Artykuły

Kopalnia pełna duchów

Ciemno wszędzie, głucho wszę­dzie... Z otulonego ciemnością wykrotu wychyliły się duchy Józia i Rózi. Podziemną komnatę, poło­żoną na głębokości ponad 40 me­trów, rozświetlały jedynie migoczą­ce płomyki świeczek i blade świat­ło reflektorów.

W mrocznych podziemiach Zabytko­wej Kopalni Srebra blady płomyk świeczek rozświetla wąski korytarz. Woń topiącego się wosku miesza się ze słodkim zapachem palonego kadzi­dła. W bladym świetle świeczek z mroku wynurzają się ostre krawę­dzie skał. Publiczność zgromadziła się w szybie Anioł. Na głowach kaski, kurtki zapięte na ostatni guzik. W ko­palni panuje stała temperatura 10 stop­ni Celsjusza. Rozpoczęły się "Dziady".

Korowód żałobny prowadzi Guślarz, tuż za nim chór wieśniaczek, który nu­ci pieśń żałobną. Za nimi w żałobnym korowodzie kroczy publiczność. Wąski i niski korytarz prowadzi nas do komory Srebrnej. Idziemy gęsiego, tylko przewodnik od czasu do czasu upomina, aby nikt nie ściągał kasków.

Finał spektaklu rozgrywa się w ko­morze zawałowej, największej w ko­palni. Półmrok spowija podziemną komnatę. Z mrocznych zakamarków wychylają się kolejno: duchy Józia i Rózi, widmo okrutnego pana, ksiądz i duch młodej pasterki.

Tajemniczą atmosferę tworzy nie­zwykła scenografia, wyrzeźbiona przed wiekami przez gwarków, którzy wydobywali tutaj galenę. - Wrażenie jest takie, jakbyśmy się nagle znaleźli we wnętrzu olbrzymiej rzeźby - mó­wił po spektaklu rzeźbiarz Werner Lubos. Delikatne światełka migoczą na ogromnych głazach dolomitowych.

Przedstawienie przygotowała i wyre­żyserowała Irena Jun, jego współtwór­cą i autorem scenografii jest Jerzy Ka­lina. W głównych rolach wystąpili ak­torzy z Teatru Nowego w Zabrzu. - In­scenizacją "Dziadów" zajęłam się już po raz drugi, ale pierwsze przedsta­wienie w Szczecinie to zupełnie inna adaptacja, inna sztuka - mówi Jun. - Twórczością Mickiewicza zajmuję się już od kilku lat, weszłam do jego romantycznego domu. Odwiedziłam pokój pod nazwą "Ballady i romanse", "Pan Tadeusz", teraz przyszła pora, aby zajrzeć na strych, gdzie czają się duchy "Dziadów". Adaptacja Ireny Jun jest bardzo bli­ska Mickiewiczowskiemu oryginało­wi, pojawia się jedynie kilka elemen­tów, które jednak bardziej są wymogiem inscenizacji niż próbą nowej in­terpretacji. - Wnętrze zabytkowej kopalni tworzy naturalną scenografię do tego przedstawienia. Widowisko od­bywa się na terenie całej kopalni, a marsz żałobny, poszczególne jego przystanki, nawiązuje do Drogi Krzy­żowej Pana Jezusa - mówi Kalina. Spektakl w Zabytkowej Kopalni Sre­bra w Tarnowskich Górach był jednym z trzech widowisk, które promują zaplanowaną na piątek 31 marca premierę spektaklu w zabrzańskim Teatrze Nowym. Miejsca przedpremierowych pokazów starannie wybrano. W sobo­tę odbyło się widowisko w zabytko­wym skansenie górniczym w kopalni Luiza. Wczoraj spektakle w Tarnow­skich Górach oraz w ruinach Teatru Miejskiego w Gliwicach. - Każde z tych widowisk ma swoją odrębną dramaturgię. Sobotnie przedstawienie było romantyczne, w kopalni srebra panowała bardzo poważna atmosfera, ale najtrudniejsze okazało się przed­stawienie w Gliwicach. Graliśmy po­między publicznością - mówi Kalina.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji