Artykuły

W domu złudzeń

Zanim rozpocznie się spektakl, po widowni (w przejściach) spacerują dziwnie, a raczej skąpo odziane panie, tu i ówdzie posyłając (oczywiście w stronę mężczyzn) zniewalający uś­miech. Półmrok panujący na sali dopiero po chwili pozwala rozpoznać w nich znane aktorki Teatru Ateneum. Za chwilę panie wejdą na scenę, pozostającą przez kilka godzin tego wieczoru domem złudzeń pod nazwą "Wielki Balkon", czyli po prostu burdelem prowadzonym przez panią Irmę. A pano­wie, na razie "podpierający" ścianę na widowni, kolejno "znikać" będą w czeluściach owego burdelu.

To początek "Balkonu", sztu­ki Geneta, perwersyjnej jak on sam. Nieprawdopodobny wręcz -- jak na pisarza - ży­ciorys Geneta byłby znakomi­tym materiałem na scenariusz do filmu. Nie wiadomo kim byli jego rodzice. Wychowanek przytułków "nieco" wcześnie rozpoczął dorosłe życie. Pierw­szy wyrok otrzymał już w 10 roku życia. A patem był przestępcą-recydywistą. Między od­siadkami przemierzał kraje (w tym i Polskę) popełniając róż­ne odrażające wręcz łotrostwa. W końcu skazano go na dożywocie. Mając zatem "sporo" czasu i ogrom doświadczeń za­czął pisać. To spowodowało, iż na interwencje wybitnych pisarzy uwolniono go z wiezie­nia. Perwersyjny życiorys i wyrafinowana twórczość.

W "Balkonie", podobnie jak w pozostałych utworach, głów­ny akcent położony jest na re­latywizmie rzeczywistości. Świat "Balkonu" to świat ma­sek, luster, przebieranek za kogoś innego, zamiany osobo­wości. A wszystko, jak pisze Genet, bierze się stąd iż "lu­dzie są niezdolni być samymi sobą, istnieją tylko jako fał­szywe wyobrażenia jakie mają jedni o drugich". Słowem czło­wiek w relacji do innego czło­wieka, do innych ludzi. Czło­wiek w relacji do tego lub in­nego kostiumu. laki ma na so­bie itd. Psychologiczny rela­tywizm.

Sztuka Geneta, a za nią i przedstawienie w Ateneum zawiera nazbyt pesymistyczne przesłanie. Mówi bowiem iż nie ma niczego trwałego, ni­czego co byłoby punktem od­niesienia, Wszystko jest umow­ne i relatywne. Życie bywa teatrem a teatr życiem. Wszy­stko jest tylko odbiciem, fał­szem, absurdem i bezsensowną gmatwaniną w świecie skaza­nym na ruinę i unicestwienie".

W "domu" pani Irmy klien­ci przebrani czy to za biskupa, czy to za sędziego, czy to za generała, na czas trwania "przebieranki" zapominają o rzeczywistości i zaspokajają swoje marzenia o wielkości, sławie, zaspokajają swoje sa­dystyczne obsesje. A później, kiedy po przewrocie rewolu­cyjnym mają możliwość rzeczywistego sprawowania władzy, już nie na zasadzie przebieran­ki w domu pani Irmy - nie cieszą się. Uświadamiają sobie bowiem, iż posiadając rzeczywistą władzę pozbawiają siebie możliwości oddawania się marzeniom w zależności od fan­tazji,

"Balkon" raz tylko był grany w Polsce, w Warszawie nigdy. Tym większe zainteresowanie wzbudziła dość oryginalna i atrakcyjnie pomyślana insceni­zacja w Ateneum. Tym bar­dziej iż obsada aktorska wy­borna i co rola to kreacja. Że wymienię tylko Barbarę Wrze­sińską jako Irmę, Wandę Majerówną ( z epizodycznej roli Królewny zrobiła majstersztyk)

Jerzego Kamasa (Biskupa), Ma­riana Kociniaka (Sędzia), Hen­ryka Talara (Generała) itd. Trzeba by wymienić w tym miejscu prawie cały zespół. Znaczącej wymowy przedsta­wieniu dodaje scenografia, funkcjonalna, a zarazem symbo­liczna.

Jednakże mimo tych wszy­stkich zalet, po przerwie, już w drugim akcie zaczyna nam się nieco dłużyć. Prawie wszystko już wiemy i czas staje się jakby zanadto "rozciągnięty".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji