Artykuły

Wiera Gran w Teatrze Kamienica

"Wiera Gran" w reż. Barbary Sass w Teatrze Kamienica w Warszawie. Pisze Maciej Stawujak w Twojej Muzie.

Kariera Wiery Gran rozpoczęła się kilka lat przed wojną, całkowicie przypadkowo. Piękna, ciemna barwa głosu, znakomita aparycja i osobowość sceniczna zrobiły swoje.

Zamieszczając ostatnio na łamach naszego czasopisma recenzję spektaklu "Tango Notturno" warszawskiego Teatru Kamienica, spektaklu przypominającego postać i historię Poli Negri, nie spodziewałem się, że mamy oto do czynienia nie z pojedynczym wydarzeniem, ale cyklem przywołującym w nasze czasy wielkie postaci filmu, sceny i estrady sprzed lat.

Duchy zapomnianych wielkich gwiazd

I tak oto duchy zapomnianych, wielkich gwiazd pojawiają się wśród nas, przywoływane przez spirytystkę Barbarę Sass (reżyseria) w tajemniczo-klimatycznych wnętrzach piwnicy Teatru Kamienica z Justyną Sieńczyłło (wykonanie) w charakterze medium. Tym razem przywołano Wierę Gran.

Kim była Wiera Gran? Piosenkarką polską pochodzenia żydowskiego, która najważniejszy okres swego artystycznego rozwoju przeżyła w czasach wojennych, a na dodatek w Getcie Warszawskim. Mało kto chyba ze współczesnych czytelników uświadamia sobie, że życie w tamtym miejscu i czasie, oprócz głodu, nędzy, wywózek i rozstrzeliwań mogło nieść ze sobą także i piękne chwile wypełnione śpiewem, muzyką, a nawet uśmiechem i humorem. A może szczególnie piękne właśnie dzięki owemu kontrastowi? I takiego właśnie zadania podjęła się Weronika Grynberg, występująca pod pseudonimem Wiera Gran w warszawskiej Cafe Sztuka, w samym sercu getta, przy ulicy Leszno.

Zadania przywrócenia ludziom ich człowieczeństwa i godności nie za pomocą wielkich słów i spektakularnych czynów, lecz w tak prosty, jakże piękny sposób: śpiewem i muzyką.

Piękna, ciemna barwa głosu

Kariera Wiery Gran rozpoczęła się kilka lat przed wojną, całkowicie przypadkowo. Ktoś usłyszał jak nuci sobie pewna prosta, młoda dziewczyna rodem z Wołomina siedząc za kulisami warszawskiego teatru, ktoś zainspirowany jej głosem zachęcił ją do śpiewania , ktoś jeszcze inny umożliwił pierwszy występ. Piękna, ciemna barwa głosu, znakomita aparycja i osobowość sceniczna zrobiły swoje i tak się zaczęło.

W chwili wybuchu wojny była już uznaną i popularną piosenkarką, występowała we Lwowie, Warszawie i Krakowie, a jednak w roku 1941 dobrowolnie weszła do getta nie mogąc znieść rozłąki z matką i siostrami. Rozpoczęła tam występy w Cafe Sztuka, założyła we własnym mieszkaniu sierociniec dla dzieci, organizowała koncerty na rzecz sierot, wspomagała ich byt, nierzadko ratowała od śmierci.

Po wojnie, oskarżona przez zawistnych ludzi o kolaborację z Gestapo, z wielkim uporem walczyła o oczyszczenie z pomówień i bezpodstawnych zarzutów. Wszystkie prowadzone dochodzenia wykazywały jej niewinność, a jednak więziona i dręczona, a na koniec zmuszona przez komunistyczny aparat PRL do opuszczenia kraju - wyemigrowała do Izraela. Tam również jednak dotarły za nią oszczerstwa z kraju, dzięki czemu bojkotowano jej występy i zmuszano do kolejnej emigracji.

Przystań życiową odnalazła we Francji, skąd podróżowała na koncerty do wielu krajów świata. Jednakże pod koniec życia jej wrażliwa psychika nie wytrzymała powtarzających się pomówień i szykan, popadając w manię urojeń i załamania nerwowego. Zmarła w zapomnieniu i osamotnieniu w roku 2007, pochowana w bezimiennym grobie, opłaconym na zaledwie 10 lat.

Drapieżność z liryzmem

Spektakl "Wiera Gran" w Teatrze Kamienica nie ma charakteru wspomnienia, połączonego z prezentacją twórczości, jakich wiele jest na scenach. Mamy tu do czynienia z prawdziwym przywołaniem ducha Wiery Gran, pełnokrwistym jej wcieleniem za sprawą grającej tytułową rolę Justyny SIeńczyłło. Aktorka ta, nie bojąc się psychicznego ekshibicjonizmu, zagrała postać głównej bohaterki niezwykle wiarygodnie, łącząc drapieżność z liryzmem, bezbronność z siłą, a całość wypełniając piosenkami z repertuaru artystki, logicznie wplecionymi w bieg spektaklu i świetnie zaaranżowanymi. O ile w poprzednim spektaklu (o Poli Negri), możliwości wokalne p. Sieńczyłło wydawały się nie do końca wykorzystane, a muzyka towarzyszyła jej gdzieś z oddali i jakby od niechcenia, o tyle w spektaklu "Wiera Gran" jest już całkiem inaczej.

Muzyka i śpiew grają tu wielką rolę, jak w życiu Wiery Gran.

Spektakl jest świetnie wyreżyserowany, zwłaszcza jeśli chodzi o zmianę temp, rytm scen i wykorzystanie mikroskopijnej przestrzeni scenicznej. Widownia otaczająca tę maleńką przestrzeń, w której toczy się akcja spektaklu czuje się gościem zagraconego, niewielkiego pokoiku Wiery Gran, w którym artystka przeżywała swe ostatnie paryskie lata.

Osobne brawa należą się Pawłowi Burczykowi, partnerującemu Justynie Sieńczyłło, który w brawurowy sposób wciela się w coraz to nowe postaci, prezentując imponujący warsztat aktorski.

I tak powstał kolejny spektakl ciekawego cyklu teatralno-muzycznego przywołującego wielkie a zapomniane postaci artystek, które do końca życia walczyły o swą godność, walcząc z obłudą i małością tego świata, wierząc w to, że sztuka jest jednym z najwyższych przejawów człowieczeństwa.o, kt

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji