Chorzów. Dziś "Na dnie" Koršunovasa na Ars Cameralis
O tym dramacie Boy-Żeleński pisał, że to swoista "symfonia nędzy ludzkiej". Kiedy Maksym Gorki pokazał światu swój tekst o życiu ubogich Rosjan mieszkających w przytułku, nikt nie wróżył opowieści powodzenia. Dramat "Na dnie" krytykowano za pesymizm i marazm rosyjskiego społeczeństwa.
Ale w dramacie potencjał zobaczył np. Konstantin Stanisławski, który prezentował go w Teatrze Artystycznym. Stanisławski, przygotowując się do premiery, pisał: "Zapragnęliśmy zajrzeć w samą głębię życia byłych ludzi. W tym celu zorganizowano wyprawę, do której należało wielu aktorów grających w sztuce, W. Niemirowicz-Danczenko, malarz Simonow, ja i inni". Dramat "Na dnie" to obraz upadłego społeczeństwa, kryzysu zasad moralnych, głodu i wszelakich trudności, jakie mogą spotkać człowieka.
Z jednej strony to ponury, dość realistyczny obraz ludzi zepchniętych na margines społeczeństwa, z drugiej literacki manifest człowieczeństwa z bohaterami, którzy w największym upadku skrywają w sobie szlachetność, bunt i nadzieję. Gorki pozbawia swych bohaterów wszystkiego, co świat może im zaoferować, obnaża ich świadomość, ich pragnienia i dążenia.
W dokładnie takiej sytuacji swój zespół postawił Oskaras Korsunovas, rozgrywając kameralne przedstawienie wobec widzów. Co więcej, przyznał, że ta inscenizacja jest swoistym laboratorium teatralnym, w którym przeprowadza się eksperymenty na aktorach. "Na dnie" to pierwsze przedstawienie reżysera, w którym mniej istotny okazuje się rezultat, a bardziej badanie granic kreacji aktorskiej.
Aktorzy Korsunovasa są tym razem bez makijażu, bez ufryzowanych głów, bez scenicznych efektów. Akcja spektaklu została ograniczona do minimum - bohaterowie Gorkiego siedzą za stołem wypełnionym butelkami i zakąskami. Będą długo wpatrywać się w zgromadzonych widzów, będą czekać, aż atmosfera zrobi się wyjątkowo nieprzyjemna, by rozpocząć pijacką ucztę. Bezpośrednio do widzów będą mówić o Bogu, prawdzie, miłości, rzeczywistym życiu, biedzie i wierze w nadejście lepszego jutra.
Podobno sam Gorki nie był zadowolony z wymowy tej sztuki, nazwał ją nawet sztuką szkodliwą. Widać rzeczywistość okazała się przez lata na tyle mroczna, że reżyserzy chętnie sięgali po jego tekst. Wśród filmowych adaptacji warto wspomnieć o obrazie Kurosawy, który w filmie z 1957 roku opowieść Gorkiego przeniósł do Tokio z połowy XIX wieku, do domu noclegowego w dzielnicy nędzy.
Na polskiej scenie teatralnej po dramat sięgali m.in. Leon Schiller w roku 1949, Lidia Zamkow, Maciej Prus, Gustaw Holoubek czy Krystian Lupa (tytuł "Azyl"). Litewska inscenizacja gościnnie na festiwalu Ars Cameralis w piątek 23 listopada (scena Teatru Rozrywki) o godz. 19.