Próżna i zła czy oczerniona
Antoni Czechow, przeciętny lekarz i geniusz teatru w jednej osobie, nie wyrażał się dobrze o kobietach. "Kobieta jest fałszywa, gadatliwa, próżna, obłudna, kłamliwa, interesowna, tumanowata, lekkomyślna, zła... Jedno jest tylko w niej sympatyczne, a mianowicie, że wydaje na świat tak miłe, wdzięczne i przedziwnie mądre istoty jak mężczyźni", pisał. Jego Arkadina w "Mewie" to prawdziwy potwór. Czy Czechow był męskim szowinistą, czy prowokatorem? Co naprawdę myślał o kobietach, zapytaliśmy aktorki grające w "Mewie" wystawionej przez Grzegorza Wiśniewskiego w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku i Zbigniewa Brzozę w Teatrze Studio w Warszawie.
JOANNA BOGACKA Arkadina w Teatrze Wybrzeże
Moja bohaterka była niegdyś sławną artystką, dziś jest prowincjonalną gwiazdą. Zgorzkniałą, cyniczną i zazdrosną. Czechow często stawiał kobiety w niekorzystnym świetle. Musiał być przez nie skaleczony w życiu. To dlatego na nie przerzucał winę za zło tego świata i bronił mężczyzn. Ale mu się nie udało, bo to oni w jego dramatach są nieudacznikami. Ich problemem jest samotność. Musiała ona też stale towarzyszyć Czechowowi.
MONIKA CHOMICKA Nina w Teatrze Wybrzeże
Gram młodą dziewczynę, która marzy o karierze aktorki i wielkiej miłości. To bardzo prawdziwy portret. Czechow był świetnym obserwatorem i psychologiem. Znał kobiety lepiej od nich samych. Bohaterki jego dramatów są tak pełnokrwiste i soczyste, że pisarz padł ofiarą własnej wyobraźni. Podobno zakochał się w postaci, którą stworzył, generałowej Annie z "Płatanowa". Odkrył prostą prawdę: człowiek jest stworzony do kochania.
KRYSTYNA JANDA Arkadina w Teatrze Studio
Arkadina jest potworem, ale to bardziej portret aktorki niż kobiety. Czechow pisał sztuki dla aktorów (m.in. dla swojej żony), obserwował ich życie problemy i wykorzystywał w swoich dramatach, podnosząc do rangi uniwersalnej. Sztuka to nie jest spowiedź, ale kompozycja i kreacja. I nie wynika ona bezpośrednio z życia. Z postaci, które wymyślił Czechow, nie można wyciągać wniosków na temat jego samego.
AGNIESZKA GROCHOWSKA Nina w Teatrze Studio
Czechow stworzył tak wiarygodne wizerunki kobiet, że chyba dobrze znał ich potrzeby i marzenia. Był mężczyzną, a nie chłopcem, jak wielu mężczyzn dzisiaj. Kochał kobiety, a jego fascynacja nie kończyła się na zachwycie fizycznością. Było w nim pragnienie zajrzenia do ich duszy. Zrozumiał, że kobieta zawsze kocha to, czego nie ma. Intuicyjnie bardziej rozumiał nas w swoich dramatach niż w życiu.