Artykuły

Baśń o rozsądku na Bliskim Wschodzie

"Natan Mędrzec" w reż. Natalii Korczakowskiej w Teatrze Narodowym w Warszawie. Pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

"Natan mędrzec" Natalii Korczakowskiej to kolejny po Norwidowskim "Aktorze" Michała Zadary zapomniany przez polski teatr dramat, który scena Teatru Narodowego na Wierzbowej przywraca publiczności w reżyserii twórców młodego pokolenia.

Klasyczna sztuka Gottholda Ephraima Lessinga z końca XVIII w. to rzecz o tolerancji i przełamywaniu religijnych uprzedzeń. Palestyna doby wojen krzyżowych. Krzyżowiec templariusz, pojmany i niespodziewanie uratowany przez sułtana Saladyna, sam ratuje z pożaru Rechę, córkę bogatego, otoczonego szacunkiem Żyda Natana. I zakochuje się w niej. Gotowy zrzucić dla niej habit, powoli odkrywa powikłaną historię rodzinną, z powodu której będzie musiał przemyśleć na nowo swoją tożsamość.

Największy atut przedstawienia stanowią aktorzy, a zwłaszcza umiejętnie wyzyskany przez Korczakowską kontrast między protagonistami. Jerzy Radziwiłowicz w tytułowej roli jest precyzyjny i powściągliwy, jak niewielu poza nim potrafi. Krzysztof Zarzecki, nowy nabytek Narodowego - odwrotnie, jako templariusz daje pokaz aktorstwa anarchicznego, rozchełstanego. Jest jeszcze nieoczywista Dominika Kluźniak w roli Rechy i rozpięty między skrajnościami Mariusz Bonaszewski jako sułtan filozof, który dla prawdy gotów jest nawet porzucić islam. Wreszcie Oskar Hamerski w roli kabotyńskiego dostojnika kościelnego.

Satyra na religijną obłudę zawsze działa. A w tej sztuce o wierze spotykają się właściwie trzy niewiary. Saladyn nie wierzy, bo wciąż jeszcze szuka czegoś godnego uwierzenia i przyjęcia jako swoje. Natan nie wierzy, bo już coś znalazł - dystans oświeconego sceptyka. W końcu patriarcha nie wierzy, bo religia jest dla niego instrumentem władzy.

Scenografia Anny Met przenosi akcję do współczesnego czterogwiazdkowego hotelu. Tekst jednak wcale nie brzmi tak aktualnie, jak można by sądzić, mając przed oczami obecną sytuację na Bliskim Wschodzie. Myśl, że wystarczy, by kilku mądrych ludzi usiadło, porozmawiało i doszło do porozumienia, przezwyciężając swoje uprzedzenia, szeleści papierowym dydaktyzmem. Zwłaszcza że konflikt religijny z reguły maskuje zupełnie inne - polityczne czy ekonomiczne, a rzadko bywa po prostu starciem dwóch czystych żarliwości. Oświeceniowa opowieść o tym, jak to mimo różnic wszyscy jesteśmy braćmi, jak to intelekt z rozsądkiem do spółki pokonać mogą fanatyzm i nienawiść - wybrzmiewa naiwnie, niestety. To nie są czasy dla Wolterów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji