Krzaklewski w zachwycie
Zbiorowym tanecznym szaleństwem wykonawców z publicznością zakończyło się w sobotę prapremierowe przedstawienie musicalu "Hair" na scenie Teatru Muzycznego w Gdyni.
W czasie przedstawienia każdy muzyczny numer wieńczyła owacja i radosne "uuuuu!!!" widowni. Piosenki o wolnej miłości w rozmaitych seksualnych konfiguracjach, taniec zakonnic na wrotkach czy narkotyczne wizje hipisowskiej komuny poderwały z miejsca nawet przewodniczącego Mariana Krzaklewskiego z małżonką. Solo na tryskających iskrami klawiszach w wykonaniu kierownika muzycznego przedstawienia, znakomitego pianisty Leszka Możdżera (w kostiumie wyznawców Hare Kriszny), wywołało ekstazę widowni.
Na kanwie opowieści o wspólnocie dzieci kwiatów reżyser Wojciech Kościelniak opowiedział historię nie tylko o lękach pokolenia wojny w Wietnamie, ale także o tych dzisiejszych. Pokazał świat końca wieku, w którym o spokoju i ładzie nie ma mowy.
"Hair", zagrane w polskim teatrze po raz pierwszy (premiera na Broadwayu odbyła się wiosną 1968 roku), obroniło się znakomicie. Przejmująca jest dziś zwłaszcza antywojenna wymowa musicalu. Anachronicznie (i niebezpiecznie) brzmieć mogą jedynie kwestie o narkotycznych "odjazdach". Kościelniak i z tym sobie poradził. W finale hipis Berger tańczy szalone pogo z Białą Damą...