Artykuły

Czy łatwo być sobą, gdy los gra swoją farsę?

"Być jak Frank Sinatra" w reż. Witolda Mazurkiewicza w Teatrze Rampa Warszawie. Pisze Katarzyna Cymbalista w serwisie Teatr dla Was.

Za czym tęsknisz? Czego pragniesz? Czy jesteś szczęśliwy? - kiedy ostatnio zadałeś sobie te pytania? Zatrzymaj się na chwilę w teatrze Rampa. Nigdy nie jest za późno, aby zacząć przeżywać swoje życie!

Wielowymiarowy spektakl pt. "Być jak Frank Sinatra" w reżyserii Witolda Mazurkiewicza zachwyca i zmusza do refleksji. Wyjątkowa aranżacja muzyczna, świetnie przetłumaczone teksty, osobliwe interpretacje utworów i dramat głównego bohatera przeplatają się tu z zabawnymi wątkami postaci granych przez rozbawiającego widownię Michała Zgieta.

Już od pierwszej chwili, gdy w kameralnej sali teatru Rampa rozbrzmiewają dźwięki wspaniałego, wzruszającego utworu "Send in the Clowns", widz zostaje wprowadzony w dramat głównego bohatera Wiesława Zielińskiego, granego przez Jarosława Tomicę. Nie wszystkim utwór od razu skojarzy się z Frankiem Sinatrą. Pierwotnie był on bowiem wykonywany w musicalu "A Little Night Music", dzięki któremu zdobył zasłużoną sławę.

Jest to jednak reżyserska zapowiedź tego, co nastąpi i daje się ująć w pytaniu: czy łatwo być sobą, gdy los gra swoją farsę? Niełatwo, lecz mimo wszystko warto. Przekonać ma nas o tym chory na schizofrenię Wiesław Zieliński, obsesyjnie upodabniający się do Franka Sinatry, uosobienia wszystkich jego niespełnionych pragnień. Marzy mu się być takim, jak piosenkarz - mężczyzną odważnym, czarującym, uwodzicielskim, nieprzyzwoicie bogatym, otoczonym pięknymi kobietami, nie zaś sobą - człowiekiem przytłoczonym nijaką, smutną rzeczywistością, okraszoną konfliktem z sobą, prawem i żoną. I nowym przyjacielem żony.

W czasie spektaklu widzowie usłyszą trzynaście utworów z repertuaru Sinatry, wykonywanych przez Brygidę Turowską, Jarosława Tomicę oraz Michała Zgieta. O ile interpretacje wokalne Brygidy Turowskiej świadczą o jej najwyższym poziomie warsztatu wokalno-aktorskiego, o tyle Jarosław Tomica śpiewa przyzwoicie, lecz tak, jakby tylko chciał upodobnić się do swojego mistrza. Nadrabia jednak świetną grą, zwłaszcza ciała oraz szelmowskim uśmiechem i błyskiem w oku, którymi już jako Frank hipnotyzuje widownię.

Niebywale ważną częścią spektaklu jest muzyka wykonywana na żywo przez zespół pod kierownictwem Mariusza Bogdanowicza z Włodzimierzem Nahornym przy fortepianie. Reżyserowi zależało na zaangażowaniu do spektaklu właśnie Nahornego, który wcielił się jednocześnie w postać Św. Piotra oraz Wojciecha Młynarskiego, autora uznanych przez krytyków przekładów tekstów piosenek. Entuzjastom jazzu współpraca obu mężczyzn jest zapewne dobrze znana i tylko utwierdza w przekonaniu, że muzyczny aspekt spektaklu zapowiada się obiecująco. Tak też jest. Zespół wykonuje własne aranżacje utworów Sinatry. Przeważają interpretacje w nurcie swingu i jazzu. Ekspresja muzyków udziela się widzom, którzy zachwycając się dźwiękami, nie zwracają uwagi na aktorów zmieniających w tle scenografię i kostiumy. Muzycy klaszczą i bawią się muzyką podczas spontanicznych improwizacji z aktorami, którzy z kolei doskonale odnajdują się między dźwiękami. Mariusz Bogdanowicz doskonale prowadzi zespół, co przekłada się na jego interakcję z widownią, która w dowód uznania nie daje muzykom zejść ze sceny po wielu bisach.

Warto wybrać się do teatru Rampa i zadać sobie kilka egzystencjalnych pytań. Historia Wiesława Zielińskiego pobudza do refleksji nad życiem i ogromnym znaczeniem marzeń, jest także świetną okazją do wysłuchania polskich przekładów najpopularniejszych piosenek Sinatry w niecodziennej aranżacji i wykonaniu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji