Artykuły

Mętnie, ale i nowatorsko

"Szewców" w reż. Józefa Jasielskiego w Teatrze im. Fredry w Gnieźnie ocenia Błażej Kusztelski w Gazecie Poznańskiej.

Na scenie gnieźnieńskiego Teatru im. A. Fredry - "barokowa" zgoła, postmodernistyczna wizja "Szewców" Witkacego. Reżyser Józef Jasielski bawi się aluzjami do różnych utworów nie tylko scenicznych.

Śpiewane kuplety przywołują na myśl "operetkową" formę z Gombrowicza, Sajetan wisi na lampie niczym małpa z "Kwiatów polskich" Tuwima, Księżna nuci kołysankę w finale, "usypiając" tych, którzy rządzą, jak chochoł Wyspiańskiego, tłum damsko-męski za kratkami przywodzi na myśl "Operę za 3 grosze" Brechta, a finał jest jakby z Marata-Sade'a Weissa, a więc swoista "rewolucja-kopulacja". Efekt goni efekt, różne niespodziewane smaczki idą o lepsze z zaskakującymi klimacikami, aluzje i nowe wątki nawarstwiają się na siebie.

Jest "kupa" widowiskowego teatru, ale gubi się czytelność i stylistyczna jedność spektaklu, zatraca jasna myśl przewodnia i ostrość ważniejszych sensów. Albo na odwrót: jest jak w płaskim kabarecie (aluzje do tajnych służb czy do nieuctwa nowej elity politycznej). Słaby jest I akt (połączony zresztą słusznie w przedstawieniu z II aktem); nie wiadomo więc do czego podżega księżna i po co interwencja siłowa z użyciem organizacji Dziarskich Chłopców (tutaj: dresiarze z pałami - potraktowani zresztą parodystycznie - operetkowo). W niczym nie pomaga "szewska scenka" ustawiona nie wiedzieć czemu, na pniach (palach?). Józef Jasielski sporo przerobił: poskracał i pododawał teksty z innych sztuk Witkacego. W efekcie niekiedy "mąt ino czyni", mówiąc językiem Czeladnika.

Bądźmy jednak sprawiedliwi, wniósł też do dziejów scenicznych "Szewców" kilka zupełnie nowych rozwiązań. Świetny jest Hiperrobociarz (Andrzej Marciniak) jako - w tym przedstawieniu - symbol proletariatu wielkoprzemysłowego po transformacji: ciągle głośny i groźny (ma pyszną bombę!), ciągle aspiruje do "przewodniej roli", choć widzimy, że to kolos już zużyty, na sparaliżowanych nogach. Bardzo dobra jest Księżna (Monika Belau) - nareszcie ta postać na piedestale naprawdę znaczy. Zabawni są anachroniczni strażnicy więzienni (Andrzej Malicki i Piotr Urbaniak). Nareszcie w III akcie Prokurator (Maciej Hązła) jest naprawdę spsiały.

Powstało przedstawienie, choć ułomne i dyskusyjne, o krachu władzy, która z ludu wyrosła, o straconych złudzeniach i zmarnowanym efekcie "wyrwania murom zębów krat". I o tym, że pręży się tylko kobiecość (Księżna na biurku-piedestale w stringach) jako biologia i seks; chciałoby się rzec, trawestując Gombrowicza: "kobiecość wiecznie młoda". I pręży się nowy ruch niezadowolonych, którym steruje nuworysz-populista. Obejrzeć warto.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji