Artykuły

Teatralna uczta w Polonii trwa

"32 omdlenia" w reż. Andrzeja Domalika w Teatrze Polonia w Warszawie. Pisze Kama Pawlicka w serwisie Teatr dla Was.

"32 omdlenia" to teatralna uczta rozpisana na trzech aktorów i trzy krzesła. Jak widać po rekordowej frekwencji i owacji na stojąco w teatrze wciąż wystarczą znakomici aktorzy i sprawny reżyser. Już po premierze w kwietniu 2011 roku spektakl ogłoszony został hitem nad hity. Peany sypały się jak z rękawa. Widzowie zaczęli więc szturmować Polonię, ale nie każdy miał szczęście stać się posiadaczem biletu. I tak jest do dziś. Ponad półtora roku po premierze widownia pęka w szwach, ludzie zajmują każde wolne miejsce na schodach.

Na przedstawienie składają się trzy jednoaktówki Antoniego Czechowa: "Niedźwiedź", "Oświadczyny" i "Historia zakulisowa".

Od podniesienia kurtyny rej na scenie wodzi Jerzy Stuhr; aktor wprost kipi energią, w każdej minucie spektaklu pokazując swoje mistrzostwo. W "Niedźwiedziu" jest gburowatym, bezczelnym, aroganckim szlachcicem, który nagle zjawia się w domu wdowy żądając zwrotu długu zaciągniętego przez jej zmarłego męża. Jego nieokrzesanie blednie, kiedy w jednej sekundzie trafia go strzała amora. Zmienia się nagle w zakochanego sztubaka. W drugiej części Jerzy Stuhr uwodzi widownię feerią wdzięku jako fajtłapowaty hipochondryk Stepian, który w słusznym już wieku postanawia ożenić się z sąsiadką. Natomiast "Historia zakulisowa" wykorzystuje konwencję teatru w teatrze. Stuhr wciela się w rolę niegdyś rzęsiście oklaskiwanego amanta, który po przedstawieniu, już w garderobie, snuje refleksje nad istotą i siłą teatru. Ostatni monolog to swoista spowiedź aktora, który żegna się na zawsze ze sceną.

Jerzemu Stuhrowi partnerują Krystyna Janda i Ignacy Gogolewski. Aktorski tercet wciela się podczas spektaklu w różne postaci, nakreślone przez autora inną psychologiczną kreską. Krystyna Janda raz jest nieutuloną w żalu wdową, innym razem nieokrzesaną panną na wydaniu, by w ostatniej części zagrać niedocenianą przez dyrektora aktorkę w objazdowym teatrze. W każdej z trzech części Janda prezentuje swój wszechstronny kunszt aktorski, umiejętność przemiany, nieprzeciętny dynamizm i komediowe zacięcie. W roli wdowy, która po śmierci męża postanowiła zaszyć się w domu jak w więzieniu, salwy śmiechu wśród widzów wywołuje sztuczna i manieryczna modulacja głosu oraz wdzięczny sposób prężenia się do strzału. W części drugiej jako panna na wydaniu nie zważa na zaloty sąsiada kłócąc się z nim zajadle o własność kawałka ziemi i zalety psa pupilka. Na wiadomość, że Stepian chce się jej oświadczyć z nieokrzesanej chłopczycy zmienia się nagle w słodką omdlewającą Leliję. Niemal każdą minutę spektaklu aktorka wykorzystuje na zaprezentowanie całego spectrum swego talentu, dając mistrzowski popis godny największych gwiazd sceny polskiej.

Ignacy Gogolewski wtóruje swoim partnerom lekkością, czarem, inteligentną umiejętnością zabawy słowem. Jest filuterny, dobrotliwy, kiedy trzeba przebiegły. Popis gry aktorskiej daje szczególnie w drugiej i trzeciej części, kiedy najpierw wciela się w ojca panny na wydaniu, któremu właściwie jest wszystko jedno, komu odda rękę córki i w finale jako dyrektor teatru zaplątany w romans z aktorką.

Reżyser spektaklu Andrzej Domalik zminimalizował dekorację do trzech krzeseł i wieszaka na kostiumy, słusznie pozostawiając najwięcej miejsca na kreacje aktorskie. Widz skupia się tylko i wyłącznie na artystach; nic więcej w tym spektaklu się nie liczy. Domalik nie przeładował przedstawienia inscenizacyjnie, oszczędnie konstruując świat sceniczny; utkał go z relacji między bohaterami. I w tym właśnie tkwi siła tego spektaklu, jego moc, której nikt z widzów nie jest w stanie się oprzeć.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji