Artykuły

Pożarłem Ferdka

- Po emisji pierwszych odcinków Kiepskich przestał dzwonić mój telefon, przestałem dostawać propozycje innej pracy. Teraz to się odwróciło - mówi ANDRZEJ GRABOWSKI, który rozstał się właśnie z telewizyjnym Ferdkiem.

Kiedy zaczynała się Twoja znajomość z Ferdynandem Kiepskim spodziewałeś się, że będzie próbował Cię pożreć?

- Nie. Miałem nad nim ogromną przewagę psychiczną. Po za tym - nie lubiłem go. Momentami strasznie mnie drażnił. To była pycha. Potem, kiedy zaczął mnie zjadać od środka, kiedy ludzie przestawali we mnie widzieć Andrzeja Grabowskiego, a wołali za mną na ulicy: "Cześć, Ferdek", wpadałem chwilami w panikę. Wydawało mi się, że jestem dość wszechstronnym aktorem, ale nikt nie widział lub nie pamiętał innych moich ról. Większość rozpoznawała mnie tylko jako Kiepskiego.

Nie chciałeś się odwrócić na pięcie i odejść z godnością?

- Chciałem wiele razy. Pytałeś mnie już o to kiedyś.

Teraz masz szansę zwiać swojemu prześladowcy. Polsat zdjął serial z ramówki.

- Mógłbym próbować to zdementować, ale nie wiem dokładnie, jakie ta stacja ma plany. Na emisję czeka kilkadziesiąt odcinków.

Fakt jest taki, że Kiepskich nie ma w jesiennej ramówce i stacja oficjalnie potwierdziła, że zmienia swój image, a ten serial do niego nie pasuje. Sprawiasz wrażenie, jakby Ci było żal.

- Poświęciłem tej znajomości, czasami bardzo intensywnej, kawałek życia i emocji, dokładnie ponad sześć lat. Bywały miesiące, że więcej czasu spędzałem z Ferdynandem Kiepskim niż z rodziną.

Przywiązałeś się do niego, czy może go polubiłeś?

- Na pewno lepiej zrozumiałem, ale zajęło mi to tyle właśnie czasu. Wzmocniłem się psychicznie, przestał mi przeszkadzać i wtrącać się do wszystkiego. Teraz mogę z nim iść ramię w ramię.

Kiedy Ci było najciężej?

- Przez pierwszy rok, może nawet więcej. Spotkałem się ze środowiskowym ostracyzmem. Sporo osób mnie unikało, ci życzliwsi kręcili głowami i pytali z wyższością retorycznie: "Po co skakałeś w to bagno?". Po roku albo dwóch przychodzili do mnie z innym pytaniem, czy nie załatwiłbym im jakiegoś epizodu na parę odcinków.

Czułeś satysfakcję?

- Nie.

Dlaczego?

- Nie jestem mściwy ani zawistny. Nigdy niczego nikomu nie zazdrościłem i nikogo nie starałem się uzdrowić.

Przed Kiepskimi grałeś sporo w krakowskich teatrach, wygrywałeś festiwale, pokazywałeś się w Teatrze Telewizji, także w filmach. Nagle to się urwało.

- Mówiłem ci już o tym, po emisji pierwszych odcinków Kiepskich przestał dzwonić mój telefon, przestałem dostawać propozycje innej pracy. Teraz to się odwróciło. Rynek pracy dla aktorów bardzo się skurczył, a ja nie narzekam na brak propozycji.

Wyszło na Twoje.

- Nie przyjmuję takich kryteriów. Przyjmując rolę Kiepskiego nie przekroczyłem żadnych etycznych czy zawodowych barier. To była taka sam rola jak każda inna. Też musiałem włożyć w nią cały swój kunszt, by stać się wiarygodnym, by ta postać zaczęła żyć własnym życiem. Wbrew pozorom dla mnie to jest trudna rola. Nigdy nie grałem jej byle jak i nigdy nie traktowałem jak chałtury czy czegoś gorszego.

W ubiegłym roku na Festiwalu Dobrego Humoru w Gdańsku dostałeś nagrodę dla najlepszego aktora komediowego.

- Tej nagrody nie dostałem za Kiepskiego.

Zjeżyłeś się jednak. Ja bym Kiepskiego nie wyłączał z tej puli, ale na pewno języczkiem u wagi były twoje kabaretowe wybryki

i komedie filmowe, w których zagrałeś.

- Mówisz rozsądnie. Zjeżyłem się, bo nie chciałbym, żeby mi Kiepski na czymś ciążył.

Okazało się, że Kiepski to bardzo głęboka woda i trudno z niej wypłynąć. Miałeś pecha, bo wcześniej zagrałeś też w bardzo kontrowersyjnym serialu "Boża podszewka".

- Andrzej Jurewicz z "Bożej podszewki" i Ferdynand Kiepski to dwa bieguny. To dwa różne aktorskie doświadczenia.

Mogę Ci przypomnieć jeszcze trzecie, też całkowicie różne i na dodatek teatralne?

- Wiem, co mi przypomnisz. Monodram Schaeffera "Audiencja V", zgadza się?

Zgadza. W tym spektaklu w pewnym momencie wrzucasz sobie na głowę najprawdziwszą jajecznicę, którą wcześniej na oczach widzów usmażyłeś.

- Chcesz powiedzieć, że jestem prowokatorem?

A nie jesteś?

- Wydaje mi się, że aktor, który nie budzi emocji, nie jest w pełni aktorem. Ten zawód nie polega tylko na kontemplacji słowa i estetyce ruchu. To by była bardzo wąska specjalizacja. Dziś aktor musi umieć zagrać wszystko.

Ostatnie dwa pytania. Jakie zalety dla Ciebie - jako człowieka i aktora - miało spotkanie z Ferdynandem Kiepskim?

- Już myślałem, że mi Kiepskiego odpuściłeś. Kiepski nauczył mnie znacznie większej swobody przed kamerą. Nie muszę sobie zaznaczać kredą czy taśmą, gdzie mam się zatrzymać, jak mam stanąć albo kiedy wolno mi improwizować. Przez te sześć lat nauczyłem się zapominać o kamerze nie tracąc czujności. Dał mi też sporą popularność.

A możesz wskazać wady tego spotkania?

- O wadach już trochę mówiliśmy. Mam na myśli wspomniany środowiskowy bojkot mojej osoby. Popularność wymieniłem wśród zalet, ale bywa wadą, gdy jest natrętna i ingeruje w prywatne życie.

To co? Żegnasz się z Kiepskim?

- Ani myślę, pożarłem go. Siedzi już we mnie.

KTO ZA NIMI ZAPŁACZE

Pozornie wygląda na to, że włodarze Polsatu nie mają poczucia humoru. Z jesiennej ramówki po sześciu latach zniknął jeden z najpopularniejszych polskich sitcomów, inspirowany amerykańskim "Światem według Bundych". Pierwowzór utrzymał się na antenie przez dekadę. Dla idiotów - 10 lat.

Jeśli ktoś uważa, że ten serial jest prymitywny, to jest właśnie idiotą i to, czego nie chce oglądać, jest o nim. Sitcom ma tyluż zagorzałych wrogów, co entuzjastów. Polsat został jego wrogiem i przeważył szalę. Z premedytacją.

Tak wyjaśnia z urzędniczą sztampą prywatna stacja: "Zakończenie emisji serialu przedstawiającego perypetie Ferdynanda Kiepskiego i jego rodziny ma poprawić wizerunek stacji w grupach wielkomiejskich i lepiej wyedukowanych. Celem jesiennej ramówki Polsatu jest utrzymanie udziałów wiosennych (około 20 proc.), wzmocnienie udziałów w pasmach prime time i w grupie widzów miejskich z dochodami średnimi i wyższymi". Piszą o tym wszystkie gazety.

Gdyby się trzymać polsatowskich standardów i ich skali ocen, to najbardziej zadowolone z jesiennego zniknięcia rodziny nieudaczników powinno być wrocławskie Biuro Promocji Miasta. W końcu cała ta zgraja na małym ekranie to mieszkańcy naszego miasta nad Odrą. Czy ktoś taki może pretendować do miana przeciętnej wrocławskiej rodziny z babą w papilotach na głowie oraz facetem chodzącym w rozczłapanych kapciach i rozciągniętym podkoszulku?

W tym spektakularnym posunięciu Polsatu wyczuwam podstęp. Przez lata serial kręcony przez Okiła Khamidova (reżyser) pełnił rolę terrorysty. On nigdy nie budował oglądalności stacji. Miał za zadanie odbierać oglądalność innym. Gdy na którejś z anten pojawiał się jakiś błyskotliwy bełkot telewizyjny przyciągający gawiedź, natychmiast w tym samym czasie startował w programie Polsatu "Świat według Kiepskich". Żaden inny serial nie był wyświetlany o tak różnych godzinach. W najlepszych czasach jego oglądalność sięgała siedmiu, ośmiu milionów. Siła kiepskiego rażenia była wielka. Wycięcie serialu z ramówki to marketingowy podstęp. Liski chytruski chcą, żeby wszyscy zatęsknili za tym kiepskim, ale swojskim światem, opowiadanym surrealistycznym językiem.

W gościnie u Kiepskich

Przez 192 odcinki "Świata według Kiepskich" przewinęli się gościnnie m.in. Joanna Brodzik, Janusz Chabior, Mariusz Czajka, Krzysztof Dracz, Tadeusz Drozda, Adam Ferency, Katarzyna Figura, Robert Gonera, Krzysztof Ibisz, Mariusz Kiljan, kucharz Maciej Kuroń, dawny piłkarz Grzegorz Lato, Bogdan Łazuka, Zofia Merle, Leon Niemczyk, Kaja Paschalska, Eugeniusz Priwieziencew, Igor Przegrodzki, Witold Pyrkosz, Halina Rasiakówna, Robert Rozmus, Jerzy Schejbal, rockman Krzysztof Skiba j, satyryk Jerzy Skoczylas, dyrektor pantomimy i autor scenariusza do "Kiepskich" - Aleksander Sobiszewski, satyryk Stanisław Szelc, Maciej Tomaszewski, Wojciech Ziemiański. Odcinków Kiepskich nakręcono grubo ponad dwieście.

W kiepskim świecie kiepskie sprawy

Marne życie i zabawy

Są codzienne awantury

Nie ma dnia bez ostrej "rury"

Ojciec biega na bosaka

Jest zadyma i jest draka

Nikt nikomu nie tłumaczy

By spróbować żyć inaczej

refren:

Pa pa pa pa pa pa

To jest właśnie Kiepskich świat

Pa pa pa pa pa pa

Kiepskich życie Kiepskich świat

Są nadzieje i miłości

Są zwycięstwa i radości

Są skandale i hałasy

Na tapczanie wygibasy

Choć problemy są kosmiczne

Jest tu całkiem sympatycznie

To jest właśnie Kiepskich życie

Zobaczycie uwierzycie

Na zdjęciu: Marzena Kipiel-Sztuka (Halinka Kiepska) i Andrzej Grabowski (Ferdynand Kiepski).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji