Artykuły

Powaga gnicia

Krakowski Salon Poezji. Wiersze czytali Martyna Krzysztofik i Wojciech Leonowicz. Pisze Paweł Głowacki w Dzienniku Polskim.

Padaczkę miał gdzieś. Nazywał się Kazimierz Ratoń. Żył, ale nikt głowy nie da, że to prawda. Aż tak znikliwie żył. Cierpiał bez śladów, czyli po prostu jak każdy.

Przez dwadzieścia lat gnił nieustępliwie. Na ostatnim Salonie Poezji, na spotkaniu zatytułowanym "Poeci nieodporni na życie", studentka Martyna Krzysztofik i pan Wojciech Leonowicz czytali wiersze tych, którzy pisali, by się nie trząść.

Strofy Wojaczka, Bursy, Stachury, Hłaski, Grochowiaka... Czyje jeszcze wiersze czytali? Kilku innych jeszcze. Na dobrą sprawę - kto nie pisał po to, by przeżyć? Krzysztofik i Leonowicz smacznie czytali - taktownie odczytywali spowiedzi ludzi, co się różnie borykali z ciemnościami, więc i różnie cudowali z rymami, różnie śpiewali. Ale kto nie śpiewał, by przeżyć, choćby tylko do jutra?

Krzysztofik i Leonowicz. Jak wiele było w nich świadomości, że czytają słowa zebrane przez tych, co chcą dalej oddychać normalnie? Choćby do jutra...

Zostawmy to. Spokojnie pogódźmy się, że było, jak było. Niezręcznie. Na przykład: gdy poezja polska największych zaszczytów doznawała - Nobel dla Miłosza - mniej więcej wtedy Ratoń, człekokształtna rozpacz bez szans na współczucie, śmierdzący moczem, z zaschniętymi ranami na głowie całej, półślepy, posiadający jedynie marność własnego ciała - szedł środkiem wielkiego miasta, nie wiadomo skąd, nie wiadomo dokąd. W redakcjach literackich czasopism zostawiał niebieskie zeszyty, brudne tak, że nie było odważnych, by dotykać tłustego papieru, by otwierać i - czytać.

"Musisz iść/ nie możesz stać/ nie możesz siedzieć/ Musisz iść/ choć nie wiesz dokąd/ choć nie wiesz po co/ (...)/ nikt nie może ci pomóc/ nikt nie może iść z tobą/ Musisz iść sam/ Musisz iść".

Tak szedł, godząc się, by ciepłe ciało opuszczało kości. Przy jego rozpaczach - rozpacze innych przeklętych zdają się być estetyką czystą. Ratoń pisał gorzej niż Wojaczek, Grochowiak, Stachura. Owszem. Lecz gdy się zdycha jak on - cóż znaczy "Pisać gorzej"?

W dwudziestą rocznicę śmierci Ratonia z niebieskich kajetów przepisuję to błaganie jego: "Pragnę waszej powagi".

Zapamiętajcie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji