Artykuły

Czechow wciąż aktualny

"Wiśniowy sad" w reż. Pawła Łysaka w Teatrze Polskim w Bydgoszczy. Pisze Bogdan Dondajewski w Gazecie Pomorskiej.

W sobotę na deskach Teatru Polskiego w Bydgoszczy wystawiono "Wiśniowy sad" Antoniego Czechowa. Poruszająca temat przemijania, utraty miłości, przywiązania i tęsknoty opowieść sprzed ponad stu lat elegancko i z wdziękiem odświeżył Paweł Łysak.

Choć sam Czechow w podtytule "Wiśniowego sadu" napisał, że jest komedią, to jego dramat zdecydowanie nie wywołuje salw śmiechu. Na pewno za to jest wspaniałą opowieścią o utracie miłości, przywiązaniu i tęsknocie. Historią podupadającej rosyjskiej rodziny, właścicieli tytułowej posiadłości, która ma trafić na licytację za długi.

Tekst powstał na początku ubiegłego stulecia, ale wciąż może odnosić się do wydarzeń i problemów aktualnych współcześnie. Pokazał to Paweł Łysak, który w sobotę wystawił na deskach Teatru Polskiego w Bydgoszczy swoją inscenizację "Wiśniowego sadu".

W porównaniu z oryginalnym tekstem Czechowa dało się zauważyć dosłownie pojedyncze różnice. Mimo to udało się odczytać Czechowa na nowo, a przedstawiona historia zręcznie i z wdziękiem wiąże się z aktualnym teraz tematem kryzysu i przesilenia nastrojów.

Reżyser osiągnął ten efekt dzięki niedopowiedzeniom w oryginalnym tekście. Wypełnił je scenografią, choreografią aktorów i strojami, które z jednej strony nawiązują do liryzmu dramatu, a z drugiej z wdziękiem uderzają w problemy współczesnego świata.

Dzięki temu niemal niezmieniony tekst nabrał nowego wymiaru, zachowując wielowymiarowość problemu, którego dotyka. Aktualne są więc słowa studenta Piotra Trofimowa: "Wszyscy są bardzo serio, wszyscy robią surowe miny, wszyscy prawią tylko o sprawach doniosłych, filozofują, a tymczasem wszyscy patrzą spokojnie na to, że robotnicy jedzą obrzydliwie, śpią bez poduszek, po trzydziestu, czterdziestu w jednej izbie, wszędzie pluskwy, smród, wilgoć, plugastwo moralne..."

Ale równocześnie zrozumienie budzi stanowisko drugiej strony, właścicieli majątku, które do studenta kieruje seniorka rodu Lubow Raniewską: "Pan śmiało rozstrzyga wszelkie ważne zagadnienia, ale proszę powiedzieć, kochanie, czy to nie dlatego, żeś młody, żeś jeszcze nie zdążył przecierpieć ani jednego ze swoich zagadnień? (...) Jest pan śmielszy, uczciwszy, głębszy od nas, ale proszę się zastanowić, być wielkodusznym, okazać współczucie. Przecież ja się tutaj urodziłam, tutaj mieszkali moi rodzice, mój dziad, ja ten dom kocham, bez sadu wiśniowego nie rozumiem życia".

Na szczególną uwagę zasługuje też obsada spektaklu. Chodzi przede wszystkim o rolę Raniewskiej, która w dramacie Czechowa jest dobrze po 50. Tymczasem w spektaklu Pawła Łysaka zagrała ją dużo młodsza Anita Sokołowska. I choć sama aktorka spisała się nieźle, to można się zastanawiać, czy w takim ujęciu dramatu w tej roli bardziej wiarygodna byłaby osoba z większym... stażem życia.

Nie zmienia to jednak faktu, że spektakl jest czytelny, dynamiczny, aktualny, a do tego zrealizowany z wdziękiem i ze smakiem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji