Artykuły

Fryderyk Jarosy

Fryderyk Jarosy Już nie potrafię inaczej jak po polsku. Kobiety zmieniał, ale wybranej ojczyźnie pozostał wierny.

Urodzony: 10 października 1889, roku w Pradze. Kariera: Reżyser, konferansjer i aktor związany z przedwojennymi kabaretami warszawskimi: Cyrulikiem Warszawskim. Cyganerią, Bandą, Qui Pro Quo. Prywatnie: 11 czerwca 1913 roku w Monachium poślubił Rosjankę Natalię von Wrotnowsky. Do rewolucji mieszkali w Rosji, potem w Berlinie. Mieli dwoje dzieci. Zmarł: 6 sierpnia 1960 roku w Viareggio.

Jego znakiem rozpoznawczym było pierwsze wypowiadane zdanie: "Prouszi państwa". Tak Fryderyk Jarosy zaczynał każdą konferansjerkę w Qui Pro Quo czy Cyruliku Warszawskim - popularnych kabaretach przedwojennej Warszawy. Zanim podbił Warszawę, zdobył uznanie publiczności Niemiec, Francji i Anglii. To on stworzył wielkie kariery Stefci Górskiej, Zofii Terne, a przede wszystkim Hanki Ordonówny. Z każdą z nich miał romans. Z Zofią Terne spędził trzy ostatnie lata przed wybuchem wojny, dla Hanki Ordonówny podobno porzucił Berlin i osiadł w Warszawie. Partnerem na dalsze życie nie był jednak najlepszym: miał żonę (rosyjską arystokratkę Natalię von Wrotnowsky), syna oraz córkę. Choć rodzina Jarosy'ego nie mieszkała w Polsce, on sam nigdy się nie rozwiódł.

Polki, bigos, powstanie, emigracja

Urodzony w Pradze syn Węgra i wiedenki, w Polsce spędził jedynie 20 lat swego 71-letniego życia. Ale Polakiem czuł się do końca. - W Polkach? Kochałem się, i jeszcze jak! Z Wieniawą? Piłem! Na Giewont? Patrzałem z dołu! Bigos, kołduny, kluski z makiem, prażuchę - jadłem! Do Armii Krajowej? Należałem! W Powstaniu? Brałem udział! - uzasadniał to w roku 1955 na emigracji w "polskim" Londynie, odbierając nagrodę w konkursie dramatycznym z okazji Roku Mickiewiczowskiego. Wraz z ostatnią towarzyszką życia Janiną Woyciechowską, o której mówił, że w Warszawie uratowała mu życie, klepał biedę, dzieląc los innych polskich emigrantów. W liście do przyjaciół, którym wiele zawdzięczał - Stefanii Grodzieńskiej i Jerzego Jurandota

- Jarosy pisał: "Pozdrówcie ode mnie najserdeczniej wszystkich wspólnych przyjaciół i tę ziemię, która mi przez dwadzieścia lat dała tyle radości życia i w którą, nie będąc Polakiem, tak wzrosłem, że ani kląć, ani kochać już nie potrafię inaczej, jak po polsku".

Jego losy wojenne były dramatyczne. Dysponując austriackim paszportem mógł czuć się bezpiecznie i wyjechać z okupowanej Polski w dowolnym momencie. Nie zrobił tego. Aresztowany na początku okupacji odmówił złożonej mu propozycji prowadzenia teatru dla Niemców. Przez dwa lata ukrywał się w gettcie. Nie był Żydem i uznał, że tam Niemcy nie będą go szukać, co okazało się prawdą. Był w AK. Wygnany z Warszawy w czasie powstania wraz z ludnością cywilną, trafił do Buchenwaldu jako Polak (pod okupacyjnym nazwiskiem Franciszek Nowa-czek). Podczas likwidacji obozu w kwietniu 1945 roku uciekł z transportu przeznaczonego na śmierć. "Jeśli po tym wszystkim jeszcze żyję, jest to małe nieporozumienie" - wspominał.

Zmarł we Włoszech, ale grób ma w Wiedniu

Po wojnie, w Brukseli i Londynie, Jarosy próbował robić to, co umiał najlepiej: kabaret. Ale nie odniósł sukcesu. Chorował. Zdążył jeszcze odwiedzić mieszkającą w Wiedniu córkę i osiadłego we Włoszech syna, ale w testamencie wszystkie osobiste rzeczy i niewielkie oszczędności zapisał Janinie Woyciechowskiej. Zmarł w Viareggio we Włoszech u syna 6 sierpnia 1960 roku, tu także został pochowany. Po śmierci żony Natalii von Wrotnowsky w 1970 roku, dzieci ekshumowały ciało ojca i wraz z matką pochowały w Wiedniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji