Artykuły

Czas przemijania

Żałuję, że nie mogłam obejrzeć te­go przedstawienia w podziemiach tarnogórskiej kopalni lub innych - równie nietypowych - sceneriach, w jakich było pokazywane...

Zrealizowana, przez Irenę Jun, część II "Dzia­dów" Adama Mickiewicza, kładzie bowiem ak­cent nie tylko na zadumę nad czasem przemija­nia, ale i na urodę, zaklętą w słowie "obrzęd". W Teatrze Nowym w Zabrzu, który zaprosił do współpracy tę znakomitą artystkę, a także znane­go scenografa - Jerzego Kalinę, powstał spek­takl dla każdego, a nie tylko dla potencjalnych "lekturowiczów". Przyzwyczajeni traktować tę partię tekstu dramatu, jako przygotowanie do części III, nie dostrzegamy często ani niepowta­rzalnego nastroju, towarzyszącego zetknięciu świata żywych i umarłych, ani nawet możliwości inscenizacyjnych, jakie w niej tkwią.

Tymczasem Irena Jun, choć nie odżegnuje się od epoki i miejsca akcji, skupia się jednak przede wszystkim na uniwersalnym znaczeniu rytuału, niwelującego - choćby raz w roku - granicę pomiędzy rzeczywistym "tu" i niezna­nym "tam". Poczucie tajemnej więzi ze zmarły­mi, nasila się przecież i we współczesnej cywili­zacji, choć przyjmuje dwie, skrajnie odmienne, formy. Lęk przed śmiercią skłania człowieka końca XX wieku do odrzucania myśli o kresie. Z drugiej strony, nasilają się nasze próby prze­kroczenia owej granicy i udowodnienia, że nikt nie odchodzi na zawsze. Pięknie skupione przedstawienie Teatru Nowego w Zabrzu trafi i do jednych i do drugich.

Pierwszym przypomni, że ucieczka w "nie-myślenie" nie jest rozwiązaniem, albowiem śmierć czeka każdego i nieodwołalnie. Sztuką jest natomiast tak przeżyć ziemski czas, by umierać w przekonaniu, iż niczego nie zgubili­śmy, niczego nie zaniedbaliśmy i nikogo nie skrzywdziliśmy. Drugim da nadzieję, że nigdy nie odchodzi się całkowicie; a przynajmniej nie odchodzi się dopóty, dopóki ktoś o nas pamięta. Te prawdy, choć oczywiste, nie brzmią ze sceny jak slogany, pani reżyser udało się bowiem omi­nąć rafy infantylizmu, na które - trzeba to przyznać - łatwo wpaść, gdy tekst Mickiewi­cza traktować czysto ilustracyjnie.

Ludowa stylizacja II części "Dziadów" inne miała zadanie i inaczej brzmiała w romanty­zmie, inaczej wypada czytać ją dziś. Irena Jun traktuje zewnętrzność dramatu z dystansem, ale i z powagą. Muzyka Marzeny Mikuły-Drabek i Tadeusza Wieleckiego, poprzez echa folkloru, sytuuje akcję wprost w rejonach Kre­sów, ale scenografia Jerzego Kaliny zaznacza ją już tylko umownie. Bryły nagrobków w smugach ściemnionego światła, ognie świec, zapach kadzidła, odgłos przesypywa­nych ziaren soczewicy i plusk wody składają się na atmosferę podniosłości i tajemnicy, pa­cyfikujące nawet... rozbrykaną młodzież, wca­le z początku nieskorą do skupienia. Przez kil­kadziesiąt minut obcujemy z teatrem podwój­nym jakby. Tym, w którym jesteśmy fizycz­nie, i tym, jaki stworzyła ludowa wyobraźnia, by oswoić przeczucia i nadzieje na kontakt z nieznanym bytem.

W nietypowych, bo zakładających bliski kon­takt z widownią, dekoracjach Kaliny, chore­ograf Henryk Konwiński skomponował ruch, spajający poszczególne fazy obrzędu w jedną, suitową całość. Dzięki temu zabiegowi, sceny następują po sobie płynnie i wiążą się w logicz­ną całość, poprzez muzyczne i ruchowe refreny. Na to wszystko nakłada się zaś czysta, wyrazi­sta, oszczędna i sugestywna gra wszystkich wy­konawców. To jedno z najtrudniejszych zadań dla aktorów - stworzyć przedstawienie zespo­łowe, ale tak, by każda postać miała w groma­dzie swoje miejsce i swój czas. W Zabrzu to się udało. W spektaklu grają m.in.: Wiesław Kańtoch - Guślarz, Sabina Głuch - Dzieweczka, Zbigniew Stryj - Widmo Pana, Hanna Bora­tyńska - Sowa, Wincenty Grabarczyk - Kruk, Adrianna Janota - Zosia oraz Danuta Lewan­dowska, Jolanta Niestrój-Malisz i Marzena Sty­czeń, tworzące chór kobiet.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji