Z jednych ust - o spektaklu "Tu mówi Chór" pisze Claudio Steiger w Neue Zürcher Zeitung
"Tu mówi Chór" w reż. Marty Górnickiej Instytutu Teatralnego. Pisze Claudio Steiger w Neue Zürcher Zeitung.
Kto dziś jeszcze postrzega połączenie chóru z teatrem jako nierozerwalne? Kiedyś ani jedna grecka tragedia antyczna nie mogła się obejść bez chóru. Ale do takiego poziomu znaczenia na scenie teatralnej chór w ciągu dwóch i pół tysiącleci nie potrafił już wrócić. Wprawdzie były istotne powroty do chóru, jak w Fauście Goethego, a jako świadomie dystansujący środek stylistyczny odzyskał on w XX wieku poważanie u Werfla, Brechta, Lorki lub też Frischa i Dürrenmatta. Dziś zdaje się, że zniknął ze sceny.
Ten kontekst, oryginalność, jaka z niego wynika, można sobie w spektaklu Tu mówi chór, młodej polskiej śpiewaczki i reżyserki Marty Górnickiej dopowiedzieć jako augmented reality, bo całość w żaden sposób nie wystawia na widok swojego kontekstu. Zamiast tego na nie-scenie, czyli czarnej podłodze z białym płótnem w tle od pierwszej chwili tylko chór: 24 mówiące, śpiewające, prychające, jak również w najlepszej manierze Handkego wymyślające publiczności kobiety w różnym wieku.
Sama Górnicka pojawia się jako dyrygentka chóru. Sednem sprawy z braku dramatycznego działania jest to, co wyśpiewane - jak również sposób, w jaki ta prelekcja, brzmiąca często jak ostre stakkato, została skonstruowana. Ton nadaje muzyka słowa, a jest to ton oskarżenia - i to uzasadnionego, ponieważ jest to oskarżenie na temat anachronicznego obrazu kobiet w dzisiejszej Polsce (i nie tylko tam).
Kolaż zawiera wielkie teksty, od Antygony Sofoklesa aż po Barthesa czy Jelinek. W pamięci zapadają jednak też mniej oryginalne elementy jak odniesienie in ekstenso do Lary Croft, tej komputerowej kobiety o wielkim biuście, podobno wymarzonego obrazu kobiety wielu mężczyzn. Tego rodzaju krytyka w teatrze robi nieco trywialne wrażenie. Pozostałoby poza tym zaznaczyć, że nie tylko kobiece ciała podlegają imperatywom kształtowania.
Tu mówi chór w Polsce odniósł wielki i niespodziewany sukces; w Zurychu jest nominowany do nagrody ZKB. Są ku temu powody, ponieważ w surowej prelekcji o rzadko spotykanej prostolinijności tkwi osobliwa, archaiczna siła. A jednak brakuje tej sztuce tego, co dla jej wzorców było najdroższe, czego przedstawianie również było zadaniem chóru antycznego: wymiaru przeznaczenia i tragizmu ludzkiego bytu. Wśród codziennych zawirowań między płciami byłoby to jednak dziś też niemożliwe.
Tłumaczenie Iwona Nowacka