Artykuły

Jazz dla dzieci, Stańko dla dorosłych

Nie pisaliśmy długo, fakt, no i co z tego? Przedwczesna była radość fałszywych przyjaciół Szołbiznesu, niepotrzebny smutek prawdziwych wrogów. Z nami odwrotnie niż mówi przysłowie: dłużej przeora niż klasztora. Twarda z nas sztuka, nie do zdarcia. Nie byliśmy w najlepszej formie, to prawda, naszą działkę uprawiała Szara Eminencja (dokładnie - ruda), ale powoli wracamy do normy i na łamy trzymając się maksymy, co jej użyczył nam po przyjacielsku prof. Aleksander B. (Sasza, wybacz niedyskrecję): -Jedyny sposób na chorobę, to świadomość; jeśli rano udaje ci się wstać i utrzymać w pozycji prostopadłej do podłogi masz prawo optymistycznie patrzeć w przyszłość, przed tobą jeszcze jeden cały dzień do zaliczenia, trzeba sobie wysoko cenić tę niecodzienną perspektywę.

Z tą myślą włączamy się w nurt i podłączamy do zgodnego chóru prasy stołecznej, która wyśpiewała słuszny pean na cześć Agencji Koncertowej oddziału warszawskiego PSJ, za wyśmienity pomysł edukacji jazzowej dzieci i młodzieży w tzw. ramach akcji "Zima w mieście". Hojny to gest wobec młodzieży, aż dwa cykle programów ("Muzyczny świat bajek" i "Mała Akademia Jazzu") znalazły się w planach Jazz Klubu Akwarium. Wprawdzie mroczne to, ponure i straszące nieświeżością "wystroju wnętrza", lokum przypomina saloon po niezapowiedzianej wizycie kilku konkurencyjnych ekip rewolwerowców i może się dzieciarni źle kojarzyć, ale że jazz jakby lgnął zawsze do takich miejsc, może uda się przywarę wykreować na cnotę (życzymy tego i przy okazji dziękujemy dyr. Chudzyńskiemu za passe-partout do klubu).

Prasa wiele sobie obiecuje po całej akcji, p. red Temida Stankiewicz-Podhorecka ("Sztandar Młodych") wyraziła nawet nadzieję, że "kto wie, może dzięki "Zimie" za kilka lat objawi nam się nowy Tomasz Stańko?"

Póki co, ten właściwy Stańko Tomasz zadebiutował jako kompozytor muzyki baletowej, i to od razu na dużej scenie Teatru Wielkiego w Warszawie. Arcyinteresującą muzyką nasycił "Nienasycenie", baletowisko wg Witkacego z dużym polotem i perfekcją zakomponowane przez Zofię Rudnicką. Byliśmy na prapremierze i zachęcamy do pójścia. Naprawdę warto. Dwaj Staszkowie - Sojka i Cejrowski mogą potwierdzić. Poza nimi zresztą nie wypatrzyliśmy nikogo z liczących się przedstawicieli starej i młodej gwardii polskiego jazzu, co z niejakim zażenowaniem przychodzi nam stwierdzić publicznie. Fi donc, panowie!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji