Burdel, czyli świat
"Wybrani" to spektakl brutalny. Nie tylko dlatego, że ze sceny gęsto padają wulgaryzmy. On mówi brutalną prawdę - świat odarty z idei i uczuć staje się burdelem,
Burdel jest tu zarówno dosłowny, w sensie domu publicznego, wokół którego wszystko się kręci jak i w znaczeniu przenośnym - wyrażającym się w zgiełku i pomieszaniu całego migotliwego świata.
W tym przedstawieniu nie ma klasycznego ciągu zdarzeń. Są za to krótkie flesze zrealizowane w rozmaitych konwencjach. Raz jest to świat przerobiony na teledysk, innym razem na powierzchowną i efekciarską relację korespondenta wojennego, kreującego się na gwiazdę. Jeszcze innym razem to opowiadanie o ludzkim dramacie w konwencji kretyńskiego talk show.
A i tak centrum tego świata jest ten dosłowny burdel który przyjechał do małej, biednej wsi. Wokół niego koncentruje się wszystko. On tych ludzi wchłania i niszczy. Powoduje dramat rodzin. Staje się jedyną ideą, dla której warto żyć. Na moment pojawia się inna - wojna z mityczną Francją, która na nich napadła. A jak wojna, to zawsze znajdą się patrioci chętni do pójścia na pierwszą linię frontu, zaraz po wizycie w burdelu, rzecz jasna.
Ofiary tej wojny są najzupełniej realne, tylko wojna jest nieprawdziwa. Wymyśliła ją, oczywiście, dziwka. Ta, która mówi o sobie: W przeciwieństwie do większości ludzi nie mam tajemnicy.
Poza tym - jak często w prawdziwym świecie - wszystko jest normalnie. Ludzie nie rozmawiają ze sobą,tylko wymieniają komunikaty. Są ci, którzy uważają się za lepszych, więc musi być ten gorszy. Jego się nienawidzi, bo jest inny. Człowiek, który mówi o sobie: Składam się tylko z serca. To wielki wstyd - zakochuje się w dziwce. I marzy o czasach, kiedy wreszcie będzie go na nią stać. A na razie wszystkie zarobione na budowie pieniądze oddaje żonie. Bo tak należy.
Jest jeszcze inny świat - po śmierci. Przybywający doń dziwią się: A więc to tak? I w odpowiedzi słyszą: A tak!
Spektakl Agaty Dudy-Gracz składa się z rozrzuconych obrazków, które zestawione razem tworzą lustro, w którym przegląda się świat. Jeżeli kogoś rażą wulgaryzmy, transwestyci albo dziwki opowiadające o miłości, niech wyjdzie na ulicę albo włączy telewizor. Zobaczy to samo, ale w gorszym wykonaniu. I bez mistrzowskiej ręki reżysera. Agata Duda-Gracz zrobiła spektakl niezwykły - jest w nim szesnastu głównych bohaterów. Gdyby nie drażniące popisy gimnastyczne Sebastiana Pawlaka, który w każdym występie - łącznie z recitalem pt. "Wieje" - jest taki sam, można by powiedzieć, że wszyscy pracują na sukces zespołu i spektaklu.