Artykuły

Arcykabaret

Nie pamiętam dokładnie ile to razy - ale zaledwie gdzieś ponad dwadzieścia! - zadając konsekwentnie pytanie "po co?", od czegokolwiek by rozmowa się nie zaczynała, zawsze doprowadza się ją do wniosku, że życie i wszechświat nie ma żadnego sensu. Taka jest technika budowania sytuacji przez Sławomira Mrożka: zaczyna się od sprawdzalnych przez każdego konkretów, a potem z druzgocącą logiką doprowadza wydarzenia do absurdu. Groza owej kabaretowej wręcz groteski tkwi właśnie w jej realności...

Wczorajsza premiera "Tanga" na scence przy ul. 27 Grudnia zbiegła się z numerem miesięcznika "Teatr", poświęconym Sławomirowi Mrożkowi. Zamieszczono tam także wywiad z Georgesem Werlerem, realizatorem najnowszej premiery "Tanga" w Paryżu. Powiedział, że "fundamentalne przesłanie "Tanga" można by tak ująć: demokracja nigdy nie jest wygrana na zawsze, wygrywa się ją co dzień".

My wiemy, że ta sztuka jest swoistą parafrazą "Wesela" Wyspiańskiego - stąd finałowe tango zamiast chocholego tańca - że Mrożek pełnymi garściami czerpie z prześmiewczych tekstów, Witkacego i Gombrowicza, kpiących z karykaturalnej zaściankowości polskich reformatorów sztuki i życia społecznego. Ale pojemność intelektualnych uogólnień czyni jego teksty uniwersalnymi - zrozumiałymi w każdym kraju.

Morek Okopiński jak gdyby potwierdzał obserwację Janusza Majcherka, że Mrożek rozumnie czytany ewokuje typ teatru o umiarkowanych środkach inscenizacyjnych, z ukrytym reżyserem i wyeksponowanymi aktorami, których zadaniem jest możliwie przejrzyste rozegranie dialogu. Tak realistyczną z pozoru jest - przemyślana również w każdym szczególe! - scenografia Zbigniewa Bednarowicza, zyskująca wymiar groteski poprzez nagromadzenie rekwizytów i efektowne skrzywienie płaszczyzn wnętrza typowo mieszczańskiego, krakowskiego domu.

Louis Jouvet podobno mawiał, że kiedy już role są rozdane, to przedstawienie jest gotowe. Reżyser Marek Okopiński niezwykle trafnie je rozdał. Dawno nie widzieliśmy Ireny Grzonki (Babcia Eugenia) i Sławomira Pietraszewskiego (Wuj Eugeniusz) obsadzonych w tak dużych rolach i tak wspaniale je interpretujących! Równie bogaty repertuar środków aktorskich prezentują rodzice Artura - kabotyński artysta Mariusz Puchalski ł jego zblazowana, także erotycznie, żona Jolanta Szajna.

Hamletyzującego Artura, pragnącego poprzez nawrót tradycyjnej formy zaprowadzić ład w świecie przez rodzicielski bunt pozbawionym wszelkich kryteriów wartości - kreuje Mariusz Sabiniewicz. Jego zdeprawowaną i jednocześnie romantyczną narzeczoną jest Olga Dorosz. W postać dla sztuki tak samo kluczową, jak Artur - wciela sią Wojciech Kalinowski, tworzy z chamskiego, jurnego służącego Edka symbol prostackiej, lecz zwycięskiej przemocy.

Właśnie Wojciech Kalinowski wraz ze Sławomirem Pietraszewskim są odtwórcami pełnego grozy finałowego tanga nad zamordowanym Arturem, które w u kładach choreografa Conrada Drzewieckiego stało się etiudą, wymagającą imponującej sprawności fizycznej i wręcz baletowej muzykalności!

Długie owacje premierowej publiczności wróżą temu przedstawieniu ogromne powodzenie. Zwłaszcza, gdy środkowa część spektaklu - ze zwietrzałymi w swej treści dialogami - nabierze większej ekspresji, tempa.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji