Artykuły

Bóg jest piękny, a śmierć dobra

W sytuacji, w której od dobrych kilku lat pol­ską opinię publiczną rozgrzewają do czerwoności spo­ry "prawdziwych katolików" z wściekłymi antyklerykałami, Krzysztof Babicki sięga po kameralną sztukę Enquista i robi spektakl, w którym na odwieczne pytania nie ma pros­tych odpowiedzi.

Bohater "Godziny kota", pacjent kliniki psychiatrycznej, który w akcie niezrozumiałej agresji zamordował dwoje ludzi jest, zdaniem Elżbiety, opiekującego się nim psycho­loga, przypadkiem beznadziej­nym. Eksperymentalna kurac­ja zakończyła się próbą samo­bójstwa. Wydaje się, że nie ma wyjścia z tego (auto)destrukcyjnego kręgu. Ostateczną próbą ma być zaaranżowana rozmowa z kobietą-pastorem. Ta rozmowa, która jest właś­nie treścią sztuki, przybiera jednak nieoczekiwany obrót. To Chłopiec przekonuje Pastora, że możliwe są różne spo­soby rozmawiania z Bogiem; że Bóg może być, niemal w erotycznym sensie, piękny, a śmierć, także ta zadana sa­memu sobie - dobra.

Porażkę ponosi Pastor - jałowy jest świat, w którym sferę rozmowy z Bogiem zdo­minowali bezduszni urzędnicy. Ale przegrywa także Elżbieta, "postępowy" naukowiec, a to znaczy tyle, że niemożliwy jest również świat, w którym nikt nie pyta o to, czy jest coś poza tym, co widzialne i dotykalne.

"Godzina kota" to przede wszystkim spektakl Mirosława Baki. Jego kreację Chłopca ogląda się - to nie przenośnia! - ze ściśniętym gardłem. Chłopiec to postać zbudowana na skrajnych pasmach, reak­cjach emocjonalnych. Rola zbudowana bardzo karkołomnie - gdyby ktoś mi ten spektakl opowiadał, nie uwierzyłabym, że można je zagrać, nie ocie­rając się o tandetę. Baka jed­nak uniknął niebezpieczeństwa, które tkwią w takim pomyśle na rolę i stworzył dra­pieżną, pełną, fascynującą postać sceniczną.

Niestety, nie można tego samego powiedzieć o dwóch, partnerujących mu aktorkach. Elżbieta Ewy Kasprzyk zbyt wiele ma w sobie z karykatu­ry, trudno było uwierzyć, że ta postać reprezentuje w tym spektaklu jakieś racje. Rozczarowuje też pastor Haliny Wi­niarskiej - ta postać powinna zdecydowanie bardziej drama­tycznie zaistnieć na scenie.

Dziwna sprawa z reżyserią. Babicki zazwyczaj odciska na swoich spektaklach wyraźne piętno. "Godzina kota" to, by tak rzec, przypadek reżyserowania poprzez zaniechanie, tworzenia czegoś w rodzaju próżni, w której może sobie pograć świetny aktor.

Nie podobała mi się sceno­grafia Anny Marii Rachel. Jej czarne "gumowe ściany" kojarzą się zbyt jednoznacznie.

"Godzina kota" to spektakl z dwoma słabiutkimi rolami i jedną kreacją wybitną: z iry­tującą scenografią i wyciszoną reżyserią. To dużo czy mało?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji