Artykuły

Historia psa Pacana poruszyła dzieci i dorosłych

"Pacan - historia o miłości" w reż. Jakuba Krofty we Wrocławskim Teatrze Lalek. Pisze Małgorzata Matuszewska w Polsce Gazecie Wrocławskiej.

Dbaj o tych, których kochasz, nie poddawaj się przeciwnościom - te proste prawdy znajdziecie w spektaklu "Pacan - historia o miłości", na deskach Wrocławskiego Teatru Lalek

Pacan (Marek Tatko, prezentujący świetny "psi" ruch i oddający wiernie psią naturę) jest psem, mieszkał w domu Marcina (Grzegorz Mazoń). Kiedy jego opiekun wyjeżdża i zostawia swojego psa i fretki pod opieką sąsiadki, niezbyt mądry Pacan z tęsknoty postanawia wyjść z domu i znaleźć pana. Oczywiście, to domowy kanapowiec, więc gubi się, w dodatku zostaje zaatakowany i zraniony przez innego psa, więc w efekcie trafia do schroniska dla bezdomnych zwierząt.

To wielka przygoda jego życia, bo w schronisku, oprócz psich kumpli, poznaje Księżniczkę (znakomita Patrycja Łacina-Miarka). Co prawda charcica nie lubi bratać się z pospólstwem, ale psie życie toczy się tak, że oboje stają się parą zakochanych. Wkrótce Księżniczka rodzi dziesięcioro szczeniaków i akurat wtedy do schroniska przychodzi Marcin. Już wcześniej tu był, ale nie znalazł Pacana, choć inne psy szczekały głośno "Pacan tu jest". Tym razem rozpoznaje zgubę po czapce, którą Pacan wziął na wędrówkę, by mieć przy sobie przyjazny, domowy zapach. Pacan stanie przed trudnym wyborem: powrót do własnego domu i rozstanie z rodziną, a Marcin będzie musiał wybrać między własnym wygodnym życiem a miłością do gromady psów, którymi trzeba się zaopiekować.

Teatr Lalek prawie (poza jedyną sceną psiego snu) bez lalek? Tak, świetnie sprawdził się zamysł reżysera Jakuba Krofty, który zapowiedział rezygnację z lalek, bo aktorzy lepiej przekażą psychologiczne relacje między stworzeniami. Aktorzy - lalkarze w tzw. żywym planie są znakomici.

Wzrusza Pacan - nieporadny, uczący się życia w twardych schroniskowych realiach. Precyzyjnie dopracowane drapanie Księżniczki pokazuje jej samotność i wyobcowanie, budzi współczucie, mimo niezbyt łatwego charakteru trochę zarozumiałej suczki. W schronisku mieszka także słoń (Józef Frymet nie pozwala zapomnieć dzieciom o obecności egzotycznego stworzenia), który trafił tu z cyrku i musi odnaleźć się w bardzo niesprzyjających warunkach. Świetne są Fretki (Aneta Głuch-Klucznik i Irmina Annusewicz) - niezależne wobec ludzi, a wspierające się nawzajem.

Kolorowe kostiumy zwierząt (autorką scenografii jest Zoja Zupková ze Słowacji) podkreślają ich barwne osobowości. Psi tłumek w klatce żywiołowo reaguje na zmieniającą się akcję (brawo dla Libušy Bachraty - choreografki ze Słowacji), aktorzy podpatrzonymi u zwierząt ruchami trafnie pokazują psią samotność, solidarność, chęć niesienia pomocy najbardziej potrzebującym zwierzakom i czarowanie zwiedzających schronisko ludzi, którzy chcą wybrać przyjaciela, a każdy z psów zdaje się mówić "weź mnie, weź mnie". Za zwyczajnym życiem tęsknią wszystkie psy, także niewidzący, stary Bąbel (Krzysztof Grębski) i niespokojny Tolek (Sławomir Przepiórka).

Dorośli znajdą tutaj smaczki, zrozumiałe bardziej dla nich, niż dla małych widzów, wśród nich pytanie sąsiadki Marcina o dziewczynę, w której Marcin się zakochał: "a czy jest porządna? A do kościoła chodzi?".

Całość trwa godzinę. Pełną emocji, wielu treści, wzruszeń i zabawy. Jakub Krofta - reżyser spektaklu i nowy dyrektor artystyczny Wrocławskiego Teatru Lalek pierwszą premierą dał znak, że zaprasza małych i dużych widzów do poważnego dyskursu o najważniejszych sprawach.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji