Artykuły

Nowi bohaterowie historii Polski

VII Festiwal Polskich Sztuk Współczesnych R@Port w Gdyni. Podsumowuje Mirosław Baran w Gazecie Wyborczej - Trójmiasto.

Ważne miejsce w polskim współczesnym teatrze zajmują ciągle tematy dotykające historii naszego kraju - tak jak w "W imię Jakuba S." [na zdjęciu] Pawła Demirskiego i Moniki Strzępki, zwycięzcy VII Festiwalu Polskich Sztuk Współczesnych R@Port w Gdyni.

Tematyka historyczna silnie obecna jest na naszych scenach już od paru przynajmniej lat. Widać to było wyraźnie już po R@Porcie zeszłorocznym, gdzie można było obejrzeć spektakle m. in. o Wojciechu Jaruzelskim, czy produkcje przewrotnie odnoszące się do II wojny światowej, jak "III Furie" czy "Książe Niezłom". Tendencja ta jeszcze wyraźniejsza była na tegorocznej edycji gdyńskiej imprezy, zakończonej w sobotę wieczorem.

Dramatopisarz Paweł Demirski i reżyser Monika Strzępka - duet w teatrze i w życiu prywatnym - swoje wspólne spektakle pokazywali na każdym z dotychczasowych R@Portów. A przedstawienie "Niech żyje wojna!!!" z Teatru im. Szaniawskiego w Wałbrzychu przyniosło im nagrodę główną festiwalu w 2010 roku. Teraz sięgnęli po ten laur po raz drugi, tym razem za pokazywane już w Trójmieście "W imię Jakuba S.", zdecydowanie najlepszą prezentację tegorocznego R@Portu.

W ich wspólnym dziele po raz kolejny mamy do czynienia z krytyką współczesnej gospodarki neoliberalnej. I z fragmentaryczną, pełną pozornego chaosu formą, konsekwentnym odejściem od psychologii bohaterów i tworzenia iluzji scenicznej, przeplatającymi się gagami, fragmentami poważnymi i nieprzypadkowo dobranymi piosenkami. Tym razem polską współczesność artyści czytają poprzez postać Jakuba Szeli, XIX-wiecznego chłopa walczącego o zniesienie pańszczyzny.

Bo w "W imię Jakuba S." - koprodukcji warszawskiego Teatru Dramatycznego i Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie - Demirski i Strzępka dokonują ryzykownego, acz boleśnie trafnego, zestawiania sytuacji współczesnych Polaków i chłopów pańszczyźnianych. Bohaterowie ich spektaklu pracują całymi dniami - potem butelka wina i spać. A wartość ich życia zamyka się w możliwości spłacenia ogromnego kredytu (czyli: oddania pieniędzy z powrotem systemowi). I nie ma w nich krzty potrzeby sprzeciwu, nawet nie myślą o rewolucji. Potrzebę buntu symbolizuje tu właśnie Szela, który swoją walkę podjął. I to pomimo faktu, że wtedy pańszczyzna wydawał się jedyną możliwą sytuacją ekonomiczną - tak jak dziś jedyną drogą wydaje się gospodarka neoliberalna. Jednak Szela nie jest dziś chętnie przywoływanym bohaterem, bo prócz buntu uosabia wiejskość, chamstwo, alkoholizm... A przecież wszyscy jesteśmy dziś tacy europejscy i światowi, polska zaściankowość jest już nie do przyjęcia. I wraz z nią znika potrzeba buntu.

Tak jak Demirski i Strzępka przypominają o Szeli, tak dramatopisarka Sylwia Chutnik i reżyser Marcin Liber w przedstawieniu "Aleksandra. Rzecz o Piłsudskim" (kolejnej koprodukcji, tym razem Teatru im. Szaniawskiego w Wałbrzychu i Teatru Łaźnia Nowa) przybliżają postać Aleksandry Pisłsudskiej z domu Szczerbińskiej, działaczki PPS-u i Polskiej Organizacji Wojskowej, drugiej żony marszałka. Tytułowa bohaterka, grana przez trzy aktorski, sportretowana jest tu - z wyraźnym zacięciem feministycznym - jako samodzielna, aktywna i pewna siebie kobieta, walcząca o wolność kraju i miłość Józefa, zmuszona jednocześnie do znoszenia szyderstw otaczających marszałka mężczyzn. Liber opowiada całą historię w typowej dla siebie, umownej, fragmentarycznej i "teledyskowo" efektownej formie. O ile atutami spektaklu są świetna oprawa plastyczna i muzyczna (wykonywana na żywo) oraz sprawna reżyseria, o tyle wiele do życzenia pozostawia tutaj nijaki tekst Chutnik.

W tym roku po raz pierwszy na R@Porcie zobaczyliśmy spektakl zrealizowany na podstawie sztuki rywalizującej o towarzyszącą festiwalowi Gdyńską Nagrodę Dramaturgiczną. Co więcej, to właśnie Małgorzata Sikorska-Miszczuk za tekst "Popiełuszko" (przeniesiony na scenę przez Pawła Łysaka w Teatrze Polskim w Bydgoszczy) została laureatką GND. A bydgoskie przedstawienie było jedna z najciekawszych festiwalowych prezentacji. Duża w tym zasługa dramatopisarki, bo udało jej się napisać sztukę daleką od hagiografii, ale nie obrażającą nikogo, nieoczywistą i przejmującą.

W spektaklu przeplatają się dwie płaszczyzny czasowe. Bohater zwany Antypolakiem, żyjący współcześnie ateista, wyrusza w bagażniku SB-ckiego fiata w ostatnią drogę razem z księdzem Jerzym Popiełuszko. A wraz z nimi widzowie. Nie mamy tu jednak do czynienia z rekonstrukcją morderstwa - choć i takie elementy w przedstawieniu się pojawiają. To błyskotliwa, chwilami autotematyczna opowieść o historii, pamięci zbiorowej, miejscu kościoła w PRL-u i dzisiaj oraz znaczeniu działalności księdza Jerzego oraz jego morderstwa dla kraju.

Podczas, gdy wspomniane przedstawienia mierzyły się na swój sposób z naszą historią, tak prezentowana w Gdyni "Nieskończona historia" Artura Pałygi w reżyserii Piotra Cieplaka z Teatru Powszechnego w Warszawie jest próbą stworzenia opowieści uniwersalnej i ponadczasowej. Autorzy portretują mieszkańców warszawskiej kamienicy, z niezwykłym ciepłem i humorem przedstawiają ich wady i słabości, które to właśnie stanowią o wyjątkowości tych zwykłych, "szarych" ludzi. "Nieskończona historia", w duchu przypominająca choćby kino czeskie, jest udaną próbą stworzenia ambitnego teatru czysto rozrywkowego. Pałyga z ogromnym wyczuciem i uczuciem opisuje swoje postacie, jednak zdecydowanie słabiej - bo dość stereotypowo i banalnie - udaje mu się stawiane "odwiecznych" pytań o sens ludzkiego życia i śmierć, co znajduje swoją kulminację w finałowym zestawieniu pogrzebu i narodzin.

Fantastyczna pozostaje za to w "Nieskończonej historii" reżyseria Piotra Cieplaka, wspieranego przez autora ruchu scenicznego Leszka Bzdyla, lidera gdańskiego Teatru Dada von Bzdülöw. Kwestie i ruch postaci sprzężone zostają tu ściśle z muzyką, efektowne sceny zbiorowe zestawiane są z etiudami aktorskimi, prawdziwymi perełkami scenicznymi, zbudowanymi z najprostszych środków, niewymuszonymi i wzruszającymi. To spektakl zdecydowanie udany, konsekwentny i dopracowany, jednak opinie niektórych krytyków, namaszczających "Nieskończoną historię" na najlepsze polskie przedstawienie sezonu, wydają się przesadzone.

Jedyną repertuarową pomyłką festiwalu - za to porażająco nieudaną - było przedstawienie "Tauryda. Apartado 679" według sztuki i w reżyserii Antoniony Grzegorzewskiej z Teatru współczesnego w Szczecinie. Szwankuje tu prawie wszystko, począwszy od grafomańskiego tekstu, luźno inspirowanego mitem o Ifigenii, przez pełną hiszpańskich motywów inscenizację, po nieciekawą, pełną irytujących powtórzeń reżyserię.

Na tle r@portowych spektakli z Warszawy, Bydgoszczy czy Wałbrzycha, naprawdę dobrze wypadają dwie propozycje z Trójmiasta: "Ciała obce" Julii Holewińskiej w reżyserii Kuby Kowalskiego z Teatru Wybrzeże i "Miki mister DJ" Mateusza Pakuły w reżyserii Agnieszki Olsten. Pierwszy z tych spektakli to jedna z najlepszych realizacji Wybrzeża ostatnich lat; sprawnie scenicznie opowiedziana historia byłego działacza podziemnej "Solidarności" (znów odniesienie do historii), który już w wolnej Polsce dokonuje zmiany płci. "Miki mister DJ" to drapieżny, ironiczny i przerysowany obraz współczesnego świata. Jest to ciąg wystylizowanych formalnie, dość luźno powiązanych scen, w których autor przedstawia rozpad więzi międzyludzkich - rodzinnych, miłosnych i przyjacielskich.

R@Port, dzięki interesującej formule, ciągle ma potencjał, by stać się w przyszłości jedną z najważniejszych imprez teatralnych w kraju. Świadczy o tym tegoroczna, dość udana - jak na warunki trójmiejskie - edycja. Jednak do tego trzeba czegoś więcej, niż pokazania siedmiu spektakli konkursowych, z których większość już odwiedziła ważniejsze polskie festiwale. A obudowanie tych przedstawień sesją naukową, prezentacjami Teatru TV i spotkaniami z autorami to ciągle trochę mało. A tak chyba największym wydarzeniem R@Portu 2012 pozostanie zaproszenie do gdyńskiego jury wybitnego pisarza i dramaturga Janusza Głowackiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji