Jestem domatorką
- Nominacja do Europejskiej Nagrody Filmowej, to dla mnie, aktorki młodej, wielkie wyróżnienie - mówi AGNIESZKA GROCHOWSKA, aktorka Teatru Studio w Warszawie.
- Otrzymała Pani właśnie, wraz z krakowskim aktorem Marianem Dziędzielem nominację za rolę w "Pręgach" do Europejskiej Nagrody Filmowej w kategorii Jameson People's Choice Awards, czyli wyboru dokonywanego przez publiczność.
- Ogromnie się z tego cieszę. To dla mnie, aktorki młodej, wielkie wyróżnienie. Swoich ulubionych - aktorkę, aktora i reżysera - będą przecież wybierać w tym plebiscycie widzowie z całej Europy, także z Polski.
- Lubi Pani takie plebiscyty?
- Nie mam nic przeciwko nim. Jestem już zahartowana, wszak w zeszłym roku otrzymałam nominację do Złotej Kaczki, także za rolę w "Pręgach", a to wyróżnienie przyznają widzowie - czytelnicy miesięcznika "Film".
- Nominacja lub - nie zapeszajmy - nagroda mogą otworzyć przed Panią drzwi do świata wielkiego filmu.
- Tak naprawdę jestem domatorką i wielką patriotką. Lubię pracować z naszymi twórcami, a z kraju wyjeżdżam tylko na wakacje. W zeszłym roku tak się jednak złożyło, że zagrałam w dwóch zagranicznych produkcjach - szwedzkiej i niemieckiej.
- I dlatego nie możemy oglądać Pani, jednej z najbardziej urokliwych młodych aktorek, w żadnym z tegorocznych polskich filmów?
- Kręcenie szwedzkiej produkcji trwało bardzo długo, potem miałam występy w Teatrze Telewizji u boku Andrzeja Seweryna, następnie rolę w filmie niemieckim oraz dwie kreacje teatralne. I rok 2004 się skończył. Nie miałam czasu, by zagrać w polskich produkcjach.
- Te zaległości już Pani nadrabia. Trwają zdjęcia do filmu "Tylko mnie kochaj" w reżyserii Ryszarda Zatorskiego, autora "Nigdy w życiu!", gdzie gra Pani główną rolę.
- Jesteśmy właśnie na planie. Ma to być obraz traktujący o budzeniu się miłości, o odpowiedzialności za drugiego człowieka, o tym, że czasami o uczucie trzeba rywalizować. Historia krąży wokół poszukiwania sensu życia. Obok mnie zagrają Maciej Zakościelny, Agnieszka Dygant oraz Jan Frycz.
- Czujecie presję konieczności powtórzenia znakomitego wyniku "Nigdy w życiu!", który obejrzało 1,6 mln widzów?
- Mam wrażenie, że pracujemy w oderwaniu od podobnych myśli. Chcemy po prostu zrobić coś sympatycznego, przyjemnego do oglądania. Takie miłe kino, dla ludzi.
- Dotychczas grała Pani w filmach ambitnych, a to ma być produkcja bardziej komercyjna.
- To prawda. "Warszawa" i "Pręgi" należały do nurtu kina autorskiego, były filmami obyczajowymi, obraz Magdy Piekorz sytuował się blisko dramatu. "Tylko mnie kochaj" ma być komedią romantyczną. Produkcje te posiadają jednak wspólny mianownik - wszystkie były kręcone z myślą o widzach. Taki punkt widzenia bardzo mi odpowiada.
Na zdjęciu: Agnieszka Grochowska i Michał Żebrowski w "Pręgach".