Artykuły

Stalinizm w służbie komercji

Teatr nasz przypominać zaczyna ostatnio sklepik z galanterią. Zamiast "wysokiego" repertuaru, efektownych, bogatych inscenizacji - na afiszu dominują sztuki małoobsadowe, nie wymagające wielkich nakładów. Zamiast wadzenia się ze światem czy Panem Bogiem, co było do niedawna naszą narodową specjalnością - bezpretensjonalna rozrywka. Powie ktoś: takie czasy, takie - nader skromne - możliwości finansowe; w epoce "urynkowienia" nie jest łatwo prowadzić ambitny teatr. Pewnie to prawda, tylko że, jak to zwykle u nas, w niczym nie potrafimy zachować umiaru, z jednej skrajności popadamy w drugą. Aniśmy się obejrzeli,, jak teatr-świątynia zamienił się, po niewielkich przeróbkach, w kantor.

Teatr Kameralny we Wrocławiu na przekład oferuje nam towar importowany z Anglii. Rzecz nazywa się Kurs mistrzowski i, jak to w przypadku dobrze skrojonych sztuk z "drugiego obszaru", umiejętnie łączy kilka atutów niezbędnych w komercyjnym teatrze. A więc mamy tu: (niewielką obsadę (czterech zaledwie wykonawców), nie wymagającą wielkich nakładów inscenizację (jedna, niezmienna dekoracja), atrakcyjny temat (stalinizm). Autor sztuki, David Pownall, dramaturg i reżyser, przez kilka lat objeżdżał z trupą teatralną angielską prowincję i kto jak kto, ale on na pewno dobrze wie, jak się robi teatr, by na tym nie splajtować.

Wiedza ta, podejrzewam, bardzo by się naszym dyrektorom przydała, kłopot tylko w tym, że to, co dobre dla Anglików, niekoniecznie musi sprawdzić się w polskich realiach. Mam tu na myśli przede wszystkim temat. Demaskowanie wynaturzeń stalinizmu to, jak się okazuje, rzecz atrakcyjna (nie wiem, czy to najlepsze określenie) nie tylko dla mieszkańców naszej części Europy. Jednakże rewelacje, jakie ma do zaoferowania widzowi Pownall, dla nas, którzy z Josifem Wissarionowiczem mamy o wiele bardziej skomplikowane rachunki niż wyspiarze, nie są żadnymi rewelacjami. Wydaje się zresztą, że autora momentami ponosi fantazja i podaje nam fakty przez siebie wymyślone (nigdy np. nie słyszałem, że Stalin rejestrował swoje wystąpienia na taśmie magnetofonowej).

Ci, których skusił modny temat, z pewnością poczują się rozczarowani. Ci, którzy w sztuce Pownalla szukać będą walorów czysto teatralnych, znajdą trochę powodów do satysfakcji. W tym rozpisanym na cztery glosy - Stalina (Zygmunt Bielawski), Żdanowa (Stanisław Melski), Prokofiewa (Edwin Petrykat) i Szostakowicza (Krzysztof Dracz) - dyskursie o zależnościach między sztuką i polityką kryje się, mimo banałów i oczywistości, jakie autor wkłada w usta swych bohaterów, kawałek niezłego teatru. Przede wszystkim w akcie drugim.

Butny satrapa, rozjuszony na swych nadwornych kompozytorów, iż ulegają "formalizmowi", każe im skomponować - na cztery ręce - muzykę prawdziwie "ludową", "narodową". Za inspirację posłużyć ma stary gruziński epos "Witeź w tygrysiej skórze" Rustawelego. Zadanie to - kaprys dyktatora, który postanowił do reszty upokorzyć twórców udzielając im osobiście wskazówek, jak należy komponować - staje się niespodziewanie zemstą sponiewieranych artystów. Zemstą wyrafinowaną; Szostakowicz i Prokofiew przy pomocy fortepianu realizują bowiem po prostu "twórcze" wskazanie Stalina. Efektowny pomysł - muzyka staje się tu dodatkowym bohaterem dramatu - został bardzo dobrze wykorzystany przez reżysera. Szkoda tylko, iż w tym momencie Wojciech Adamczyk nie zdecydował się zakończyć spektaklu. Z końcowych dywagacji Pownalla (na ten sam temat co na początku) można było z powodzeniem zrezygnować.

Jeden (niepełny) akt, jedna, ciekawa rola (myślę tu o Stalinie, pozostałe postacie zostały naszkicowane przez autora dość jednostronnie); rachunek zysków nie jest imponujący. A więc - czy warto było? Ponieważ spektakl ten powstał, jak się domyślam, w nadziei podreperowania teatralnej kasy, na pytania te niech odpowie nie recenzent, lecz - widz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji