Prapremiera "Śmierci Komandora" w Teatrze Polskim
Co się dzieje w teatrze, najłatwiej poznać spędzając nawet skromną godzinkę na korytarzach. Jeśli zaobserwuje się, że w godzinach przeznaczonych na próby, ludzie poruszają się wolno, bez pośpiechu, można spokojnie wyjść. To jest normalka. Natomiast jeśili aktorzy, pracownicy techniczni i administracyjni pędzą rzucając jedynie krótkie "cześć" znaczy to, że premiera na karku i czas topnieje szybciej niżby wszyscy chcieli.
Dwa dni kręciłem się po Teatrze Polskim. Widziałem Alka Wysockiego, który "zamiatał" szlafrokiem schody skacząc po cztery stopnie. Zderzyłem się niemal z Haliną Śmielą pędzącą w kierunku sceny. Poklepałem po brzuchu Zdzisława Sośnierza - okazało się, że brzuch jest sztuczny czyli wypchany. Usłyszałem z oddali donośny głos dyrektora Przegrodzkiego - kogoś musztrował i jeszcze kogoś wołał. Kątem oka spostrzegłem absolutnie kamienną twarz Eugeniusza Korina oraz zdziwione oczy Wojtka Jankowiaka i Michała Jędrzejewskiego. Przez dziurkę od klucza smakowałem jak Jurek Taczałski łapał się kilkakrotnie za głowę z kimś "rozmawiając".
Wymieniam tylko te osoby, które mam przyjemność znać osobiście i przypadkowo się na nie natknąłem, bo na korytarzach ruch jest znacznie większy i co najgorsze nie obowiązują żadne przepisy, a więc o - kolizję bardzo łatwo. Ktoś koło portierni potwierdził moje przeczucia: - Panie, istny dom wariatów, w niedzielę premiera! Głupio stwierdziłem, że nie znam takiej sztuki "Istny dom wariatów", ale nie miałem już kogo zapytać, kto jest jej autorem...
Dopiero w teatralnym bufecie przy...- zupce (niemal domowej) dowiedziałem się całej prawdy. Na scenie prawie trzydziestu aktorów plus dziecięca orkiestra (osób jedenaście), do tego wagon kolejowy, zachód słońca i księżycowa noc (na szczęście nie będzie to pełnia), piosenki, tańce itd... Wszystko się ponoć dzieje jakby na planie filmowym.
Poważnie rzecz ujmując, jutro w Teatrze Polskim odbędzie się prapremiera sztuki Tomasza Łubieńskiego "Śmierć Komandora". Przy ostatecznej redakcji dramatu współpracował z autorem reżyser i inscenizator niedzielnej prapremiery Eugeniusz Korin. Autorami scenografii są Wojciech Jankowiak i Michał Jędrzejewski, kostiumy zaprojektowała Zofia de Ines Lewczuk, muzykę skomponował Zbigniew Karnecki, a choreografię opracowała Zofia Rudnicka.
"Śmierć Komandora" nawiązuje do mitu o Don Juanie i najbardziej znanej o nim sztuki Moliera wystawionej zresztą przed laty przez Teatr Polski. Akcja sztuki Łubieńskiego dzieje się w latach trzydziestych w momencie rodzenia się dyktatury faszystowskiej we Włoszech, w małym nadmorskim miasteczku. Don i jego towarzysz Leppo przyjechali tam niby to na urlop, ale w rzeczywistości mają do spełnienia określoną misję polityczną. O szczegółach dowiedzieć się może każdy wprost ze sceny Teatru Polskiego.