neurony lustrzane u widzów działają tylko do pewnego momentu. Gdy nadchodzi znużenie i irytacja, widownia tworzy ciekawy konkurencyjny performance: pojawiają się spontaniczne oklaski, komentarze (rzucane głównie przez prowodyra z trzeciego rzędu), przegląd różnych rodzajów wyrazu rozbawienia (od uśmiechu przez chichot aż po rechot) oraz ostentacyjne opuszczanie sali. Powstaje spektakl o publiczności i jej zachowaniu w momencie przyparcia do muru. Widzowie nie patrzą już na roześmianych aktorów, ale na siebie nawzajem.

Śmiech (którego przyczyna nie jest jasno określona, chodzi przecież o sposób gry z publicznością) na scenie potwornieje z każdą minutą. Przestaje bawić. Po stronie publiczności rozładowanie skumulowanego napięcia następuje dopiero w finale. Jakby widzowie chcieli odpłacić artystom pięknym za nadobne, skonfrontować ich z kłopotliwą euforią.

Czy takie igranie w teatrze i teatrem jest w stanie dzisiaj szokować? Chyba jedynie znużyć. Niecierpliwi widzowie wychodzili, ale nie trzaskali drzwiami - wydaje się, że nie doświadczyli teatralnej transgresji, nie czuli się na nią gotowi. Raczej nie byli zainteresowani taką formą dialogu. W zależności od poczucia humoru w czasie spektaklu "Autobus re//mix", jak powiedział jeden z widzów (kobieta): "można umrzeć: z nudów lub ze śmiechu", o

Kolejny pokaz spektaklu w sobotę o godz. 18 w Scenie Roboczej

na ul. Grunwaldzkiej 55/1.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji