Artykuły

Wiktoria Gorodeckaja - Królowa z Narodowego

Kiedy po maturze przyjechała do Warszawy z litewskiego Poniewieża nie mówiła ani słowa po polsku. Obecnie jest jedną z najciekawszych młodych aktorek Teatru Narodowego. W sobotę premiera "Królowej Margot". Wiktoria Gorodeckaja zagra tytułową rolę - pisze Izabela Szymańska w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Pojawia się w rankingach najlepszych aktorów, otrzymała nagrodę teatralną Feliksa Warszawskiego, recenzenci chwalą różnorodność ról jakie gra: od kostiumowych, przez współczesne do postaci w przedstawieniach muzycznych. Jednak początki jej drogi aktorskiej nie były łatwe.

- Pamiętam pierwszy wieczór w Warszawie: siedzę w domu, oglądam film i nie rozumiem nic - wspomina Wiktoria Gorodeckaja. Przyjechała do mamy, która od kilku lat mieszkała w Polsce.

Miała skończoną średnią szkołę muzyczną, ale doszła do wniosku, że wielką skrzypaczką nie zostanie, więc planowała studiować rusycystykę. Gdy jej ojczym usłyszał jak śpiewa zaczął namawiać Wiktorię, żeby spróbowała sił na scenie: najpierw brała udział w telewizyjnych talent show, później zdała do Szkoły Aktorskiej Haliny i Jana Machulskich, Studium Aktorskiego przy Teatrze Żydowskim, w końcu Akademii Teatralnej. - Na pierwszy egzamin nauczyłam się na pamięć kilku tekstów nie do końca wiedząc co mówię. Przy monologu z "Romea i Julii" pan Jan Machulski powiedział: "Jak będziemy tak Julię zaciągać to nie wiem co z tego będzie...". Ale dał mi szansę - opowiada.

Dziś gra na scenie Teatru Narodowego, Ateneum, Ochoty. Jej pierwszą rolą był Kawaler w spektaklu "Umowa, czyli Łajdak ukarany" w reżyserii Jacquesa Lassale'a w Narodowym. - Debiut był dla mnie karkołomny. Teatr francuski słynie z długich dialogów: scena trwa 20 minut, a bohaterowie mówią i mówią. Mimo tego, że pozbyłam się akcentu utrzymać napięcie nie było łatwo. Dodatkowo stresujący jest sam gmach, duża scena - próbujemy w innej sali, na scenę wchodzimy dwa tygodnie przed premierą, więc jeśli wydaje się, że coś jest już przygotowane to w nowej przestrzeni często się nie sprawdza i trzeba wymyślać na nowo - mówi.

Od trzech lat gra w Narodowym duże, trudne, nieoczywiste role: Balladyna w spektaklu Artura Tyszkiewicza, Rossignol w "Marate/Sade" Mai Kleczewskiej. - Wychodzę z założenia, że co łatwo przychodzi mało kogo obchodzi. Jeśli coś mnie mało kosztuje to nic dla widza nie znaczy. Cały czas chcę próbować czegoś nowego, chodziłam na warsztaty boogie-woogie, pantomimy, falmenco. Nigdy nie wiadomo co się kiedyś może przydać - mówi.

W Teatrze Ochoty można zobaczyć ją w kameralnych przedstawieniach. Za rolę Iriny w spektaklu "Starucha" dostała Feliksa Warszawskiego. - To właściwie jeden monolog, ale tak charakterystyczny, że zapadł widzom w pamięć. Bardzo się cieszę, że zdobyłam się na odwagę, zadzwoniłam do reżysera Igora Gorzkowskiego i sama zaproponowałam, że chciałabym u niego zagrać. Moi koledzy powiedzieli, że dopiero w spektaklu "Starucha" mam w sobie luz, zobaczyli tą mnie, którą byłam na studiach. Kocham Teatr Narodowy, ale kiedy widzę swoje zdjęcie na plakacie to trudno mi pozbyć się ogromnego poczucia odpowiedzialności, myśli: "to musi się udać", utrudniającej pracę presji. Może czasem potrzebne jest wewnętrzne powietrze, luz, żeby urodziło się coś spontanicznego - mówi.

Na początku sezonu zagrała Mirandę w "Burzy" Igora Gorzkowskiego - delikatna dziewczyna, w tiulowej spódnicy, przez cały spektakl chodzi na palcach. - Mieliśmy pomysł, żeby nosiła baletki, ale to byłoby zbyt dosłowne. Inspiracją była dla mnie siostrzenica przyjaciela, która do piątego roku życia bardzo często chodziła na palcach i rodzice co chwila ściągali ją w dół. Miranda jest czystą dziewczyną, wychowaną przez ojca. Igor wybrał ze sztuki Szekspira tylko jeden wątek - wejścia dziecka w świat, relacje rodzinnych - mówi Wiktoria Gorodeckaja.

Teraz możemy oglądać ją w tytułowej roli w "Królowej Margot" w reżyserii Grzegorza Wiśniewskiego w Teatrze Narodowym. - Margot to charyzmatyczna, ambitna, kapryśna kobieta. Nie jest dopuszczana do spraw politycznych, którymi zajmują się jej matka i bracia. Ma bolesną świadomość, że posługują się nią, by spełnić swoje plany. Szuka więc obszarów, w których może dominować - znajduje seksualność. Zastanawiałam się czym jest jej seksoholizm? Wypełnieniem pustki, oznaką braku miłości? Mimo kaprysów jest uczciwą i szlachetną osobą, te sprzeczności są trudne do pogodzenia.

Teatr Narodowy, "Królowa Margot" Alexandre'a Dumasa, reżyseria: Grzegorz Wiśniewski, współpraca dramaturgiczna: Jakub Roszkowski, scenografia i kostiumy: Barbara Hanicka, opracowanie muzyczne Rafał Kowalczyk, reżyseria świateł Wojciech Puś. Występują m.in.: Danuta Stenka, Wiktoria Gorodeckaja, Marcin Hycnar, Arkadiusz Janiczek, Mateusz Rusin, Karol Pocheć, Jadwiga Jankowska-Cieślak. Premiera: 8 grudnia, godz. 19

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji