Artykuły

Siwy brak śliny

Na kawałku ziemi w Miniaturze nikt nie śmie zranić pięty o ziemski kamień. Mogłaby wtedy z żył wypłynąć cała prawda tych ciał. I nikt niczego nie mówi po ludzku. Tutaj już nie ma skąd wziąć takich gardeł. A łzy, ten wciąż jedyny język powszechnie zrozumiały? Jeśli w ogóle są, to wyciera się je szybko, ukradkiem, wstydliwie, jakby szepcząc pokątnie: a fe...

"Abelard i Heloiza" Rogera Vaillanda, ten kawałek ludzkiej, wyłącznie ludzkiej ziemi, pełnej zranionych skór, doczesnych skowytów i słonych, nieuchronnie bezradnych kropli, w Miniaturze nie dotyka sceny, choć przecież dotyka. Przestrzeń Miniatury jest monstrualną michą dymu kadzideł i świec, który przez dwie godziny z hakiem dostojnie się unosi. Tu wszystko jest dymem szlachetności, który, po niewidzialnych stopniach jakichś napowietrznych schodów, pokornie stąpa ku niebiosom, ku Bogu, ku Jego długiej, siwej brodzie, pełnej dymu siwego. Co w takich razach mówi katolik? Amen.

W sztuce Vaillanda jest nieogarnione, ponure niebo średniowiecza, które w każdej chwili może zmiażdżyć doczesność, ale nie o niebo chodzi. Kilka osób skacze sobie do oczu, bo inaczej się nie da. Wilgotna skóra poluje na wilgotną skórę, aż poliże wilgoć. Ciało węszy za ciałem, aż nozdrza rozsadzi zapach potu. Płeć tropi płeć, aż usłyszy skowyt wiadomego finału. Świat Vaillanda jest rozpięty między górą a dołem. Owszem, tyle tylko, że Vailland nie ma złudzeń. Nieogarnione, ponure niebo, to stanowczo za mało, jak na nasze skończone skóry. Legenda o miłości wielkiego filozofa i wielce inteligentnej nastolatki to dziś bardzo czcigodna legenda, to romantyczna opowieść o miłości czystej i nieskalanej dwóch serc bez reszty oddanych Bogu, czyli wieczności, alabastrowe miłowanie pod patronatem Platona.

A naprawdę było tak, jak zwykle bywa. Pożądanie w cieniu nieba, które w istocie nic tu do gadania nie ma, pożądanie prawie zwierzęce, a później równie zwyczajne, powolne obumieranie pożądania. Gorzki smak pustki na podniebieniu. Vailland wiedział o tym, jak każdy człowiek. Wiedział, że ta dzisiaj romantyczna bajka dla dzieci skończyła się jednym zimnym cięciem noża. Wykastrowano Abelarda. Z realnej rany ciekła realna krew. I taki też jest jego "Abelard i Heloiza". Albo inaczej jeszcze, jest jak to zdanie z "Malone umiera" Becketta. "Jeśli czuję, że jestem gdzieś brudny, pocieram to miejsce palcem zwilżonym śliną". Tak, Bóg nie ma tu nic do powiedzenia. Nie Jego brud, nie Jego palec, nie Jego ślina.

Dlatego mówię amen. Przed premierą dyrekcja Teatru im. Słowackiego oznajmiła światu coś takiego, że oto Konrad Swinarski zmartwychwstał, by tak rzec, ciałem reżyser Agaty Dudy-Gracz. Mój Boże, wybacz, że wzywam imię Twoje całkowicie nadaremnie, ale zrozum - mówię amen, bo Swinarski mawiał, że teatr trzeba robić głównie od pasa w dół, a tu w żyłach scenicznego świata Dudy-Gracz krąży akurat jakaś bezbarwna ciecz wydumanej szlachetności. Amen powiadam, bo w gardłach jej pseudoludzi łzawo plumkają wyłącznie harfy niebieskie. Amen wrzeszczę, gdyż teatralny świat owieczki Twojej bezpowrotnie stracił umiejętność płaczu, więc nie jest już światem Twoim.

Co innego niż amen mogę powiedzieć na okoliczność tego fiaska? Co pięć minut niepoczytalnie nawiedzone nuty Bolesława Rawskiego purytańsko za uszy mnie tarmoszą, na kolana paść każą, by się modlić, modlić i jeszcze raz modlić. Aktorzy, jak jeden mąż, a ściślej - jak jeden nieuleczalny mnich, nawet gdy coś po naszemu powiedzieć chcą, nawet jak im się to udaje, to i tak nic z tego - czachy ich dymią mistycyzmem, tak morderczym, że ciała ich znikają w sinym woalu, a intonacja staje się niezniszczalnym wyrazem dozgonnego oddania Najwyższemu. Ileż można być na widowni sroką, co się gapi w siwą kość dymu? Jak długo można słuchać gardeł pełnych tlącego się kadzidła? Co śmieszniejsze - to wcale nie wszystko, jeśli o tak zwane koturnowe uduchowienie chodzi. Oto niejaka Margot, córa Koryntu, którą to postać Marta Waldera uduchawia w ten sposób, że bez przerwy się śmieje. Cokolwiek by mówiła, jakkolwiek by cierpiała albo radowała - zawsze uśmiecha się, całkiem jak głupia do sera. Ja wiem, że można być szczerą entuzjastką aktualnego przewodniczącego PSL-u, ale, na miłość boską, trzeba jakoś panować nad sobą. Oto Książę, ponury demon rozpusty, czyli Zawadzki, któremu coś się pomyliło i zagrał bohatera słynnego filmu "Powrót człowieka zwanego Koniem". I jeszcze ta dziwna mania Zawadzkiego - każdą frazę kończy on miną identyczną z grymasem, który to grymas, po każdym swym wiekopomnym zdaniu, pokazywał światu słynny Mussolini. O co tu chodzi? I o co tak naprawdę chodzi Grzegorzowi Łukawskiemu, grającemu wielkiego sędziego Garlanda? Czuję, że o suchość kreacji. I dobrze, tyle że suchość kreacji to co innego niż suche wióry sosnowe w tartaku pod miejscowością Wdzydze. Nieprawdaż? Na dokładkę Wojciech Skibiński (Abelard) i Dominika Bednarczyk (Heloiza) mają do pokazania wyłącznie swoje prawdki naturalnego bycia na scenie. Prawdka to nie jest rola teatralna, moi wy drodzy. I nie jest też rolą to, co w swym Fulbertcie, kanoniku, pełnym ciemnego, starczego erotyzmu, pokazał Mariusz Wojciechowski. Czysta technika zawsze pozostanie wyłącznie ogromnym smutkiem czystej techniki. Tak jak pięćdziesiąt tlących się świec to w teatrze tylko smutny papier owej atmosferki tajemniczości. A dym kadzideł to lita sztuczność nie do zniesienia. Co ja zresztą będę się wysilał. Sos mistycyzmu jest tak wielki, że gdy Bednarczyk nagle staje przed nami nago - w nikim na widowni nie budzi to żadnej żywej myśli. A to już jest fakt miażdżący, czyli poniższe amen fundamentalne.

Wiersz Herberta o spotkaniu Spinozy z Bogiem kończy się bezlitośnie. "Spinoza zostaje sam. Nie widzi złotego obłoku, światła na wysokościach. Widzi ciemność. Słyszy skrzypienie schodów, kroki schodzące w dół". Trzeba to samo usłyszeć, trzeba pojąć, że On to jest nasza tutaj, na samym dole, ciemność. Trzeba brudną skórę potrzeć palcem zwilżonym śliną. Bo tylko tak można być Swinarskim, czyli, bezlitośnie ludzkim teatrem. Na razie życzę pani reżyser powodzenia w piaskownicy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji