Artykuły

Minuta ciszy dla niepowtarzalnej, wielkiej, niezwykłej i olśniewającej Zary Leander

To wysmakowane studium wzajemnego uwikłania bohaterów, upadku i samotności - o spektaklu "Zarah" w reż. Ewy Wyskoczyl prezentowanym w ramach festiwalu Teatr Miasto Otwarte w Tarnowskich Górach pisze Michał Centkowski z Nowej Siły Krytycznej.

Tarnogórski Teatr ZL zaprasza nas w fascynującą podróż w głąb umysłu reżimowej gwiazdy Niemiec lat trzydziestych. Historia Zary Leander - Szwedki, gejowskiej ikony, ulubienicy III Rzeszy - staje się pretekstem do zadania kilku istotnych pytań. Reżyserka Ewa Wyskoczyl porusza zagadnienie, którego kiedyś dotykał Istvan Szabo w przejmującym filmie "Mefisto": gdzie znajdują się granice wolności twórczej artysty? Czy nas, widzów, stać na to, by nie potępiać bohaterki?

***

Znajdujemy się w głowie siedzącej na krześle w pomiętym szlafroku, zniszczonej, samotnej Zary. Zamknięto nas w białym, sterylnym pomieszczeniu, whitecubie. Widzimy tylko tytułową bohaterkę i Sardeńka, od czasu do czasu pojawiającego się, czy raczej przywoływanego przez samotną śpiewaczkę. Kim jest Sardeńko? Perwersyjnym kochankiem, gdy dobiera się brutalnie do łona śpiewaczki; synem, służącym, gdy podaje jej mleko, ubiera; demonem, dyktatorem z kocią głową, gdy wymachuje portretem wodza zaczerpniętym z komiksu Arta Spiegelmana. Czy w istocie stanowił on męskie alter ego Zary, jej animusa, jak określiłby to Jung?A może jest jej sumieniem, jej super ego, dalekim echem moralnego upadku? A jeśli to Zara, która przejmująco wyśpiewując kolejne songi, jest jedynie fantazmatem, wytworem umysłu Sardeńka, jego animą, owym pierwiastkiem żeńskim?

Nieśpieszny rytm opowieści wyznaczają kolejne songi kobiety (w mistrzowskim wykonaniu Marzeny Ciuły), stanowiące drogowskazy na trakcie jej wspaniałego wzlotu i nieodwołalnego upadku, oraz szklanki mleka, podawane jej w chwilach słabości przez Serdeńka.

Spektakl budowany jest na niezwykłym napięciu panującym pomiędzy tymi dwojgiem. Emocje Serdeńka rozdarte są pomiędzy fascynacją niskim, intrygującym głosem artystki, a pogardą wyrażaną szyderstwami dotyczącym urody Zary, ciągłym dekonstruowaniem jej sentymentalnej narracji poprzez niewyszukane inwektywy lub zwykłe przedrzeźniania.

***

Spektakl, wznowiony po niemal sześciu latach, zaprezentowany został w ramach festiwalu Teatr Miasto Otwarte. Znalazł się w sekcji zatytułowanej "wokół estetyki Kampu". Gdzie zatem pośród tych białych ścian, kilku rekwizytów, śnieżnobiałej, prostej, odzieży ów kamp, kicz? Otóż go przemyca na scenę świetny Piotr Trojan, jako Serdeńko, w kilku zaledwie scenach. Przeistacza się w groteskową figurę na myśl przywodzącą na zmianę Lizę Minneli z Kabaretu oraz Doktora Frank- N- Furtera w ujęciu Tim'aCurry'ego. Kamp is a state of mind - chciałoby się rzec.

Pod koniec nieco nieporadny Sardeńko, na bardzo wysokich obcasach, schodzi powoli ze sceny, wraz z opuszczaniem jej przez Zarę. Koniec tej opowieści musi być smutny i trywialny, jak podróż statkiem wycieczkowym do strefy wolnocłowej.W istocie całe to zmaganie z płciowością, wszystkie te wizualne, aktorskie, inscenizacyjne smaczki schodzą ostatecznie na drugi plan, nawet wojna, tak przewrotnie wdzierająca, czy raczej wczołgująca się z hukiem, na scenę pod koniec spektaklu.

***

To wysmakowane studium wzajemnego uwikłania bohaterów, upadku i samotności, bardzo precyzyjne, kameralne, dynamiczne, nowoczesne dzięki wizualnej oprawie. Po niespełna godzinie gasną światła, znika Sardeńko, wraz z ostatnim songiem rozstajemy się z Zarą Leander, a ja czuję wielki niedosyt, że oto już, że tak szybko kończy się ta fascynująca podróż, ten hipnotyzujący spektakl!

I jakoś trudno mi uwierzyć, że przedstawienie powstało w domu kultury, a nie na scenie jakiegoś progresywnego i wyznaczającego kierunki teatru we Wrocławiu, Wałbrzychu czy Bydgoszczy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji