Artykuły

Teatr fascynuje, kiedy jest niepokorny

- Nie odrzucam współczesnego teatru, On mnie fascynuje nowym językiem, niepokornością, przekraczaniem tabu. A ponadto jako historyk teatru mam świadomość, że pożegnania wielkości teatralnych zdarzają się co dekadę - mówi ANNA KULIGOWSKA-KORZENIOWSKA, teatrolog i historyk teatru.

- Wiem, że teatr, którzy początkowo wydaje się dziwaczny, nagle się patynuje, akademizuje. Zatem jestem ostrożna w odrzucaniu nowego teatru. Nigdy nie wiemy, co pozostanie z tego, co proponują nowe pokolenia. I na tym polega charakter tej przemijającej sztuki - dodaje. Urodzona we włókienniczej Łodzi, jest pierwszą humanistką w rodzinie. Pradziadek był kowalem w Pabianicach. Miał wielki warsztat. Dzwon w największym kościele w Pabianicach został odlany przez jej pradziadka. Z kolei dziadek, Stanisław Kuligowski był majstrem fabrycznym w Pabianicach i w Łodzi. Uzdolniony muzycznie, w latach międzywojennych był dyrygentem orkiestry majstrów fabrycznych w Łodzi. Ilekroć przechodziła z nim ulicą Żeromskiego, pokazywał kino "Przedwiośnie", przypominając, że orkiestra majstrów wsparła finansowo jego budowę.

- Wychował mnie w przekonaniu, że naszym obowiązkiem jest kultywowanie polskości. Nasz dom miał rodowód szlachecki. Przodkowie walczyli w Powstaniu Listopadowym i Powstaniu Styczniowym.

Mama Anny Kuligowskiej zajmowała się rodziną i domem, tata był inżynierem włókiennikiem, absolwentem Wyższej Szkoły Politechnicznej w Warszawie. Pierwsze siedem powojennych lat rodzina spędziła na Ziemiach Odzyskanych: w Nowej Rudzie.

- Ściągnął tam tatę jego stryj Kazimierz Kuligowski, brat Stanisława, wspomnianego majstra fabrycznego - mówi Anna Kuligowska. - Stryj był pierwszym prezydentem Wrocławia. Tata przyjechał do Nowej Rudy w bydlęcym wagonie. Poszedł na rynek. Burmistrz, który stał przed ratuszem w tłumie obdartych ludzi z tobołami, zobaczył młodzieńca w garniturze, okularach, kapeluszu i walizeczką i zapytał, kim jest. Gdy dowiedział się, że ma przed sobą wykształconego inżyniera, od razu przydzielił mu najpiękniejszą willę. Tatuś uruchamiał tamtejsze Zakłady Przemysłu Jedwabniczego. W 1952 roku otrzymał propozycję objęcia wydziału ruchu w Centralnym Zarządzie Przemysłu Włókienniczego w Łodzi.

- Pamiętam, że często z tatusiem, trzymającym mnie za rękę, przechodziłam przez łódzkie tkalnie, które w latach 50. wyglądały jak w filmie "Ziemia obiecana", bo kiedy Wajda kręcił ten film, w łódzkich fabrykach był park maszynowy sprzed 100 lat.

Chodziła do VIII LO w Łodzi. Była aktywną harcerką. Długo się wahała co do wyboru studiów. Była uzdolniona humanistycznie i w przedmiotach ścisłych. Ale ostatecznie pod wpływem młodej polonistki, Eleonory Udalskiej, późniejszego profesora teatrologa, zdecydowała się na polonistykę na Uniwersytecie Łódzkim.

- Niewątpliwie największy wpływ na mnie wywarła profesor Stefania Skwarczyńska, wspaniały teoretyk literatury i współtwórca teatrologii - nowej dyscypliny uniwersyteckiej. Była arystokratyczną pięknością, choć stykałam się z nią, gdy zbliżała się do sześćdziesiątki. Była schorowana, ale niezwykle dzielna. Wiedzieliśmy, że spędziła wojnę w Kazachstanie. Ola Watowa w swoim pamiętniku pisała o jej niezwykłej sile przetrwania i harcie ducha. Należała do grupy przedwojennych profesorów, bardzo przywiązanych do polskości. Tak jak profesor Karol Dejna, Aniela Kowalska, czy profesor Stefan Kawyn, których też miałam możliwość poznać.

Wcale nie było takie oczywiste, jaką specjalizację wybierze. Dzięki prof. Dejnie, wybitnym dialektologu, któremu nauka zawdzięcza Atlas Gwar Polskich, zainteresowała się językoznawstwem. Chciała badać dialekty. Wciągnęła ją jedna z terenowych prac badawczych. U swojej cioci, mieszkającej niedaleko Pułtuska, badała nazwy zwierząt domowych. Była w każdym gospodarstwie i do dzisiaj pamięta, jak się określa maść konia na wsi.

Wybrała jednak magisterium prof. Skwarczyńskiej, bo bliski jej był jej teatr. Obroniona w 1964 roku praca magisterska dotyczyła mitu Antygony w dramacie XX wieku. Niestety, nie było etatu w Katedrze Teorii Literatury i nie mogła kontynuować swoich zainteresowań.

- Skorzystałam z propozycji pracy w Łódzkiej Komendzie Chorągwi ZHP. Byłam najpierw kierownikiem drużyn starszych, a później wicekomendantem Chorągwi. Cały czas utrzymywałam kontakt z profesor Skwarczyńska, przychodząc na seminaria doktoranckie.

Harcerstwo było jej wielką pasją: - Byłam bodaj najmłodszym harcmistrzem. Naprawdę, zrobiłam szybką karierę w harcerstwie, co pozwoliło mi poznać wielkie osobowości, które do dzisiaj wspominam z czułością. Jedną z najważniejszych był, już wtedy odsunięty od czynnej działalności z powodów politycznych, druh Aleksander Kamiński, twórca przedwojennego systemu zuchowego, naczelnik ZHP. Podziwiałam go z daleka, jako zastępowa, czy może drużynowa. Pamiętam, jak ten wspaniały pan, w mundurze harcerskim, w pałatce (harcerskiej pelerynie-przyp. red.) na obozie przyjmował przyrzeczenie harcerskie przy ognisku. Tak naprawdę bliżej poznałam go jako profesora, kierownika Katedry Pedagogiki Społecznej, kiedy na studiach doktoranckich chodziłam na jego wykłady.

Ciepło wspomina też czasy, kiedy jako drużynowa XXVIII Łódzkiej Drużyny Harcerskiej im. B. Chrobrego pojechała "pociągiem przyjaźni" do Leningradu i Moskwy. Odwiedziła wtedy stryjeczną siostrę dziadka, która brała udział w Rewolucji Październikowej. Helena mieszkała w Domu Weteranów - uczestników rewolucji. Nie mówiła po polsku. Była bardzo wzruszona.

W 1969 roku Anna Kuligowska prowadziła 300-osobowy obóz harcerski w Lubiatowie nad morzem. Dostała telegram od rodziców, żeby przyjechała do Łodzi. Okazało się, że powiodły się starania profesor Skwarczyńskiej w sprawie utworzenia stacjonarnych studiów doktoranckich na UŁ. Musiała teraz przystąpić do egzaminu na te studia. Przyjęto ją.

Dość szybko zerwała więzy z harcerstwem .Studia doktoranckie pochłonęły ją całkowicie. - Byliśmy uprzywilejowani, bo dostawaliśmy naprawdę wysokie stypendium, wyższe niż dostawali asystenci - wspomina.

Jeszcze przed obroną doktoratu, w 1972 roku, prof. Skwarczyńska zaproponowała jej stanowisko starszego asystenta. Początkowo chciała się zająć teatrem współczesnym, bo wtedy bardzo dużo ciekawego działo się na scenach teatralnych. Ale wszystkie plany poszły na bok. Przyjechał bowiem na uczelnię prof. Tadeusz Sivert z Instytutu Sztuki PAN, który przystępował do wydania wielotomowych dziejów teatru polskiego i szukał autora opracowania dziejów teatru łódzkiego w XIX wieku. Profesor Skwarczyńska wskazała na nią. Nie miała wyboru.

- Nie żałuję. Dzięki profesor Skwarczyńskiej rozwinęłam zainteresowania teatrologiczne, ale także zostałam historykiem teatru łódzkiego, a potem niemieckiego i żydowskiego.

Doktorat na temat łódzkiego teatru w latach 1844-1863 obroniła w 1972 roku. Promotorem był prof. Stanisław Kaszyński, a prof. Skwarczyńska była recenzentem. Potem praca ta ukazała się w książce pt. "Trudne początki. Teatr łódzki w latach 1844-63". Tytuł doktora habilitowanego przyniosły jej dalsze badania nad łódzkim teatrem. W ten sposób powstała książka "Scena obiecana - Teatr Polski w Łodzi 1844-1918", z której jest bardzo dumna. Ukazała się po kilku latach po obronie - w Wydawnictwie Łódzkim, bodaj jako ostatnia pozycja tego wydawnictwa.

Rozmawiamy w Teatrze Nowym, w dniu 63. rocznicy powstania teatru i 200-setnej rocznicy urodzin Zygmunta Krasińskiego. Na deskach tego teatru Bohdan Korzeniewski, nie żyjący już mąż Anny Kuligowskiej, wyreżyserował w 1959 roku "Nie-Boską komedię".

- O jego wystawieniu tej sztuki słyszałam na wykładach profesor Skwarczyńskiej - podkreśla.

Bohdan Korzeniewski, wykładowca przedwojennego Instytutu Sztuki Teatralnej, recenzent "Wiadomości Literackich" i "Skamandra", wybitny historyk teatru i inscenizator, to postać wyjątkowa w kulturze polskiej. Poznała go osobiście, kiedy jeszcze jako doktorantka pojechała na Kaliskie Spotkania Teatralne, by świętować imieniny prof. Stefana Kaszyńskiego. Prof. Korzeniewski był przewodniczącym jury.

- Powiem tylko, że z jego strony była to miłość od pierwszego wejrzenia.

Związali się ze sobą w 1983 roku, po śmierci pierwszej żony prof. Korzeniewskiego. Była młodsza od męża o 37 lat. Ten związek był w owym czasie sensacją towarzyską, ale prof. Anna Kuligowska nie chce mówić o życiu prywatnym. Woli o wspólnej pasji: jej i męża, czyli o teatrze, książkach i Mazurach.

- Oczywiście, bardzo często chodziliśmy do teatru. Bohdan Korzeniewski bardzo emocjonalnie reagował na przedstawienia teatralne. Czasami, jak coś mu się bardzo nie podobało, zżymał się ze złości, krzyczał, chciał nawet wychodzić, gdyż był człowiekiem żywym i porywczym. Dzięki niemu niesłychanie wyostrzyło się moje wyczucie tego, co w przedstawieniu teatralnym jest dobre, a co złe.

Jak wspomina, równie bezkompromisowy był w ocenie publicystyki teatralnej. Jako współredaktor "Pamiętnika Teatralnego" bezwzględnie odrzucał to, co uważał za grafomanię naukową, wychodząc z założenia, że nie należy zaśmiecać humanistyki. Stawiał niezmiernie wysokie wymagania pisarskie. Dyktował jej swoje teksty, min. swoje opowiadania oświęcimskie ("Pagórek" i "Powrót"), które bardzo wysoko cenił Czesław Miłosz, z którym podczas okupacji Korzeniewski pracował jako magazynier w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego.

Dziś prof. Kuligowska wykłada w Akademii Teatralnej im. A. Zelwerowicza w Warszawie. Pracuje także w Katedrze Dramatu i Teatru UŁ i w łódzkiej Filmówce.

- Stało się w moim życiu coś arcyzbawnego, bo wcześniej dojeżdżałam do pracy w Warszawie z Łodzi, a dzisiaj dojeżdżam regularnie z Warszawy do Łodzi. Ale czuję się łodzianką. I uważam się za łódzką patriotkę.

Co roku odpoczywa zimą w egotycznym miejscu. Były to już m.in. Kenia, Bali, Sri Lanka, Tajlandia, Margarita. W ubiegłym roku znalazła się na Zanzibarze. Wybiera luksusowe hotele, typowe, jak mówi, zamknięte twierdze, oddzielone od tubylców. Oczywiście, wychodzi za hotelową bramę, za którą zwykle jest świat wielkiego ubóstwa.

Co zabiera na zimowy urlop pod palmami? Oczywiście, zaległe lektury. Na Zanzibarze z przyjemnością czytała książkę Małgorzaty Szejnert "Dom żółwia. Zanzibar". Była niepocieszona, kiedy ta znakomita książka, nominowana w tym roku do literackiej nagrody Nike, nie otrzymała statuetki.

***

PROF. DR HAB. ANNA KULIGOWSKA-KORZEŃIEWSKA

Specjalizuje się w historii teatru i dramatu polskiego XVI i XIX wieku, teatrze łódzkim, żydowskim w Polsce. Wykłada w Katedrze Dramatu i Teatru UŁ oraz Akademii Teatralnej w Warszawie. Prowadzi też zajęcia z literatury i dramatu w łódzkiej Filmówce. W latach 1992-2012 była prezesem Polskiego Towarzystwa Historyków Teatru. Jest członkiem Rady Instytutu Teatralnego im. Zbigniewa Raszewskiego, a także członkiem rady programowej łódzkiego Teatru Nowego im. Kazimierza Dejmka. Ponadto jest członkiem redakcji "Pamiętnika Teatralnego" i "Tygla Kultury". Zajmuje się także biografistyką. Jest m.in. autorką książek "Wojciech Bogusławski i jego późne prawnuki, "Modrzejewska/Modjeska." Napisała również m.in. książki "Teatralny świat Andrzeja Wajdy", "Teatr Kazimierza Dejmka" i "Teatralna Jerozolima".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji