Artykuły

Białystok. Tłumy na castingu do "Upiora w Operze"

Blisko setka śpiewała w poniedziałek (4.02), drugie tyle zaśpiewa we wtorek. Wokaliści, ci znani z plakatów i ci nieznani, zjechali z całej Polski do Białegostoku na casting do jednego z najsłynniejszych musicali wszech czasów.

"Upiór w operze" to hit Broadwayu i West Endu, to też największy przebój warszawskiej Romy. Białostocka opera otrzymała prawa do drugiej polskiej adaptacji musicalu. Premiera - w maju.

Musical w Teatrze Muzycznym Roma reżyserował jego dyrektor Wojciech Kępczyński, który o prawa do wystawienia "Upiora..." zabiegał u londyńskich producentów przez kilka lat. W końcu zdobył zgodę na non replica production, czyli na wersję z prawem do drobnych zmian w inscenizacji (co się zdarza bardzo rzadko). Pięć lat temu w Romie odbyła się polska premiera musicalu i szybko okazała się bestsellerem. "Upiór..." grany był praktycznie nieprzerwanie przez ponad dwa lata, wystawiono ponad 550 przedstawień, obejrzało go ponad 600 tys. widzów. Aż w końcu zagrano ostatnie przedstawienie w 2010 roku i zaczęto realizować kolejne produkcje. W międzyczasie w Białymstoku powstała opera, jej dyrektorowi zamarzył się białostocki "Upiór...".

I oto plany się z wolna finalizują. Musical wyreżyseruje człowiek, za którego sprawą przebój w ogóle w Polsce się pojawił: właśnie Wojciech Kępczyński. W poniedziałek osobiście przesłuchiwał wokalistów. Ci, których wybierze na odtwórców kilku głównych ról, zostaną zaprezentowani londyńskiej firmie kompozytora musicalu - Andrew Lloyd Webbera.

- Jesteśmy z nią ściśle związani, i to ona będzie akceptowała nasze propozycje repertuarowe. Podobnie było przy naborze do adaptacji w Romie. Okazało się wtedy, że londyńskim producentom podobali się moi faworyci, myślę, że teraz będzie tak samo - mówi dyrektor Kępczyński. - Szukam wykonawców z charyzmą, śpiewaków fantastycznie śpiewających białym głosem. "Upiór w operze" to musical rockowy. Na tym też m.in. polega jego trudność - nie jest łatwo znaleźć dziś osoby śpiewające rockowo wysokim głosem. Ale muszę przyznać, że po pierwszym dniu przesłuchań poziom jest wysoki, co dobrze wróży i co mnie nastraja optymistycznie. Bardzo się cieszę, że będziemy pracować w białostockiej operze, z tego, co wiem, jej możliwości techniczne są fantastyczne, jest obecnie najlepiej wyposażonym teatrem w Polsce. Będziemy tu mieć więc większe pole do popisu, co ma duże znaczenie w przypadku takiego musicalu jak "Upiór...", w którym zmiany dekoracji następują w błyskawicznym tempie, a narracja wręcz jest filmowa. Jestem bardzo ciekaw, jak w operze to wszystko wypadnie. Zakładam, że w białostockiej adaptacji pojawią się zmiany w stosunku do tej warszawskiej, bo mamy lepsze warunki, ale najpierw muszę się zorientować w możliwościach gmachu.

Na castingu Wojciech Kępczyński mógł zetknąć się z wykonawcami, których angażował już do swoich produkcji, również do "Upiora...". Na białostockie przesłuchania zgłosili się niektórzy warszawscy odtwórcy głównych ról, m.in. Damian Aleksander (wcielał się w Upiora w Romie, a w Białymstoku - w rolę Korczaka) i Kaja Mianowana (w Romie zagrała główną rolę kobiecą - Christine). Do castingu zgłosiły się też wokalistki zatrudnione w białostockiej operze, znane m.in. z "Korczaka" i "Strasznego Dworu", m.in. Hanna Różankiewicz, Joanna Motulewicz, Monika Mączewska.

Wojciech Kępczyński możliwości wielu z tych osób zna. - Bierzemy wszystkich pod uwagę. Ale też warto za każdym razem szukać nowych głosów. Bardzo jestem ich ciekaw - mówi reżyser.

W "Upiorze" jest 9 ról głównych (z których większość w warszawskiej Romie miała trzy obsady), 6 drugoplanowych, do tego około 10-osobowy zespół wokalny. W sumie ponad 40 osób. Do tego też 20-osobowy zespół taneczny (casting odbędzie się w połowie lutego).

26-letni Marcin Dabkus niedawno skończył Wydział Wokalno-Aktorski Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, miał okazję już występować w "Nędznikach" w Teatrze Roma. Na scenie potężnym głosem zaśpiewał męską partię duetu, jednego z bardziej znanych z "Upiora...". Chwilę wcześniej poprosił koleżankę, która też czekała na swoją kolej na korytarzu, by mu towarzyszyła. Jurorów Marcin najwyraźniej zaciekawił - chcieli, by odczytał jeszcze kwestię ze scenariusza - scenę licytacji. Śpiewak zaczyna czytać. Chwilę później jeden z przesłuchujących mu przerywa: - Marcin, to licytacja, ale mistyczna. Nie koni czy domów... To jest jak msza, rozumiesz?

Marcin Dabkus znów czyta, już trochę inaczej.

Po przesłuchaniu zapytany o wrażenia, mówi: - Ostatnio często biorę udział w castingach, szukam pracy, więc w sumie już się trochę przyzwyczaiłem, choć to jednak nadal stres. Ale jestem bardzo zadowolony ze swojego występu. "Upiór w operze" to jednak coś, nie mogłem przepuścić takiej okazji. Jest mnóstwo chętnych, widziałem dziś znane twarze z Romy, odtwórców głównych ról, z dużym doświadczeniem. Cóż, zobaczymy.

Wśród wokalistów z dużym doświadczeniem na castingu na swoją kolej czekała też 18-letnia Paulina Sierocka z Szepietowa, maturzystka z LO w Wysokiem Mazowieckiem, śpiewająca w zespole ludowym Skowronki. Kilka lat wcześniej była na "Upiorze..." w Warszawie. W musicalu się zakochała, po powrocie nauczyła się wszystkich piosenek na pamięć. Śpiewa je znajomym, gdy proszą.

- Bardzo mnie wspierają, to oni zresztą ciągle mnie motywowali, bym przyszła na casting. Oraz instruktor z GOK-u, który podszkala mnie ze śpiewu. Jestem bardzo stremowana, sama nie wiem, co ja tu robię. Ale spróbuję, zawsze to jakieś doświadczenie - mówi Paulina. Warto dodać, że odtwórczyni głównej roli Christine w warszawskim "Upiorze..." - Kaja Mianowana - zaangażowana została do roli też w wieku 18 lat. Wcześniej jednak debiutowała w "Kotach" w tym samym teatrze.

Scenografię do białostockiego widowiska (podobnie jak w Romie) przygotuje jeden z najlepszych polskich scenografów - Paweł Dobrzycki (białostoczanie mogą podziwiać jego pracę w "Strasznym Dworze" i w "Korczaku"), wykorzystane zostaną też kostiumy z Romy autorstwa znanej, zmarłej w ub.r. kostiumografki - Magdaleny Tesławskiej.

We wtorek (5.02) odbędzie się druga castingu na wokalistów. A 11-12 lutego w siedzibie opery przy ul. Odeskiej odbędą się prezentacje tancerzy (zgłoszenia należy przesyłać do 7 lutego, decyduje data wpływu): e-mailem (na adres: upior-w-operze@oifp.eu) lub pocztą (15-406 Białystok, ul. Odeska 1, z dopiskiem: "Upiór w Operze - przesłuchania").

- Zapraszamy tancerki i tancerzy. Wszyscy powinni przygotować własne solówki - mówi Magdalena Kleban, rzeczniczka opery. - Kandydaci na castingu będą mieli do odtworzenia układ choreograficzny pokazany przez choreografa. Tancerki powinny być po szkołach baletowych - umiejętność tańca na pointach jest konieczna, u tancerzy zaś mile widziane są podstawy klasyczne, ale niekoniecznie. Tancerki powinny mieć obcisłe kostiumy podkreślające sylwetkę. W trakcie przesłuchań tancerkom i tancerzom towarzyszyć będzie akompaniator, którego zapewnia Opera.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji