Artykuły

Literacko-muzyczny świat kobiet

"Okruchy spojrzeń", recital Katarzyny Kurdej w Teatrze Muzycznym w Gdyni. Pisze Olga Jankowska w portalu PortKultury.pl

"Piszę, żeby uwolnić się od tego, co było głęboko i było niemożliwe" - tak, słowami nieobecnej tego wieczoru siedemdziesięcioośmioletniej poetki z Trójmiasta, Teresy Ferenc, rozpoczął się recital Katarzyny Kurdej. Choć poetka była przekonana, że będzie pisać prozą, życie sprawiło, że wybrała poezję. To mąż, poeta Zbigniew Jankowski podsunął jej tę formę literacką, by jak powiedział, "uwolniła się od koszmarów" i wykorzystała swój artystyczny potencjał, który według niego rozdrabniała udzielając się w najróżniejszych projektach.

Słowo recital, choć rozumiane często jako wspólny występ wielu osób, zawsze odnosi się przede wszystkim do gry solowej. Gwiazdą wczorajszego wieczoru była Katarzyna Kurdej, na co dzień aktorka Teatru Muzycznego, założycielka stowarzyszenia "Ludzie Teatru". Na scenie towarzyszyli jej niezwykli instrumentaliści, wśród nich Piotr Mania, który po raz pierwszy w swojej karierze napisał muzykę do poezji.

Katarzyna Kurdej trafiła na wiersze Teresy Ferenc, szukając do swego konceptu lokalnego poety. Teresa Ferenc przedstawia nurt poezji kobiecej, bardzo lirycznej, która na pozór smutna, niesie ze sobą pewną nadzieję. To przede wszystkim urzeklo aktorkę. Aby przenieść widzów w literacko-muzyczny świat kobiet stworzonych przez Teresę Ferenc, aktorka wybrała z jej dorobku 14 wierszy. Dzięki doborowi utworów, udało się jej stworzyć obraz kobiety łączącej w sobie niezwykłą wrażliwość i siłę. Przez pryzmat kobiecej codzienności opowiedziała o miłości, cierpieniu, odnajdywaniu własnej tożsamości, realizacji pragnień i marzeń.

Poprzez muzyczną interpretację wierszy, poezja Teresy Ferenc nabrała jeszcze większej intymności, siły, nowej jakości. Już pierwszym utworem "Modlitwa wieczorna" aktorzy wprowadzili słuchaczy w lekko jazzowy klimat koncertu. Piękne aranżacje Piotra Mani oscylowały pomiędzy przyjemną, niezbyt trudną dla słuchacza formą a ambitną kompozycją. I choć pianista pierwszy raz komponował muzykę do tak delikatnej formy, jaką jest poezja, udało mu się odnaleźć język niezwykłej emocjonalności. Z ogromną subtelnością aranżer poruszał się pomiędzy różnymi formami, od tanga po pieśń ludową. Tej niezwykłej okołojazzowej estetyki nie udałoby się stworzyć, gdyby nie świetni instrumentaliści, przede wszystkim Adam Żuchowski i Jacek Stromski. To oni wraz z Krzysztofem Wojciechowskim, umieszczeni z tyłu sceny, byli narratorami całego spotkania. Delikatnie akcentowana perkusja w utworze "Dzikie Madonny", czy niepokojąco prowadzona linia kontrabasu w numerze "Matka płonąca, matka ze mną", uzupełniała tekst. Muzyka, stworzona przez Piotra Manię i pozostałych instrumentalistów, "wykreowała" na sceniiczne emocje.

Ogromnym wsparciem dla wokalistki okazał się chórek złożony z aktorek Teatru Muzycznego: Doroty Bielawskiej, Karoliny Merdy oraz Karoliny Trębacz. To one, stojąc z boku, niby schowane, na drugim planie, wokalnie wspierały Kurdej w najtrudniejszych momentach. Wokalistlki, akcentując w najważniejszych fragmentach poszczególne słowa, modelując głos, choć tylko towarzyszyły głównemu wokalowi, tworzyły dodatkowy walor. Ich ekspresja sprawiła, że tak świetnie i żywo zabrzmiała ludowa "Piosenka o dziewczynie" i "Gotowanie ryżu, gwiżdżę na pomywanie". Urozmaicając występ, wokalistki nie odbierały głównej roli Katarzynie Kurdej. To ona, pojawiając się w skromnej, delikatnej sukience, na scenie przeistaczała się w kolejne kobiece postaci z poezji Teresy Ferenc. Od postaci opiekuńczej matki po zmysłową kobietę, z kolejną piosenką wchodziła w inną rolę. Prawdziwa w każdej z postaci, nie zagubiła własnego charakteru. Swoimi interpretacjami potrafiła w widzach wzbudzić niepokój, by później go ich rozbawić. Jej wokalne umiejętności w pewien sposób uzupełniły i rozwinęły potencjał, który posiada w sobie poezja poetki z Trójmiasta.

Bardzo wzruszającym elementem spektaklu był utwór na bis, kiedy na scenę wkroczyła kilkuletnia Weronika, córka Katarzyny Kurdej oraz Piotra Mani i wykonała z mamą "Piosenkę o dziewczynie". Bez tremy, całkowicie swobodnie zaśpiewała utwór, który znała całkowicie na pamięć. Choć to pierwsza odsłona recitalu "Okruchy spojrzeń" i jak dotąd jednorazowa, uważam, że jest to materiał na tyle dojrzały, aby dyrektor Teatru Muzycznego, Maciej Korwin, włączył go do stałego repertuaru. Byłoby to znakomitym przykładem promocji rodzimych artystów, ktorym się chce i którzy poszukują własnego, artystycznego wyrazu. A dla muzyczno-wokalnego duetu Kurdej-Mania wielki ukłon za doprowadzenie do finalu skomplikowanej sztuki poszukiwania sponsorów do autorskich projektów kulturalnych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji