Artykuły

Groteska czy koszmar

- Dramat nakłada się na realne polsko-rosyjskie konflikty oraz kompleksy, które każą nam dopatrywać się w każdym Rosjaninie potencjalnego okupanta i wroga - mówi LECH RACZAK przed premierą we Wrocławskim Teatrze Współczesnym.

Dramat Pedro Calderona de la Barki "Życie jest snem" będzie pierwszą tegoroczną premierą Wrocławskiego Teatru Współczesnego. Reżyseruje ją Lech Raczak, jedna z najbardziej oryginalnych osobowości polskiej sceny, reżyser, twórca Teatru Ósmego Dnia, wieloletni dyrektor artystyczny Festiwalu Malta.

***

Rozmowa z Lechem Raczakiem [na zdjęciu na próbie spektaklu]

Agata Saraczyńska: Tekst Calderona w tłumaczeniu Słowackiego był osią jednego z najważniejszych spektakli XX wieku, czyli "Księcia Niezłomnego" Jerzego Grotowskiego.

Lech Raczak: W 1967 roku przyjechałem na to przedstawienie do Wrocławia. Wyszedłem z niego nieprzytomny i ten wieczór zadecydował o moim życiu. O tym, że zająłem się teatrem. I kiedy po 45 latach wracam do Wrocławia z Calderonem, mam poczucie, że to moment bardzo niebezpieczny. Nie chciałbym skończyć Calderonem.

Realizuje pan tę sztukę w konwencji, przeciw której Grotowski się buntował.

- Co więcej, dzieje się to w teatrze, który przez pół wieku nie zauważył, że ktoś taki jak Grotowski w ogóle istniał. Zarówno w codziennym repertuarze, jak I doświadczeniu aktorskim. To dowód na to, że teatr eksperymentalny i dramatyczny to dwie dziedziny sztuki. Przychodząc tu robić "Życie jest snem", muszę zapomnieć o moim podstawowym, alternatywnym doświadczeniu i wykonywać inny zawód.

Czyli wcielić się w twórcę dramatu z kanonu lektur.

- Nazwę to raczej klasyką. Kierują mną też powody osobiste. Od dawna, także w teatrze alternatywnym, drąży mnie zagadnienie związku, czy też braku związku między swobodną wyobraźnią a realnością. Już wcześniej takie motywy pojawiały się w działaniach Ósemek, w realizowanym dla Teatru Telewizji opowiadaniu Lema, w "Zonie" Tarkowskiego w Legnicy. W nich przenosiłem widza do świata, w którym nie obowiązują reguły rządzące naszą rzeczywistością. To moje prywatne zainteresowanie granicami w poznawaniu świata. O wystawieniu "Życie jest snem" myślę od dawna. Mam pewne hobby: staram się czasami zapisywać sny. I wydaje mi się, że życie w nich bywa niekiedy bardziej fascynujące niż to na jawie.

Sen, wizja, iluzja są podstawą sztuki w ogóle i dramatu Calderona w szczególe.

- Dlatego pociągał mnie ten tekst. Domagał się kolejnego opracowania w teatrze dramatycznym. Chciałem się zmierzyć z tymi słowami, wyobrażeniami, ideami. Z problemem konfliktu między realnością a snem. Nie po to, by cokolwiek rozwiązywać, definiować, ale by związek ten zaistniał w mojej wersji. Sięgnąłem po tę obecną w teatrze polskim od lat 60., czyli Jarosława Marka Rymkiewicza, który zachowuje pewne cechy barokowej poetyki, ale mówi językiem prawie współczesnym.

U Rymkiewicza dramat Calderona, tak jak i pierwotnie, rozgrywa się w Polsce.

- Za Calderonem mówimy, że to Polska, nie przejmując się szczegółami, bo na nie ma tu miejsca na jedzenie bigosu na scenie. Nie poszukujemy polskiej specyfiki, która niby nas różni od innych ludów. To Polska w kostiumach współczesnych, lub sprzed paru lat.

Czyli dotykamy współczesności?

- Można dopatrywać się pewnych polskich symboli. Choćby w scenografii będą szczątki wielkiego samolotu, pojawi się parę osób ze zniczami w rękach, ulubionym rekwizytem Polaków. Ktoś porozkłada jakieś wiązanki. Są to błyski i flesze, a nie istota opowieści.

U Calderona Polskę trawi konflikt z Rosjanami.

- Przed trzystu lat wymyślił go, ale nie sprecyzował. Dramat nakłada się na realne polsko-rosyjskie konflikty oraz kompleksy, które każą nam dopatrywać się w każdym Rosjaninie potencjalnego okupanta i wroga. Ten temat fantastyczny stał się rzeczywistym. Jednak geopolityczny konflikt nie jest najważniejszym i w tekście, i w przedstawieniu. On rzutuje na inne konflikty, choćby miłość i nienawiść ojcowsko-synowską. Ta relacja może być też traktowana w kategoriach metafizycznych, bo choć autor mówi o porządku doczesnym, to tkwi w tym także metafora o charakterze religijnym. Polityka wpływa na przebieg wydarzeń, ale nie jest ich esencją. A wszystko to powiązane jest z poetyką wizji i snów.

Polsko-rosyjskich koszmarów?

- Nie chciałem tego snu rekonstruować, choć potrzebowałem dotknąć teorii pewnego amerykańskiego badacza, którą znajdziemy w programie premiery. Campbell mówi, że sny możemy interpretować, by rozpoznać, czy jesteśmy w zgodzie, czy w konflikcie z naszymi wizjami i stereotypami. Przedstawiam sen na temat konfliktu polsko-rosyjskiego, ale go nie rozstrzygam. Pytam widza: dla ciebie to groteska czy koszmar? Dopowiedz sobie, jaki masz stosunek do polskich fobii, mitologii i marzeń.

Podczas próby prasowej powiedział pan, że w tym spektaklu będziemy mieć do czynienia z kryminałem.

- Próbuję zastawić na widza pułapkę, ale nie zdradzę jaką. Akcja jest zawiła i jak z thrillera, ale kryje się za nią spór o podstawowe wartości. O wolność, o prawo do uwięzienia drugiego człowieka. Mówimy też o wybaczeniu, problemie skruchy i miłosierdzia, co ma kontekst religijny, ale jest też podstawą funkcjonowania każdego społeczeństwa niezależnie od religii.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji