Artykuły

Balladyna ćwiczy mięśnie

"Balladyna" w reż. Krzysztofa Garbaczewskiego w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Miało być prowokacyjnie, wyszło raczej nużąco, momentami humorystycznie. W "Balladynie" w reżyserii Krzysztofa Garbaczewskiego myśli przewodnich jest tyle, że można by obdzielić nimi kilka spektakli. Ale to wada, nie zaleta. Kolejne przedstawienia - dziś i jutro w Teatrze Polskim.

Ośrodek badawczy nad jeziorem Gopło. Grupa naukowców w atmosferze wiszącego w powietrzu zagrożenia prowadzi badania genetyczne na roślinach. Ze sceny (a właściwie z ekranu, bo przez pierwsze dwie niemiłosiernie długie godziny spektakl oglądamy głównie za pośrednictwem przekazu z kamery) sypią się terminy dla zwykłego zjadacza pyr dość rzadkie. Autoklaw, szyszynka, chlorofil, chromosom.

Gdzieś w tle pulsuje niewyraźnie Słowacki z całym romantycznym bagażem. Pani zabija panią. Pani zabija pana. A tak w ogóle to państwo zabijają choinkę, wieszając na niej świąteczne ozdoby (tu w ramach współczesnego proekologicznego mrugnięcia okiem na scenę wypada zza kulis iglaste drzewko).

Po co ta cała zabawa? M.in. po to, by po przerwie Balladyna mogła powiedzieć do widzów: wypieramy to, co "inne", bo zagraża temu, co moje. - To dlatego zabiłam Alinkę - tłumaczy Balladyna nad trupem Kirkora, już ze sceny. O tym rodzaju wypierania "innego" pisało już kilka osób - ostatnio m.in. Elżbieta Janicka w dwustustronicowym eseju "Festung Warschau". Autorka w wyobraźni przekopuje ulice warszawskiej dzielnicy Muranów, wybudowanej po wojnie na gruzach zmielonego getta. I zastanawia się, jak to w ogóle możliwe, że stało się tu to, co się stało. Reżyser Krzysztof Garbaczewski i dramaturg Marcin Cecko grzebią w szkolnej lekturze przemielonej przez liczne pokolenia uczniów. I pokazując na scenie zabójstwo, próbują chyba w pewnym momencie odpowiedzieć na to samo pytanie, które stawia Janicka. Różnica polega na tym, że "Festung Warschau" wciąga jak czarne bagno. A "Balladyna" - najnowsza premiera Teatru Polskiego - to w przeważającej części martyrologiczna podróż przez nudę. Konkurs pod tytułem "które z krzeseł na widowni skrzypi najgłośniej przy przekładaniu nogi na nogę".

Aktorzy mówią do nas tekstem jakby wymyślonym na poczekaniu. Autorzy przedstawienia postarali się ze wszystkich sił, żebyśmy na pewno skumali, że mamy się zdystansować wobec literackiego pierwowzoru. Dystansujemy się więc, słuchając kobiecego rapu o orle, który "leci i płodzi polskie dzieci". Przy serii "gówno, gówno, gówno!" odbijającej się o teatralne plusze robi się równie ciekawie, co absurdalnie, a gdy Balladyna rzuca do mikrofonu, że wnętrze dużej sceny Teatru Polskiego jest jak wielka cipa (czerwona, miękka i bezpieczna), jest już nawet zabawnie. Widzowie z lewego i prawego balkonu na prośbę Balladyny posłusznie wstają z krzeseł, by ćwiczyć mięśnie Kegla, a tytułowa bohaterka przekonuje nas, że nie przyszlibyśmy pewnie do teatru, gdyby nie to, że historię seryjnej morderczyni dobrze znamy ze szkoły. Bo Polak - jak wiadomo - lubi tylko takie piosenki, które już słyszał. I czyta tylko te książki, które przerabiał na polskim. Na przykład "Krzyżaków".

Szkoda że Balladyna Justyny Wasilewskiej (gościnnie) jest najprawdziwsza wtedy, gdy wyznaje, że nie ma własnego zdania. - Nie każdy musi je mieć - stwierdza. I trudno nie przyznać jej racji.

Ale na pewno ciężko wzruszyć ramionami, gdy wśród mnożących się niczym komórki w zygocie wątków nad scenę zjeżdża nagle podobizna bramy z Auschwitz. Słynne "Arbeit macht frei" zastąpiono na niej frazą "Naród sobie" (dla niewtajemniczonych - napis umieszczony na fasadzie Teatru Polskiego, zbudowanego ze społecznych składek). Po chwili pod bramą symbolem pojawia się fanatyczny piłkarz - Ojciec (bo teraz już mowa o ojczyźnie), który wykrzykuje do niesfornej córki: "Padnij! Powstań!". Córka powstaje. I recytuje: "Kto ty jesteś? Polak mały".

- Nie trzeba już umierać za miliony - zdają się przekonywać w finałowej scenie twórcy "Balladyny". Aż korci, by odpowiedzieć im z widowni: - Dziękujemy, już to wiemy.

Problem w tym, że część widzów może mieć problem, by do tej puenty dotrwać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji