Artykuły

Strażak kontra major

Narzekamy nieraz, że zbyt rzadko trafiają na nasze sceny sztuki bratnich narodów, namawiamy teatry do repertuarowych poszukiwań w tym kierunku. Ostatnio z prapremierą sztuki węgierskiej wystąpił Teatr Polski w Warszawie, wystawiając "Strażaka Tota" Istvana Orkény'ego w tłumaczeniu Camilli Mondral, reżyserii Józefa Grudy i scenografii Otto Axera. Muzykę do tego spektaklu skomponował Edward Pałłasz.

Dramaturgia węgierska jest u nas prawie nieznana, trudno zatem nie przyklasnąć pomysłowi, by zaprezentować ją warszawskiej publiczności. Z drugiej jednak strony, właśnie w sytuacji, kiedy sztuki naszych węgierskich przyjaciół bardzo rzadko grane są na polskich scenach, mam wątpliwości, czy wybór tej pozycji poszedł w słusznym kierunku. Poczynając już od wstępnego stwierdzenia, że akcja sztuki, osadzona w węgierskich realiach II wojny światowej, z miejsca wysuwa na plan pierwszy - chyba nie najszczęśliwiej - właśnie to wszystko, co nasze oba narody dzieliło. Walczyliśmy przecież po dwóch stronach barykady.

Sztuka Orkény'ego, zlokalizowana w podgórskim miasteczku węgierskim, pokazuje na przykładzie jednej rodziny miejscowego strażaka, do czego doprowadzić może człowieka strach i chęć przypodobania się silniejszemu. Zwłaszcza gdy od niego (w tym wypadku jest to major wojsk węgierskich, odpoczywający po przeżyciach na froncie wschodnim) zależy życie najbliższych, a major jest bezpośrednim przełożonym jedynego syna Totów. Całość utrzymana jest w tonie komediowym, chwilami nawet zbliżając się do farsy. Ale w kanwę tej przypowieści wojennej autor wplótł - nie najzręczniej zresztą - szereg powiedzeń, które mają brzmieć ponadczasowo i bawić współczesnymi aktualiami. Są to uwagi, delikatnie mówiąc, bałamutne i chyba niepotrzebnie przez teatr akcentowane.

Siłą tego spektaklu i jego sprężyną jest Czesław Wołłejko w roli nerwowo wyczerpanego majora, przerzucający się z nastroju w nastrój, groźny, a przecież nieodparcie komiczny. Jego przeciwnika, bohatera tytułowego gra Kazimierz Dejunowicz, nawiązując to rolą do prostych bohaterów, kierujących się zdrowym rozsądkiem, typu "dzielny wojak Szwejk". Komentatorem i łącznikiem spektaklu jest postać wiejskiego listonosza (Zygmunt Hobot). Poza tym z powodzeniem wystąpili wszyscy pozostali aktorzy, na tle malowniczych dekoracji Axera, utrzymanych w duchu ludowych wycinanek. Sądzę, że pewne skróty w tekście, zwłaszcza w drugiej części, wyszłyby na dobre całości, a sztuka lepiej by się czuła na scenie kameralnej.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji