Artykuły

Małżeństwo ze stażem

"Oskar i Ruth" w warszawskiej Starej Prochowni to inscenizacja dramatu Ingmara Villqista, twórcy głośnych "Beztlenowców" i "Nocy Helvera"

W teatrze chcemy widzieć żywych ludzi, ich radości, pragnienia, czasem łzy. Ingmar Villqist spełnia nasze oczekiwania. Autor ukrywają­cy się pod tym pseudonimem jest z wykształcenia historykiem sztuki. Jego dramaty wystawiają najbardziej renomowane teatry Polski.

Tylko dwoje aktorów, mała zam­knięta przestrzeń sceniczna, oszczęd­na scenografia i burza emocji, komizm spod którego co jakiś czas przebija mrożąca fala prawdziwej ludzkiej tra­gedii. Chociaż spektakl trwa niecałe półtorej godziny, trudno wobec niego pozostać obojętnym.

Tytułowi Oskar i Ruth to małżeństwo z wieloletnim stażem, znają się tak dobrze, że nie ma dla nich tematów tabu. Mówią o wszystkim, o czym pomyślą, robią wszystko, na co mają ochotę. Ale ich gierki, absurdalne dys­kusje, ogrywane gagi jak z Monthy Pythona to nie tylko zabawa mająca na celu zabicie wszechogarniającej nudy. To także sposób na to, aby zagłuszyć powracające co jakiś czas poczucie nie­spełnienia, tęsknoty za nigdy nienaro­dzonym dzieckiem i głód nigdy nieza­spokojonych uczuć. Śmiech miesza się tu z łzami, zadowolenie z zażenowa­niem. Ale najwspanialsze jest to, że u Villqista ludzie pozostają piękni. Pięk­ni w swojej bezbronności, w swoim, czasem beznadziejnym, dążeniu do szczęścia.

Pomieszanie konwencji farsy, kome­dii, dramatu czy melodramatu czynią tekst Villqista bardzo atrakcyjnym materiałem dla aktorów i reżysera. Jan Buchwald wyreżyserował spektakl nie­mal niewidoczną ręką. Zaufał autorowi i aktorom, w jego realizacji nie ma efek­townych chwytów, nieoczekiwanych scenicznych rozwiązań. Duet Agniesz­ka Matysiak (Ruth) i Arkadiusz Jaku­bik (Oskar) sprawdził się znakomicie. Aktorzy od pierwszych chwil spektaklu stapiają się ze swoimi bohaterami. Nie widać granicy między aktorem i posta­cią sceniczną. Ważnym może okazać się również fakt, że para aktorska jest na co dzień małżeństwem z 10-letnim stażem. To trochę tak, jak byście oglą­dali teatralne reality show, podglądali codzienne życie dwójki ludzi. Chwila­mi patrzycie na nich jak na wariatów, czasem żenować Was będą żarty doty­czące jej i jego fantazji seksualnych. I na pewno trudno będzie Wam się przy­znać, że oglądacie siebie samych - za kilka lat, jeżeli w tej chwili macie dwa­dzieścia parę, teraz, jeżeli jesteście tro­chę po trzydziestce, i kilkanaście lat temu, jeżeli przekroczyliście sześćdziesiątkę.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji