Artykuły

Kraków. Budżetowe oszczędności w krakowskiej kulturze

Krakowską kulturę czekają trudne czasy. W projekcie przyszłorocznego budżetu zarezerwowano na nią 84,5 mln zł (czyli o 12 mniej niż przed rokiem) oraz 18 mln zł na Krakowskie Biuro Festiwalowe. A wiceprezydent Magdalena Sroka przyznaje, że ciężkie będą co najmniej trzy najbliższe lata.

- Długo walczyliśmy o utrzymanie wydatków na tegorocznym, już i tak oszczędnościowym, poziomie, ale wskaźniki zadłużenia miasta i inflacji są bezlitosne - mówi Sroka i potwierdza to, o czym od kilku tygodni wstępnie wiedzą już dyrektorzy krakowskich instytucji kulturalnych: budżety każdej z nich trzeba ściąć średnio o mniej więcej 15 proc.

- Trochę niższy poziom jest tylko w bibliotekach - zastrzega wiceprezydent. I podkreśla, że cięcia w budżecie dotknęły wszystkich obszarów aktywności miasta.

I tak wydajemy na kulturę najwięcej

I dodaje, że nie są to cięcia jednorazowe. - Wszystko wskazuje na to, że co najmniej trzy najbliższe lata będą bardzo trudne, a to oznacza, że cięcia w budżetach nie powinny mieć charakteru "na przetrwanie", lecz być powiązane z głębszymi reformami ich zakresu działalności i struktur - mówi Sroka. - Nie ma też mowy o realizacji w najbliższych latach takich wizji jak Scena pod Kopcem teatru Bagatela czy przebudowa strefy wejścia do Bunkra Sztuki. Jednak w części opisowej budżetu jest informacja, że środki przeznaczone na instytucje kultury powinny wzrosnąć o 12 mln w ciągu roku, o ile pojawią się dodatkowe, wcześniej niezaplanowane dochody.

Tak wysokie cięcia oznaczają dla instytucji konieczność redukcji zatrudnienia i planów działalności. W przypadku domów kultury może to na przykład oznaczać konieczność organizacji większej liczby zajęć, za które ich uczestnicy są skłonni zapłacić, a rezygnowanie z niedochodowych, nawet jeśli odbywają się od lat. W ubiegłym roku na przykład Dom Kultury "Podgórze" zlikwidował dwa niedochodowe oddziały, mieszczące się w wynajmowanych lokalach.

- Trzeba wyważyć pomiędzy bardzo ważną funkcją kulturotwórczą i budowaniem lokalnej tożsamości a podażą - dodaje wiceprezydent, która jest przekonana, że dyrektorzy większości instytucji są w stanie poradzić sobie z tą sytuacją. W grudniu rozpoczną się jednak spotkania z nimi, podczas których będą omawiane zasady pracy w nowych warunkach. - Dla Krakowa kultura pozostaje priorytetem - podkreśla Sroka. - A w skali kraju mamy nadal jedne z najwyższych wydatków na nią.

Mniej na granty, bez wkładów własnych

Mimo trudnej sytuacji finansowej miasto nie chce rezygnować z konkursu grantowego. Środki, które może na niego przeznaczyć, także będą skromniejsze, za to ma zostać ogłoszony jak najszybciej, żeby organizatorzy imprez już w styczniu wiedzieli, jakie wsparcie otrzymają. Niestety, może się powtórzyć sytuacja sprzed roku, gdy przekazywanie pieniędzy znacznie się opóźniało, bo miasto w pierwszej kolejności musi m.in. spłacać zobowiązania kredytowe i te płatności, których opóźnienie realizacji łamie dyscyplinę finansów publicznych. - Z takimi trudnościami organizatorzy różnych wydarzeń muszą się liczyć i od razu negocjować maksymalnie wydłużone terminy płatności - dodaje wiceprezydent.

Miejskie instytucje kultury nie będą też mogły liczyć w przyszłym roku na to, że Kraków zapewni im tzw. wkłady własne, niezbędne przy różnych konkursach grantowych, organizowanych np. przez Ministerstwo Kultury czy rozmaite fundusze europejskiej. - KBF czy Muzeum Historyczne Miasta Krakowa nigdy takich ekstra pieniędzy nie dostawały, tylko rezerwowały je we własnych budżetach. Trzeba je tak konstruować, żeby móc później wykazać jako wkład własny, na przykład pensje dla pracowników. Bywa to trudne, ale jest możliwe. Każdą taką sytuację rozpatrujemy zresztą osobno i w uzasadnionych przypadkach będziemy starali się pomagać - dodaje Sroka.

Platforma postara się na kulturę dołożyć

Co o propozycjach cięć w kulturalnej części budżetu sądzi Platforma Obywatelska, która zawarła oficjalne porozumienie o współpracy z prezydentem Jackiem Majchrowskim? - Planowane cięcia są duże. My swoje uwagi do prezydenckiego projektu budżetu będziemy dopiero zgłaszali i postaramy się trochę na kulturę dołożyć - zapewnia lider małopolskiej PO Ireneusz Raś.

Przy tej okazji powróci też zapewne po raz kolejny sprawa KBF-u. Część radnych uważa, że instytucja ta zbytnio się rozrosła i należy ją zmniejszyć, a organizację części festiwali zlecić bezpośrednio ich pomysłodawcom. - Gorąca debata budżetowa nie jest jednak dobrym momentem na szybkie rozstrzyganie o poważnych zmianach w instytucji, która zrobiła wiele dobrego dla Krakowa - dodaje Raś. - Obiecuję jednak, że wrócimy do tego tematu na początku roku i postaramy się znaleźć takie rozwiązania, aby więcej pieniędzy zamiast na biurokrację przeznaczać bezpośrednio na kulturę.

KBF to nie tylko festiwale

Sroka uważa, że zarzuty pod adresem KBF-u wynikają przede wszystkim z nieznajomości zakresu jego działań. - Podczas ostatniej komisji kultury przedstawiciele biura przez dwie godziny opowiadali o tym, co robią, i mam nadzieję, że zrobiło to wrażenie na radnych - mówi Sroka. - KBF to nie tylko festiwale, lecz także m.in. miejskie punkty informacji kulturalnej, Pawilon Wyspiańskiego, "Karnet", Centrum Obsługi Ruchu Turystycznego, Centrum Kongresowe, kilkanaście portali, m.in. NHpedia i krakow.travel, czy Krakowska Komisja Filmowa i Regionalny Fundusz Filmowy. Jego budżet w ostatnich dwóch latach został zredukowany z 35 do 18 mln zł, co już teraz oznacza, że część festiwali utracimy bezpowrotnie. Nie chcemy rezygnować z reszty działalności, nawet jeśli często nie jest zauważana, bo jest ona dla miasta niezwykle istotna. Dotacje dla filmów realizowanych w Krakowie i Małopolsce są powiązane np. z firmami postprodukcyjnymi, nowymi technologiami, generalnie ożywianiem i promowaniem branż wysokich technologii, filmu, reklamy i gier...

Wiceprezydent nie podoba się też pomysł przekazywania czy też zlecania organizacji festiwali. - Nie widzę podstaw prawnych, aby miasto miało komuś przekazywać prawa do imprez, które wykreowało i przez lata dofinansowywało. Oczywiście można udzielić licencji, ale nie wierzę, że organizator zewnętrzny utrzyma poziom, a przy tym zrobi to taniej, albo zdoła zdobyć na projekt większe dotacje zewnętrzne niż KBF, który w ubiegłym roku zgromadził 12 mln zł od sponsorów - dodaje.

Metoda na kryzys? Więcej źródeł utrzymania

Jak pracować z kryzysowym budżetem, żeby nie musieć odwoływać premier i wystaw? - pytamy Bartosza Szydłowskiego, dyrektora Łaźni Nowej. - Nasz przyszłoroczny budżet będzie o 700 tys. zł mniejszy od tegorocznego. To dużo, ale jesteśmy na to przygotowani, bo jasne było, że w końcu kryzys dotrze i do kultury - mówi. - W ostatnich latach zaczęliśmy mocno dywersyfikować środki utrzymania i w 2013 r. będziemy realizowali projekty, korzystając ze wsparcia czterech europejskich programów, zabiegamy także o kolejne granty. Zdobyliśmy też strategicznego sponsora dla jednego z naszych projektów oraz zintensyfikowaliśmy działalność społeczno-edukacyjną, która kosztuje mniej niż spektakle, a jest moim zdaniem niezbędna w trudnych czasach. Nasza sytuacja różni się jednak od wielu krakowskich instytucji kultury. Mamy na przykład mało etatów - tylko 20, a działamy projektowo, czyli zatrudniamy ludzi do realizacji konkretnych projektów, gdy zdobywamy na nie pieniądze. Zintensyfikowaliśmy też wynajmowanie sali, w której dość regularnie odbywają się teraz koncerty. Wiele instytucji nie ma takiej możliwości. Mają za to inne atuty, na przykład wysokie wpływy z biletów. My co prawda zwiększyliśmy je o ponad 100 proc., ale nadal bardzo daleko nam pod tym względem na przykład do teatru Bagatela. Cieszę się natomiast, że w naszym przyszłorocznym budżecie zapisano też 1,5 mln zł na festiwal Boska Komedia, który dzięki temu zostanie uratowany.

A wiceprezydent Sroka i kierująca KBF-em Izabela Halbin nie ukrywają, że inne krakowskie festiwale są zagrożone. W piątek ogłoszono już zresztą, że w przyszłym roku nie odbędzie się - właśnie ze względów finansowych - Selector Festival.

Nowoczesne projekty na siebie zarobią

Równocześnie jednak miasto nie zamierza rezygnować z realizacji kolejnych projektów, np. budowy Muzeum PRL-u.

- Przykłady Muzeum Fabryka Schindlera czy Rynek Podziemny pokazują, że takie nowoczesne projekty warto realizować, bo one po prostu są na siebie w stanie zarobić - tłumaczy Sroka. - Ponad 600 tys. odwiedzających wspomnianym instytucjom w ciągu roku zapewnia blisko 80 proc. ich budżetu. Dlatego chcemy iść w tym kierunku. Zmienia się społeczeństwo, jego oczekiwania i formy komunikacji, a kultura powinna na to reagować, być trendsetterem, a nie "ostatnim Mohikaninem" takich zmian. Zresztą prawdopodobnie w najbliższej dekadzie wiele instytucji będzie musiało zostać przekształconych albo zlikwidowanych, a na ich miejsce powstaną nowe. A ponieważ minister kultury podczas ostatniej wizyty w Krakowie podtrzymał swoje zobowiązania dotyczące pokrycia kosztów opracowania i realizacji projektu Muzeum PRL-u, a potem współutrzymywania go, grzechem byłoby z okazji nie skorzystać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji