Nie ma sensu dłużej dyskutować, został pusty śmiech?
"Autobus re//mix" w reż. Adama Ziajskiego w Teatrze Strefa Ciszy w Poznaniu. Pisze Stefan Drajewski w Polsce Głosie Wielkopolskim.
W sobotę odbyła się poznańska premiera "Autobusu" Teatru Strefa Ciszy. Publiczność była skonsternowana.
"Autobus RE//MIX" Teatru Strefa Ciszy nastręczać będzie tyle samo problemów, co "Autobus" Akademii Ruchu w 1975 roku. Tamtego spektaklu ani twórcy, ani ja nie widzieliśmy.
Wiemy tylko tyle, że aktorzy Akademii Ruchu tworzyli zbita grupę, która siedziała w bezruchu, tak jak ludzie w zatłoczonym autobusie. Towarzyszyła temu hałaśliwa muzyka. Akcja nie miała końca. Bulwersowała publiczność, która nie wiedziała, jak ma się zachować, nikt im niczego nie tłumaczył.
Obrosła w anegdoty i legendy. Był to z pewnością jakiś komentarz polityczny Akademii Ruchu do ówczesnej gierkowskiej Polski.
"Autobus RE//MIX" Teatru Strefa Ciszy bardziej przypomina sytuację w poczekalni: trzy osoby siedzą w milczeniu... Po dłuższej chwili jedna z nich zaczyna się śmiać i mimochodem zaraża śmiechem pozostałych. Alicja Piotrowska śmieje się po mistrzowsku i do końca nie wiemy, czy tak potrafi zagrać, czy jest taką śmieszką. Przypomniała mi się "Aria ze śmiechem" Offenbach z operetki "Perichola", w której śpiewaczka musi pokonać wiele trudności technicznych i na dodatek naturalnie się śmiać. Ale chyba nie o to szło Strefie Ciszy.
Ich "Autobus" powiela ideę: zaszokować publiczność, która zdezorientowana nie będzie wiedziała, czy już koniec, z kogo i dlaczego bohaterowie się śmieją (nie zdradzę pointy). Dla jednych będzie to pusty śmiech, dla innych komentarz to tego, co się dzieje za oknem w Polsce. Może artyści chcą nam powiedzieć: nie ma sensu dłużej dyskutować, został pusty śmiech?