Artykuły

Teatr ma plan

- W momencie, kiedy otrzymam umowę o pracę, wystąpię do marszałka województwa o powołanie na stanowisko dyrektora artystycznego osoby, którą już wybrałam. Zdradzę, że będzie to mężczyzna, a teatr, z którym był związany, gościł już na naszej scenie podczas Kontaktu - mówi JADWIGA OLERADZKA, dyrektorka Teatru im. Horzycy w Toruniu.

Rozmowa z JADWIGĄ OLERADZKA, dyrektor Teatru Horzycy, między innymi o przyszłości toruńskiej teatralnej sceny.

Iwona Kempa w poniedziałek zakończyła pracę w Teatrze Horzycy. Kiedy poznamy jej następcę na fotelu dyrektora artystycznego?

- Nie później niż za miesiąc. Dopiero 12 listopada podpisałam umowę w sprawie warunków organizacyjno-finansowych działalności Teatru Horzycy na okres trzech sezonów, czyli od 1 września tego roku do 31 sierpnia 2015 roku. W umowie zagwarantowano nam dotację po 7,1 mln zł przez trzy sezony. Ten zapis obwarowano jednak wykonaniem planu, który będzie dla nas bardzo trudny.

Co to znaczy?

- Zgodnie z nim, w sezonie musi odbyć się 6 premier i 220 przedstawień. I to poza spektaklami festiwalowymi. Oprócz tego musi nas odwiedzić co najmniej 40 tys. widzów, a średnia frekwencja w ciągu sezonu ma wynieść 80 proc. na dużej scenie i 90 proc. na małej. Niewiele teatrów w Polsce jest w stanie sprostać takim warunkom. A co dopiero w 200-tys. Toruniu i w chwili, kiedy jednak istnieje realna obawa przed kryzysem. Nie tylko u nas obserwujemy, że coraz częściej wiele osób rezygnuje z uczestnictwie w kulturze.

Co, jeśli nie uda się spełnić warunków?

- Jeśli nie wykonamy programu, dotacja może zostać obniżona.

Wróćmy do kwestii wyboru nowego dyrektora artystycznego...

- W momencie, kiedy otrzymam umowę o pracę, wystąpię do marszałka województwa o powołanie na to stanowisko osoby, którą już wybrałam. Ostateczny głos należy do marszałka, więc nie mogę jeszcze podać tego nazwiska.

Czym się Pani kierowała przy wyborze?

- Szukałam osoby, która nie tylko reżyseruje, ale również pełniła już funkcję dyrektora artystycznego. Osoby z określonymi umiejętnościami i zdolnościami organizacyjnymi, sprawdzonymi w prowadzeniu teatru, także festiwalu. Zdradzę, że będzie to mężczyzna, a teatr, z którym był związany, gościł już na naszej scenie podczas "Kontaktu".

Tylko jedna osoba wchodziła w rachubę?

- Kilka. To dość trudny okres. Szukanie dyrektora artystycznego, gdy trwa już sezon artystyczny, nie

jest łatwe. Każdy jest już przecież gdzieś zaangażowany.

Dyrektor artystyczny powinien mieć własną wizję tego, w którym kierunku teatr powinien zmierzać. W którym kierunku podąży Teatr Horzycy po odejściu z zespołu Iwony Kempy?

- Umowa i program działań na 3 lata, który musiałam skonstruować, był opracowany znacznie wcześniej, dokładnie w czerwcu, gdy jeszcze nie było mowy o odejściu Iwony Kempy. Bieżący sezon artystyczny mamy więc zaplanowany do końca. Wizja nowego dyrektora będzie zatem dotyczyć dwóch następnych sezonów.

Ma Pani jakieś sugestie, w którym kierunku należy podążyć?

- Wiemy na pewno, że nie możemy sobie pozwolić na przedstawienia, które będą miały frekwencję 50-60-procentową. A propozycje - nazwijmy je umownie awangardowe - na taką frekwencję mogą liczyć.

Czyli teatr czeka teraz ukłon w stronę komercji?

- Nie, nie komercji. Musimy jednak układać nasz repertuar w taki sposób, aby na dużej scenie prezentować przedstawienia, które tę założoną przez umowę frekwencję zapewnią. Mała scena może być za to polem dowolnych eksperymentów. Przy 100 miejscach zdobycie 90 widzów jest możliwe, nawet przy trudnym w odbiorze spektaklu. Szukamy złotego środka, ale nie w poszczególnych spektaklach, tylko w całym sezonie. Repertuar musi być tak skonstruowany, aby zawierał propozycje dla rozmaitych grup widzów.

Razem z Iwoną Kempą z Teatru Horzycy odchodzi jej mąż i aktor - Sławomir Maciejewski. Jak teatr zamierza wypełnić tę lukę?

- Chcemy postawić na młodych aktorów. Łatwo zauważyć, że nasz zespół tworzą osoby w średnim wieku. Grupa młodych jest mała. W ciągu najbliższego roku trzeba będzie zatem przyjąć co najmniej trójkę absolwentów akademii teatralnych. Wtedy te proporcje zaczną się wyrównywać. A Sławomir Maciejewski nadal będzie grał w przedstawieniach, w których występował. Z afisza zejdzie tylko jego monodram. Gdy Włodzimierz Maciudziński, aktor, którego ukochała sobie toruńska publiczność, odchodził, też nikt nie wyobrażał sobie teatru bez niego. A jednak się udało.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji