Artykuły

Mord na Agamemnonie to skutek reformy rolnej

Michał Zadara, cudowne dziec­ko polskiego teatru, po raz pierwszy wkroczył do świata opery i zrobił to, na co innym re­żyserom nowej generacji nie wystarczyło odwagi. Nie zmienił realiów libretta, zachowując przynajmniej pozory zgodności scenicznego obrazu z orygina­łem, ale wymyślił zupełnie nową opowieść. W Operze Narodowej w "Orestei" Iannisa Xenakisa za­miast przerażających skutków klątwy rzuconej na bohatera spod Troi Agamemnona ogląda­my więc ponure obrazki z na­szej historii: od końca II wojny po grudniowe strajki z 1970 r.

Zadanie miał wszakże uła­twione: warszawska "Oresteia" jest wykonywana po grecku i mało kto potrafi sprawdzić, czy istnieje jakakolwiek zgodność między tekstem śpiewanym a pokazywanym widzom na tabli­cy świetlnej. Ale i tak tradycjo­naliści rzucą się zapewne na młodego reżysera. Radzę za­chować spokój, ten spektakl nie zasługuje na potępienie.

Wyłączywszy fonię, ogląda­my ćwierć wieku z perspektywy polskiej wsi, gdzie najpierw chłopi omamieni zostali mira­żem reformy rolnej, a potem przymusowo skolektywizowani. W tej małej ojczyźnie odbijają się wielkie sprawy i konflikty: powroty żołnierzy z Zachodu, przymusowe migracje, październikowe nadzieje i grudnio­wy wybuch gniewu, zakończo­ny obietnicą władzy, że wreszcie nadejdzie lepsze jutro, czego symbolem są pomarańcze i ba­nany importowane z Trzeciego Świata. Sceniczne obrazy Zadary, będące skondensowaną lek­cją polskich losów, mają wielką siłę. Reżyser operuje skrótem, metaforą, potrafi działać na emocje widzów.

Równie wielką wartość ma sama muzyka Xenakisa, jedne­go z największych twórców XX wieku. Skomponowana z mate­matyczną wręcz precyzją, za­chwyca pomysłami dźwiękowy­mi, mimo że charakter nadają jej przede wszystkim liczne instru­menty perkusyjne. Całość zaś wzbogacają niezwykłe partie chóru: chropawe w brzmieniach, surowe, archaiczne jak z antycznego teatru, a przy tym o wielkiej sile dramaturgicznej.

Temu fascynującemu kosmo­sowi brzmień niepotrzebny jest właściwie obraz. Zresztą orygi­nalna akcja opery Xenakisa jest skromna, z rzadka na pierw­szym planie pojawiają się jed­nostki: Agamemnon, Kasandra czy Orestes.

Rozbudowane pomysły Zadary często idą własnym torem, ale kiedy, zwłaszcza w drugiej części spektaklu, zaczyna z nimi współgrać klimat muzyki, rodzi się teatr najwyższej klasy. Jest to zasługą francuskiego dyrygen­ta Francka Ollu, rewelacyjnego chóru Opery Narodowej i zespo­łu Alla Pollacca oraz samego Mi­chała Zadary. Czekam na jego kolejny eksperyment operowy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji