Artykuły

Nowa inscenizacja polskiej opery narodowej

Mamy w skarbcu kultury narodowej kilkanaście dzieł ponad wszystko ukochanych. Obok "Pana Ta­deusza", "Zemsty", "Bitwy pod Grunwaldem", "Trylogii', "Ołta­rza Mariackiego", takim umiło­waniem cieszy się "Halka" Sta­nisława Moniuszki, polska ope­ra narodowa. Dzieło, które od pamiętnej premiery w 1853 r. stale jest obecne na polskich scenach operowych....ciesząc się niesłabnącym powodzeniem.

Droga "Halki" na scenę war­szawskiego Teatru Wielkiego by­ła wyjątkowo długa i wybois­ta; przypomnijmy, że była to droga z Wilna, gdzie w 1848 r. przedstawiano premierę dwuaktowej wersji opery do Warsza­wy, gdzie po pokonaniu wielu trudności (carska cenzura) po­szerzona do czterech aktów uj­rzała światła rampy warszawskiego teatru dopiero w 1858 r, z Pauliną Rivoli w partii Halki i Julianem Drobskim w partii Jontka, pod batutą Jana Quatriniego wywołując wielki entu­zjazm publiczności i krytyki.

Stanisław Moniuszko (1819-1872) kompozytor, autor kilku­nastu oper i operetek, po war­szawskiej premierze "Halki" pi­sze do żony, która pozostała w Wilnie: "Moja Duszko. Więc już po wszystkim. Powodzenie zupełne. Dziś grają Halkę dru­gi raz jutro trzeci. Bardzom rad z siebie i z artystów i z publicz­ności". Z latami partia Halki i Jontka staje się popisową rolą wielu polskich solistów. Do naj­bardziej podziwianych w partii Halki należały: Salomea Kruszelnicka, Antonina Kawecka, Bożena Kinasz-Mikołajczyk, Bar­bara Zagórzanka, Krystyna Kujawińska, Danuta Bernolak. W partii Jontka wielkie kreacje stworzyli: Stanisław Gruszczyń­ski, Bogdan Paprocki, Wiesław Ochman, Roman Węgrzyn.

Teatr Wielki w Warszawie przedstawił 12 bm. premierę je­denastej w swojej historii ins­cenizacji "Halki", która wraz z reżyserią jest dziełem Kazimie­rza Kutza, znanego reżysera filmowego debiutującego tym spektaklem na scenie operowej. Kutz zrealizował spektakl bu­dzący pewne zastrzeżenia: ma­ło sugestywna scena zaręczyn w I akcie, nieszczęsna Halka większa część spektaklu leży na brzuchu lub klęczy, co jest mało przekonującym sposobem wyrażania rozpaczy. Jednocześ­nie przyznać należy, że wielkie sceny zbiorowe w IIl i IV akcie zrobione zostały z dużym sma­kiem i wyczuciem dramatycz­nym. Scenografia w I i II akcie przedstawiająca dwór stolnika (dlaczego szary i ponury?) stra­szyła pustką stołów i pomiesz­czeń (zupełny brak mebli, a na stole jedynie patera z jabłka­mi) w lII i IV akcie ładna, ma­lownicza polana otoczona góra­mi z uroczą kapliczką stojącą z boku.

Orkiestra pod doświadczoną batutą Roberta Satanowskiego grała dobrze, najbardziej podo­bała się uwertura prowadzona pięknym szerokim łukiem melo­dycznym oraz muzyka baletowa - szczególnie mazur. Wykonaw­cy osiągnęli mało zadowalają­cą poprawność - kreacji wo­kalnych nie było. Najbardziej podobał mi się Marek Wojcie­chowski w partii Dziemby śpie­wający pięknym, nośnym ba­sem. Halka w wykonaniu Bar­bary Rusin-Knap aktorsko nawet niezła, ale śpiewana głosem nieco rozwibrowanym z mało dźwięcznym piano i zbyt krzykli­wą i ostrą "górą" nie dawała pełnej satysfakcji. Najwięcej emocji wywołały tańce w ukła­dzie Hanny Chojnackiej, szcze­gólnie podobał się mazur tań­czony lekko i z dużym wdzię­kiem, którego o bisowanie bez­skutecznie prosiła publiczność. W sumie jedna przedstawienie, z którego wychodzi się bez prze­konania, że to, co obejrzeliśmy, to była wielka sztuka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji