Artykuły

Bal bez pieniędzy

Wciąż nie udało się znaleźć głównego sponsora na "Bal" w reżyserii Zbigniewa Brzozy w teatrze Studio. Czy proza życia zniszczy jeden z najciekawszych projektów teatralnych na przyszły sezon?

Twórcy "Balu" w teatrze Studio nie pod­dają się, szukają bardziej oszczędnych roz­wiązań, rezygnując z niektórych scen i rek­wizytów. Jak sobie radzi bez pieniędzy autorka kostiumów do spektaklu?

Dorota Wyżyńska: Czy uda się bez pomocy sponsora przygotować kostiu­my do "Balu"?

Dorota Kołodyńska, autorka kostiumów do "Balu": Staramy się, ale nie będzie to łatwe. Ko­stium odgrywa w "Balu" szczególną rolę. To spektakl bez słów. Zamierzeniem reżysera Zbigniewa Brzozy jest przedstawić hi­storię PRL-u. Zmieniające się elementy ubioru, fryzury, rekwizyty przenoszą nas w kolejne dziesięciolecia. Od powojen­nej szarości i nędzy, do pełnych fantazji polskich hippisów lat 70.

Ten spektakl powinien mieć rozmach. To nie może być "teatr studencki" ze szmatek i kija. Jest tu wiele skompliko­wanych plastycznie rozwiązań: sceny oniryczne, wizyjne. Po prostu nie wy­obrażam sobie, że z tego rezygnujemy. Temat wymaga połączenia teatralnej groteski z filmowym, niemal dokumentalnym realizmem. W takim spektaklu ważny jest szczegół. Często jednym dro­biazgiem, znakiem, można zasugerować widzom coś szalenie ważnego. Zależy mi, aby jak najwięcej kostiumów czy ich elementów było autentycznych. Udało się zdobyć "autentyki" do spek­taklu?

- Cudem. Na przykład w jakimś zapo­mnianym magazynie znaleźliśmy rosyjskie szynele z czasów wojny. W okropnym sta­nie, zagnieździły się w nich mole, ale są autentyczne i moim zdaniem wspaniałe.

Intrygują mnie lata 70. Chciałabym od­dać ducha tych czasów. Pokazać, jaką wte­dy mieliśmy wyobraźnię. Jak farbowano pieluchy tetrowe i szyto z nich sukienki, jak z trudem zdobyte dżinsy z Peweksu po znoszeniu przerabiano na kamizelki, jak wszywano kliny do spodni, żeby wyglą­dały na "dzwony" Szukam po znajomych śladów tamtej epoki. Ale niewiele mogę znaleźć. Rzadko trzyma się ubrania dla wspomnień, zwykle są wyrzucane.

Ponieważ trudno znaleźć autentyki, większość rzeczy szyta jest w teatralnej pracowni krawieckiej. A materiały są

drogie. Zaczynamy od obrazu powojen­nej nędzy. I chociaż kostiumy mają być szare, nieefektowne, zniszczone, uzyska­nie takiego efektu też wymaga środków finansowych i ogromnej pracy. Na przy­kład szyjemy mundury wojskowe, które trzeba specjalnie preparować, żeby wy­glądały na autentycznie zużyte, znisz­czone po zawierusze wojennej. To dłu­gotrwały i pracochłonny proces.

Robi Pani czasem teatralne zakupy na targu staroci?

- Kiedy był jeszcze sponsor, miałam na­dzieję, że będę tam systematycznie jeź­dzić. To miejsce dla autora kostiumów bar­dzo twórcze, czasem można odkryć coś, o czym się nawet nie marzyło. Jednak ce­ny... Mimo wszystko muszę właśnie tam szukać starych tkanin i ubrań. Potrzebne są różne nakrycia głowy: czapki pilotki, uszatki, charakterystyczne chusty kracia­ste, które noszono na wsiach po wojnie - bez tego wszystkiego nie uda się osiągnąć klimatu.

Jak zbierała Pani dokumentację do przedstawienia?

- Korzystam przede wszystkim ze zdjęć rodzinnych, ze starych albumów. Część fotografii znalazłam w domowym archiwum, część podarowali mi znajo­mi i współpracownicy. Szukam też in­spiracji w kinie.

Zbigniew Brzoza przymierzał się do tego spektaklu od dawna.

- Też bardzo cieszyłam się na ten pro­jekt. Reżyser dotyka szalenie ważnego tematu, mam wrażenie, że nie porusza­nego jeszcze w taki sposób w naszym te­atrze. Powstaje swoista bardzo indywi­dualna synteza epoki PRL-u. To są świe­że wspomnienia. Cały zespół aktorski pracuje z wielkim oddaniem. To, co wi­działam podczas prób, uważam za nie­zwykle interesujące.

A co udało się przygotować do tej po­ry w pracowniach krawieckich?

- Na razie mamy kostiumy do końca lat 50. Trwa praca nad perukami. Ale nie ma butów do jednej z najpiękniej­szych scen, kiedy bohaterki znajdują wa­lizkę z balowymi pantofelkami sprzed wojny. I zakładają je do tych swoich łachmanów. W tej niezwykłej scenie tańca kolorowe buciki mają zagrać główną rolę. Chciałabym, żeby były wy­konane według wzorów z przedwojen­nych żurnali mody. Czy się uda? Nie ukrywam, że brak pewności i brak pie­niędzy nie wpływają na nas korzystnie. Jesteśmy już zmęczeni tym, że to wszystko tak długo trwa.

Jakie są ostatnie ustalenia w teatrze?

- Robimy ten spektakl mimo wszel­kich przeciwności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji