Artykuły

Warszawa. "Sąd ostateczny" w Teatrze Studio

Spektakl o problemie winy, kary i samousprawiedliwianiu się. Agnieszka Glińska reżyseruje "Sąd ostateczny" Ödöna von Horvátha. Premiera 31 grudnia.

- Jesteśmy świadkami katastrofy kolejowej w małym miasteczku, gdzie pociągi czasem się zatrzymują, czasem nie. Naczelnikiem stacji jest człowiek bardzo obowiązkowy i sumienny. Rzecz dzieje się w miasteczku, w którym wszyscy wiedzą o sobie wszystko i każdy jest przekonany o wielkości i wspaniałości naczelnika. Dochodzi do katastrofy kolejowej, którą wszyscy widzieli i wszyscy wiedzą jak się ona odbyła. Pod wpływem rozmaitych wersji - bowiem relacji pojawia się ogromna liczba - mieszkańcy nie dają wiary, że naczelnik Tomasz Hudetz jest faktycznym sprawcą wypadku. To staje się przyczynkiem do badania dusz ludzkich i sposobów funkcjonowania społeczeństwa - powiedział PAP Paweł Wawrzecki, odtwórca roli Oberżysty.

- Wszystkie moje sztuki to tragedie, które stają się komiczne przez to, że są niesamowite - powiedział o swojej sztuce Ödön von Horváth, austriacki dramatopisarz i prozaik. W swojej twórczości podejmował tematy socjologiczno-polityczne, atakując przy tym postawy drobnomieszczańskie a także - w późnych latach kariery - problem faszyzmu i postawę jednostki w nowoczesnym społeczeństwie.

Reżyserka Agnieszka Glińska podkreśla aktualność napisanej w 1936 roku sztuki: - Ödön von Horváth napisał swoją opowieść trzy lata przed wybuchem drugiej wojny światowej, umieścił ją w małym, prowincjonalnym miasteczku, ale pytania, które w tej historii postawił nabierają aktualności z każdym następnym pokoleniem i są to pytania istotne - o winę, karę i odpowiedzialność za swoje czyny - stwierdziła Glińska.

- Uniwersalność tej sztuki leży w umiejętności obserwacji społeczeństwa, którą Horváth zawarł w tej sztuce w taki sposób, że mam wrażenie jakby od 1936 roku nic się na świecie nie zmieniło. Ciekawe, co napisałby w latach powojennych, niestety tragiczny wypadek zakończył jego życie w 1938 roku (pisarz zginął w Paryżu, uderzony gałęzią w trakcie burzy - PAP). Jego sztuka pokazuje jak łatwo przychodzi nam przesuwanie granic poczucia winy - nawet jeśli faktycznie ją popełniliśmy. Przecież to nie było nic znaczącego - usprawiedliwiamy się. Czasem od jednej, błahej rzeczy ważą się ludzkie losy - powiedział PAP Łukasz Simlat, odtwórca roli Tomasza Hudetza, naczelnika stacji.

Zdjęcie z próby przedstawienia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji