Artykuły

Klęska w morzu wódy

"Burza" w reż. Dana Jemmetta w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Jacek Cieślak w Rzeczpospolitej.

Warszawska "Burza" Dana Jemmetta z Andrzejem Sewerynem jako szekspirowskim Prosperem mówi o złudzeniach i nadziejach alkoholika.

Prospero Seweryna tkwi na dnie basenu zniszczonego jak jego bohater. W ręku, zamiast czarodziejskiej różdżki, trzyma flaszkę osuszoną z alkoholu. Wody i morskich żywiołów w spektaklu nie ma za wiele, jest za to morze wódy i poukrywanych na zapas butelek.

To największa sztuczka, na jaką stać Prospera, który jest życiowym rozbitkiem, a nie ofiarą morskiej katastrofy. Podkreślają to brudne łachmany i stylizowana na przetłuszczone włosy peruka z plakatu, jakiej w przedstawieniu Seweryn nie używa. Kiedy mówi "mogłem dzień zgasić w południe", podnosząc do ust kolejną flaszkę,najbardziej znaczącym w spektaklu gestem, nie ma złudzeń, że magiczna siła bohatera, a nawet przedstawienie, jakie oglądamy, jest rojeniem alkoholika.

Książęce pochodzenie, naukowa przeszłość, pozbawienie władzy przez brata mogą być mitologizacją przeszłości, typową dla pijanego kloszarda. Słowami "Już moje czary się prześniły/znowu mam własne, wątłe siły", Prospero nie żegna się z ludźmi: żebrze o wybaczenie i powrót do ludzkiej wspólnoty.

Delirycznej aurze spektaklu podporządkowana jest już pierwsza scena adaptacji Dana Jemmetta, gdy Kapitan opowiada o burzy, która wyrzuciła brata Prospera i jego najbliższych na wyspę. Ariel studzi przegrzaną alkoholem chorą wyobraźnię "marynarza", wylewając mu na twarz kilka wiader zimnej wody. Na pierwszy plan wychodzą sekwencje z pijanymi Trynkulo i Stefano (dobry duet Szymona Kuśmidera i Marty Kurzak) oraz Kalibanem (coraz lepszy Piotr Cyrwus). Książęta i dworzanie wybudzają się ze snu, jak w pijackim Matriksie, za kurtynami zasłaniającymi wnętrze zaokrąglonej kolumnady zaprojektowanej przez Dicka Birda. Z jednej strony jest szatnią basenu, z drugiej zaś intrygującym nawiązaniem do sceny celkowej, na jaką pisał swoje sztuki Szekspir.

Bird skontrastował łachmany Prospera z elegancją dworzan w stylu lat 30. XX w. - beżowymi garniturami i kapeluszami. Towarzyszy jej muzyka retro i modernistyczna architektura basenu z betonową wieżą i dwoma platformami. Otoczony kolczastymi drutami, podkreśla despotyczny charakter Prospera.

Niestety, Jemmett ograniczył egzystencjalne bogactwo sztuki, a tekst Seweryna, praktycznie, do roli narratora. Aktor gra, krzycząc ("głuchego by uleczył"), a to zmniejsza jego możliwości interpretacyjne. Skupia się na mimice, gestykulacji oraz ruchu z przygarbioną sylwetką á la Jacek Woszczerowicz. Świetna jest etiuda, gdy zakładając kapelusz, wyjmuje z niego sztucznego królika: w chwilę obnaża tandetę cyrkowego klauna o wybujałych ambicjach.

Dobra jest Lidia Sadowy stylizująca Ariela na rapera. Najlepiej wypada Gonzalo Jarosława Gajewskiego. W zgodzie z kostiumem pokazuje chaplinadę. Gdy wchodząc na krawędź basenu walczy o zachowanie równowagi, wywołuje śmiech widzów, którzy zdają sobie sprawę, że nabrali się na starą, ale wciąż zabawną aktorską sztuczkę.

"Burza" to propozycja dla ludzi lubiących tradycyjny teatr. Pozostawia niedosyt, ale jest solidna, a nawet współczesna. Wychodzący z Polskiego mogą się natknąć na pijanych kloszardów okupujących pobliski sklep. Bynajmniej nie teatralnych. Prawdziwych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji