Artykuły

Zły

Renesans Leopolda Tyrmanda. Siedzę w Teatrze Po­wszechnym na adaptacji "Złego" i zastanawiam się, z czym mi się to kojarzy. I nagle olśnienie - "Lalka". W samym środku stalinizmu Poldek wystrzelił be­stsellerem, którego poczytności zazdrościli mu wszyscy, zwłaszcza koledzy. Napisał kryminał, który uwzględ­nia realia epoki, pominął "Słoneczko" i inne rekwizyty czasu, zachował obyczaj i opisał - niczym w "Expressie Wieczornym" - jak wyglądała Warszawa.

Tak jak Prus nie uwzględnił cara ani okupacji, tak Tyrmand pokazał życie stolicy, omijając wszelkie rafy socjalizmu. Wielka sztuka. Nawet przestępstwo polega na kradzieży biletów na mecz Polska - Węgry. Pamiętam taki mecz na Stadionie WP w 1948 roku. Przegraliśmy tylko 2:6. Ale z całą bandą prezesa Merynosa i Olimpii Szuwar wróciłem w pamięci do warszaw­skiego zwycięstwa Stanisława Królaka w Wyścigu Pokoju. Jak tu się dostać na Stadion WP bez biletu? Byłem z synkiem Grze­siem, tłum od Alej Ujazdowskich gęstniał. Każdy chciał zobaczyć Królaka - może wygra etap w Warszawie? Jest bardzo popular­ny, zwłaszcza odkąd pobił ruskiego kolarza pompką rowerową. Tak, wtedy nie zmieniano kół, trzeba było łatać gumy. Tłum falo­wał i od Myśliwieckiej stał w miejscu aż do stadionu. Skąd tu wziąć bilet? I nagle z tłumu wychynął agent prezesa Merynosa i wręczył mi bilety na trybunę za jedyne trzy stówki albo za mi­lion, bo już nie pamiętam, jaka wtedy była waluta.

Z ucieszonym Grzesiem przepchaliśmy się na stadion, a tam nie ma gdzie szpilki wcisnąć. No, jeżeli Merynos rzucił podwójną ilość biletów... Czekamy na Królaka. Wszyscy się kochają. Polak całuje się z Polakiem. Nie ma co śpiewać "Nic się nie stało!", bo się stało - Polak wygrywa!!! Kró-lak, Kró-lak, Kró-lak! Nie pamiętam takich tłumów. Nawet na Polska - Niemcy we wrześniu 36, kie­dy tłum siedział na linii autowej. A my siedzimy na trybunie głównej i nawet się nie martwimy, czy bilety kupione na lewo są fałszywe czy prawdziwe.

Ciekawe, czy na Euro będzie pełno, i co potem? Bo przecież jednocześnie Narodowego i Legii (czyli Stadionu WP) nikt nie zapełni. Na pewno nie Strzała Pruszków i Piorun Ursus. Ale i tak pójdę na otwarcie - prezes Merynos już szykuje bilety, a Olimpia Szuwar farbuje włosy na platynowo.

Niezwykły ten obraz Warszawy Tyrmanda. Niby jest socja­lizm, a właściwie go nie ma. Wszystko prawdziwe, aż do skarpe­tek Poldka kupionych na Różycu. Obraz lat 50. obejrzany od podszewki. Zły - jak Gary Cooper z "W samo południe" - je­dyny sprawiedliwy, nawet "Słoneczko" się go boi.

Już jest, jeeeest! Królak mija linię mety! To jest nasz dzień - dzień Grochowa, dzień Targowej, dzień parterowej Marszał­kowskiej!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji