Artykuły

"Okno" nieco czyściejsze

Recenzję z premiery "Okna" Ireneusza Iredyńskiego w teatrze radomskim już pisałem ("Przemiany", listopad 1986) narzekając, że przedstawienie nie daje widzowi pełnej satysfakcji, pozostawia jakiś niedosyt. Wydawało mi się po premierowym przedstawieniu, że samą sztukę odczytano zbyt powierzchownie, sprowadzając jej problemy do wymiarów ekscesu towarzyskiego. Do lego doszło słabe aktorstwo i wszystko jasne, sztuka leży.

Teatr jednak, dostrzegłszy braki zanim recenzja się ukazała (chwała teatrowi za odwagę przyznania się do pomyłki) postanowił wstrzymać przedstawienia, dokonać zmian w obsadzie, poprawić aktorsko i dać premierę po raz drugi. Zmieniono głównego bohatera; zamiast Waldemara Walisiaka gra Jerzy Stępkowski (Krzysztof), pozostała w swojej roli Ewa Betta (Barbara). Trochę chyba przedstawienie skrócono. Nie słychać też suflera, który w "pierwszej" premierze był postacią główną.

Przedstawienie jest więc nieec lepsze, dzięki grze Jerzego Stępkowskiego, który wniósł autentyzm postaci, uwiarygodnił ją psychologicznie, gra o wiele lepiej mimiką. Szkoda, że nie od razu obsadzono tym aktorem. Ale to chyba wszystko, co zmieniło się w interpretacji tekstu, w konstrukcji całości. Barbara (Ewa Betta) nie pogłębiła roli, gra schematycznie, nerwowo, jej postać jest po prostu niesympatyczna. Dialogi między nią a Krzysztofem są puste, szorstkie. Nie wiem, czy w ten sposób miała się wyrażać erotyczna agresywność bohaterki?

Po obejrzeniu tego przedstawienia myślę, że wybór sztuki, którą trzeba sztucznie rozbudowywać, aby wypełnić czas, był dość ryzykowny, a może nawet niefortunny i chyba żadne poprawki, zmiany w obsadzie, cięcia i skróty niewiele tu zmienią.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji