Artykuły

Świat według Wybranych

Nieważne, ile w spektaklu Agaty Dudy-Gracz pozostało z "Parawanów" Geneta. Ważne natomiast jest to, że widzowie stają się Wybranymi. Tak jak bohaterowie sztuki.

Burdel jako symbol, alegoria współczesnego świata? Padające ze sceny bluzgi? Jeżeli nie jest to epatowanie widza tanim chwytem, ale opisanie świata, z pełną świadomością użytych środków - a dlaczego by nie!

Rzecz dzieje się w jakimś arabskim kraju. Nie jest to jednak baśń z tysiąca i jednej nocy, choć geograficznie określone miejsce nie ma żadnego znaczenia. Takie arabskie niby getto zamieszkane przez Wybranych, a więc wyklętych tego świata, jest wszędzie. Choćby za rogiem najbliższej ulicy. Bo to przecież opowieść o nas wszystkich. Wystarczy tylko popatrzeć dookoła i na siebie samego oczyma Leili. Wszechogarniająca brzydota, beznadzieja i dające jakąś pociechę przekonanie, że są jeszcze gorsi, bardziej upodleni niż my, a gdzieś istnieje Eden, jakaś mityczna Arkadia - Francja. Trzeba przecież w coś wierzyć, aby nie oszaleć do końca. I kupujemy ten świat, tak jak kupuje się miłość w burdelu, tak jak Said kupuje sobie żonę, nie mając odwagi spojrzeć w zawsze zakrytą twarz Leili. Być może jedynie ona ma odwagę patrzeć. W końcu widzimy tylko jej oczy. My, ludzie Wybrani, tej odwagi nie mamy. Wystarczy nam zafałszowany obraz telewizyjnych talk show i relacje korespondentów, próbujących nadać sens wojnie, która absolutnie takiego sensu nie ma, ale staje się towarem. Wszyst­ko na sprzedaż. Powiedział to już Wajda. Powtarza to, ale w inny, sobie właściwy sposób, Agata Duda-Gracz. Prawa rynku są jednak nieubłagane. Aby kupić, na przykład miłość w burdelu, trzeba najpierw sprzedać: swoje imię, swoje dzieci. Tak jak Klient. Trzeba żmudnego procesu dojrzewania, aby zrozumieć, że burdel, tak jak wszystko tutaj, to też tylko złuda. Ale nawet jeśli się zrozumie, to człowie­kowi najwyżej przykro. Zawsze przecież można spróbować "zrobić" nowe dzieci. Przykro w tym spektaklu jest mężczyznom. Choć tak jak Said - potrafią być tragiczni. Rozpaczają już tylko kobiety, choć jest to rozpacz podszyta rezygnacją. W tym wszystkim jest nadzieja na spokój - śmierć. Umarli krążący pośród żywych wydają się być zadowoleni.

Inscenizację Agaty Dudy-Gracz należy przede wszystkim przeżyć. A reżyserce udaje się poruszyć w widzu, choć w brutalny sposób, subtelny mechanizm. Siedząc na czerwonych poduszkach, ściśnięci na widowni, dołączamy do grona Wybranych, stajemy się klientami burdelu.

"Wybrani" to kawał porządnego aktorstwa. Młodzi adepci sztuki teatralnej, których mieliśmy okazję zobaczyć na kaliskiej scenie wiosną, w czasie Kaliskich Spotkań Teatralnych, są naturalni i przekonują­cy. Wstrząsające kreacje budują: Sebastian Pawlak (Said), Mirosława Sapa (Sziga), Magdalena Czerwińska (Leila). Ciekawie prezentują się: Katarzyna Strojna (Warda) i Izabela Noszczyk (Malika). Witold Dębicki w roli matki to jakby osobna historia. Choć gra kobietę, jest mężczyzną, ale niczemu to nie przeszkadza. Czerwone szpilki i kobiecy strój wystarczą, aby będąc mężczyzną, stał się kobietą.

No i oczywiście scenografia. Zaprojektowana przez reżyserkę. Mroczna. Oparta na kontraście czerwieni i czerni. Bardzo malarska. Tak jak malarskie są w tym spektaklu wszystkie sceny pokazujące śmierć. Umarli i ceremonie pogrzebowe rządzą się własną estetyką. Dotyczy to również sceny więzien­nej. Ale przecież więzienie to rozłąka, siostra śmierci. Całości dopełnia eklektyczna muzyka Olgierda Futomy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji